poniedziałek, 3 czerwca 2013
Rozdział 9.
-Wstawaj! Szybko! - krzyczała Jane, szarpiąc mnie za koszulkę od pidżamy.
Nawet nie otworzyłam oczu. Czego ona ode mnie chce?
-Chloe, obudź się! Jest dwunasta! Spóźnisz się na plan!
Jej słowa dotarły do mnie dopiero po paru sekundach. Zerwałam się i od razu spojrzałam na zegarek. Było pięć minut po dwunastej. Na planie miałam być o dwunastej dwadzieścia.
-Cholera.
Błyskawicznie ruszyłam w stronę łazienki, żeby się odświeżyć. Ubrałam się, jak zazwyczaj, w koszulę z kołnierzykiem, tym razem ciemnozieloną. Wybiegłam z domu bez śniadania. Na parkingu był już mój ochroniarz. Jane po niego zadzwoniła.
-Dzień dobry. - przywitał się miło.
-Witaj. - uśmiechnęłam się.
Ben jest spoko. Ma 27 lat i jest bardzo przystojny. Dziwiłam się, że nie miał wtedy dziewczyny.
-Co tak późno? - zagadnął.
-Zapomniałam nastawić budzika, a Jane za późno mnie zbudziła.
-Nie wiń jej. Ma tyle na głowie.
-Wiem. To moja wina. Za długo wczoraj siedziałam.
Do drugiej w nocy zastanawiałam się, czy napisać do Harry'ego i powiedzieć mu, co o tym wszystkim myślę. Doszłam w końcu do wniosku, że najlepiej będzie jak mu to powiem osobiście. Nie chciałam go stracić, ale także nie chciałam, żeby robił sobie złudne nadzieje.
Na plan dotarliśmy dziesięć min po czasie. Na pewno wszyscy już są. Jednak wchodząc do studia zauważyłam, że jest tam dziwnie cicho. W pomieszczeniu było tylko paru operatorów i scenarzystów.
-Gdzie są inni? - zapytałam mężczyznę stojącego obok mnie.
-Pewnie w domu. - odpowiedział z ironią.
-Jak to? - myślałam, że facet robi sobie ze mnie żarty.
-Dzisiaj plan zamknięty. Jest wolne. Reżyser zachorował. Nie powiedziano ci?
-Niestety nie.
Nie wiedziałam o co chodzi. Dlaczego nikt mnie o tym nie poinformował?
Chciałam sprawdzić czy nikt nie przysłał mi sms, ale wtedy zorientowałam się, że z tego pośpiechu nie wzięłam ze sobą komórki.
Wróciłam z Benem do auta i pojechaliśmy do domu. Na miejscu, poszłam do swojego pokoju i wzięłam swój telefon. A jednak. Gardy wysłał mi wiadomość, informującą o odwołanym nagrywaniu, o dziewiątej rano.
-No nic.
Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Konałam z głodu.
Jane znowu nie było. Zrobiłam sobie kanapki i włączyłam telewizor. Z seansu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Dzień dobry. - był to listonosz.
-Dzień dobry.
-Chloe May?
-Tak, to ja.
-Mam list do pani. - powiedział mężczyzna dając mi białą kopertę.
-Dziękuję. Do widzenia. - pożegnałam się i zamknęłam drzwi.
Ciekawe od kogo to. Zerwałam papier i wyciągnęłam ładnie ozdobioną kartkę. Było to zaproszenie. I to nie byle jakie. Zaproszenie na 22. urodziny Taylor. Impreza miała się odbyć 15. grudnia, czyli w piątek, w L.A. Obym nic wtedy nie miała.
Zaczęłam się zastanawiać, co będę dziś robiła. Postanowiłam napisać do Harry'ego. Wcześniej czy później będę musiała się z nim spotkać.
Nie odpisywał. Spróbowałam, więc zadzwonić. Nadal nic.
-No trudno. - powiedziałam sama do siebie i odłożyłam komórkę na stół.
Włączyłam telewizor, ale po chwili wyłączyłam, bo nie było nic ciekawego. Siedziałam i myślałam, co mam ze sobą zrobić. Zdecydowałam poświęcić wolny czas na odpisywanie fanom.
Zrobiłam kakao, wzięłam koc, laptop i położyłam się na kanapie.
Tweetom nie było końca. Starałam się odpisywać, jak największej liczbie osób. Zrobiłam też #followspree. Po chwili spojrzałam na zegarek. Była szesnasta. Minęły trzy godziny. Postanowiłam zrobić sobie przerwę. Ubrałam kurtkę, buty i wyszłam na podwórko. Chłodny wiatr dmuchnął mi w twarz. Było zimno. Jednak poszłam przed siebie. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo. - śmiech.
-Hej kotek. Dzwonię, żeby się zapytać czy będziesz na mojej imprezie urodzinowej.
-Powinnam być, jeżeli tego dnia nie mam zajętego.
-Nie strasz mnie. Musisz być.
-Postaram się.
-Masz być. - rozkazała dziewczyna.
-Dobra, będę, będę.
-No, ja myślę. - najwyraźniej była zadowolona. - Muszę kończyć, zaraz mam wywiad. Pa!
-Cześć.
Włożyłam komórkę do kieszeni i zaczęłam się zastanawiać, czy Jane puści mnie do L.A. Wiedziałam, że szanse były nikłe, ale warto było poprosić. Zrobię to jak wróci.
Zaszłam do mojej ulubionej kawiarni i wypiłam tam kakao. Kocham ten napój.
Po chwili przyszedł do mnie sms.
-Hej, co robisz? (przepraszam, że wcześniej nie odbierałem. Byłem zajęty) - Harry.
-Siedzę w kawiarni, ale zaraz będę wracać do domu. A ty? - w tej samej chwili wstałam od stolika i wyszłam.
-Nudzę się. Pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać :)
Tak, to dobry pomysł. W końcu z nim poważnie porozmawiam i wszystko wytłumaczę.
-Wiesz, nie mam dziś ochoty. Wolę się wylegiwać w domu, dopóki mam jeszcze wolne. Może innym razem. :) - nie wiedziałam co piszę.
-A, ok, jasne. Mam tylko nadzieję, że zobaczymy się wkrótce.
Chłopak mnie denerwował, a jednocześnie wywoływał u mnie uśmiech.
-Na pewno. - tym smsem zakończyłam rozmowę.
Kiedy wróciłam do domu, Jane jeszcze nie było. Włączyłam laptop i w tej samej chwili zadzwonił ktoś na skype'ie. Była to moja przyjaciółka - Emilka.
-Hej Mila! - byłam uradowana widząc ją.
-Cześć Dusia, co porabiasz?
-Właśnie wróciłam ze spaceru. Opowiadaj co tam w Polsce.
Dziewczyna zaczęła dzielić się wszystkimi ploteczkami ze szkoły i poza. Odwdzięczyłam się jej tym samym. Nie zabrakło oczywiście, tematu o Harry'm Styles'ie. Odpowiedziałam, jak zwykle, że to tylko przyjaźń. Uwierzyła, ale nie obyło się bez pytań dotyczących spotkania z nim. Wiedziałam, że skrycie się w nim kocha.
Gadałyśmy i śmiałyśmy się przez dwie godziny. Niestety, Emilka musiała już iść. Strasznie nie chciałam kończyć tej rozmowy. Rozmawiając z nią, zapominałam o tym, że jestem Chloe May. Dla niej byłam Klaudią, przyjaciółką, którą poznała w szkole, gdy miała 7 lat. Przyjaciółką, z którą razem siedziała na przerwach i w ławce. Przyjaciółką, z którą mogła rozmawiać o wszystkim.
Bardzo mi jej brakowało. Weszłam na twitter i napisałam: Znajdziesz we wszystkim piękno, kiedy otworzysz swoje serce i uwierzysz w dar przyjaźni.
Wymyśliłam to na poczekaniu. Oczywiście, już po sekundzie, dużo osób podało to dalej. Jednak największą moją uwagę przykuł pewien followers. To był Niall Horan. Motylki w brzuchu znowu dały o sobie znać. On tylko podał dalej mój tweet. To nic takiego. Jednak po chwili dostałam od niego wiadomość na DM.
-Cześć, co robisz? :D - już trzecia osoba, dziś, zadała mi to pytanie.
Nie wiedziałam, co mam odpisać. Trzymałam palce na klawiaturze i nie potrafiłam wymyślić nic kreatywnego. Czułam, że pocą mi się dłonie. Co się z tobą dzieje?!
-Nic, a ty? - brawo Klaudia! Za taką odpowiedź należy ci się nagroda Nobla!
-Ja też nic ciekawego.
Przypuszczałam, że na tym nasza rozmowa się kończy...
-Przepraszam, ale muszę już lecieć.
...i miałam rację.
-Pa : ) - odpisałam i zaczęłam walić się ręką w czoło. - GŁUPIA! GŁUPIA! GŁUPIA!
Zeszłam na dół.
-Hej, Jane. Możemy pogadać?
-Jasne mała. Mów. - kobieta była w dobrym humorze.
-Taylor zaprosiła mnie, na jej urodziny. Mogłabym jechać?
-Gdzie to będzie i kiedy? - zapytała menadżerka i w tej chwili straciłam nadzieję na jej zgodę.
-Piętnastego grudnia, w..- wzięłam oddech. - W Los Angeles.
-Nie ma mowy. - wiedziałam.
-Przecież już tam byłam!
-Tak, ale ze mną, a obawiam się, że tego dnia nie będę miała czasu jechać z tobą.
-Ben ze mną pojedzie!
-No nie wiem...
-Proszę Jane! Nie bądź taka... - odparłam błagalnym tonem.
-Zgoda...
Pisnęłam.
-...ale pod jednym warunkiem.
-Zgodzę się na wszystko! - zapewniłam szczęśliwa.
-Ben pójdzie z tobą na imprezę.
-Dobra. - odparłam nieco mniej entuzjastycznie. Chociaż, mój ochroniarz był młody i miałam nadzieję, że potrafi się bawić. - To wszystko?
-Myślę, że tak.
-Dziękuję! - rzuciłam jej się na szyję.
-Tylko w co ty się ubierzesz? - zapytała jakby to był największy problem.
-Już ty się o to nie martw. Coś znajdę. - uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek. Czułam jak ogarnia mnie radość. Będzie niesamowicie! Weszłam na twitter, żeby poinformować Tay o dobrej wiadomości, ale wtedy przypomniał mi się Niall. Zrobiło mi się gorąco i głupio. Postanowiłam do niego napisać. Weszłam na jego profil i wtedy zobaczyłam tweety, które były napisane 15 min temu, 10 min temu, 8 min temu, 2 min temu.....Czyli wcale nigdzie nie poszedł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak zwykle cudownie x
OdpowiedzUsuńNa początku rozdziału trochę się bałam, że Hazzie coś się stało, ale na szczęście wszystko się wyjaśniło :)
Nie do końca wiem o co chodzi Niallerowi; tu ją podrywa, a tu praktycznie zlewa ;c
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i imprezy Tay. xx
@DevonneIsAQueen
Jej, rozdział niesamowity :) Dawaj następny! <3
OdpowiedzUsuń