czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 18.

Jaki smak? - spytał mnie Harry, gdy staliśmy już przy budce z lodami.
-Czekoladowy - oznajmiłam. - Albo nie, waniliowy. Chociaż..Nie, nie, nie. Niech będzie tofii. Ugh, nie mogę się zdecydować.
-Może po prostu weźmiesz każdą gałkę innego smaku - zaproponował.
-Dobry pomysł!
-No wiem. Od zawsze byłem, tak wspaniałomyślny - uśmiechnął się dumnie, a ja cicho  zachichotałam.
Pałaszując smakołyki, ruszyliśmy w poszukiwaniu ławki. Znaleźliśmy ją w parku i od razu na niej usiedliśmy.
-Dziwne jest jedzenie lodów w lutym - stwierdziłam.
-Wątpię, że tu w Los Angeles, wiedzą jaka jest teraz pora roku.
Zaśmiałam się, a po chwili znieruchomiałam i dotknęłam ramienia chłopaka.
-Harry...
-Co jest? - spytał troskliwie, kucając przede mną.
Spojrzałam mu w oczy.
-Dziś są twoje urodziny! Boże! Przez te fanki, kompletnie zapomniałam o złożeniu ci życzeń.
Chłopak wstał i odetchnął.
-Czy ty musisz mnie tak straszyć?
-Wszystkiego najlepszego! - krzyknęłam, rzucając mu się na szyję - O rany! Jesteś już dorosły.
-Tutaj jeszcze nie, pamiętasz? - uśmiechnął się.
-Ano tak. Czyli jesteś jeszcze gówniarz - odparłam, krzywiąc się.
-I kto to mówi? - zerknął na mnie, pokazując swoje dołeczki w policzkach - Jesteś młodsza.
-Ale za to mądrzejsza - mruknęłam.
-Co powiedziałaś?
-Nieważne - zrobiłam niewinną minę.
-Powiedz! - domagał się loczek.
-Nie - zaprotestowałam i już w tej samej sekundzie ręce Harry'ego powędrowały do mojego brzucha i zaczęły mnie łaskotać.
-Proszę! Dość! - krzyczałam błagalnie, wijąc się na ławce.
-Powiedz - powtórzył, wciąż mnie gilgocząc.
-Powiem ci wszystko, tylko mnie puść! - chłopak od razu przestał i uśmiechnął się łobuzersko.
-Wszystko? - upewnił się.
-Tak.
-To powiedz mi, gdzie są chłopcy? - O nie. Czy czegoś się domyślił?
Czułam, że robi mi się gorąco. Spokój, spokój, spokój.
-Um...A nie ma ich w hotelu? - spytałam, nieco za wysokim głosem.
-Właśnie nie. O dziesiątej wszyscy gdzieś się zmyli.
-Nie wiem. Nie rozmawiałam z nimi. Może poszli do miasta, aby znaleźć prezent, dla ciebie - podrzuciłam, mając nadzieje, że chłopak to kupi.
-No może - odparł obojętnie - Wracamy już?
-Poczekaj, właściciel pozwolił ci na urządzenie imprezy w pokoju hotelowym?
-Powiedziałem, że będziemy tam tylko przez parę godzin, a potem ruszamy na miasto.
-A ok. To chodźmy - powiedziałam i dyskretnie się uśmiechnęłam.
----------------------------------------------------------------------------]
-Wow! Tu jest pięć sypialni! - pierwszy raz widziałam, tak ogromny pokój w hotelu.
-W lodówce jest alkohol, ale tylko dla pełnoletnich - podkreślił i uśmiechnął się znacząco - A tam, w torebce chipsy, ciastka i napoje. Na stoliku, leży parę filmów, więc coś obejrzymy, jak będziemy się nudzić.
Oj, na pewno nie będziemy.
-No gdzie ci chłopcy? - spytałam, udając zaniepokojenie.
-No właśnie. Może do nich zadzwonię?
-Ja to zrobię. Ty idź pościelić łóżko! - rozkazałam i chwyciłam jego komórkę.
Wybrałam numer Liama i nacisnęłam przycisk "połącz".
-Halo - odebrał wyraźnie zdyszany.
-Cześć tu ja, Chloe - usłyszałam jak odetchnął.
-Dzięki Bogu. Harry niczego nie podejrzewa?
-No co ty. Przecież jestem dobrą aktorką - odparłam skromnie.
-Świetnie. Opowiem ci teraz cały plan.
-Ok, tylko wyjdę na korytarz - szepnęłam. - Harry, zaraz wracam! Muszę zadzwonić do mamy! - wyszłam z pokoju, starannie zamykając za sobą drzwi.
-A więc tak. Powiedz Harry'emu, że jedziemy na lotnisko po Danielle i Eleanor, które przylecą o piętnastej. Następnie, my, zawiadomimy go, że skończyło nam się paliwo, a w pobliżu nie ma żadnej stacji. Na dodatek Niall zasłabł.
-Kto, na to wpadł? - spytałam, robiąc wielkie oczy.
-A jak myślisz?
-Louis.
-Zgadłaś - zaśmiał się, a po chwili ciągnął dalej - Pod hotelem będzie Paul, nasz ochroniarz, już go widziałaś. Wejdziecie do jego auta i on zawiezie was na miejsce imprezy.
-A jak mam wytłumaczyć, to, że podjechaliśmy pod jakąś knajpę?
-Tutaj zdajemy się na ciebie i liczymy, że coś wymyślisz.
-Spróbuje.
-Wspaniale! Wszystko jest jasne?
-Raczej tak.
-To do zobaczenia.
-Pa - rozłączyłam się i wróciłam do pokoju.
-I co? - spytał loczek.
-Ach, mama się martwi. Normalka. A chłopcy są w drodze na lotnisko po El i Dan.
-Myślałem, że już przyleciały...
Wzruszyłam tylko ramionami i zabrałam się do ścielenia pozostałych łóżek. Zbierając z podłogi, ubrania jednego z chłopaków, natknęłam się na coś interesującego, a mianowicie na moją płytę. Podniosłam ją i podeszłam do Harry'ego.
-Ktoś tu kupił mój krążek - powiedziałam melodyjnym głosem, machając przedmiotem przed oczami chłopca. Spojrzał na mnie nieco zdezorientowany, a po chwili się uśmiechnął.
-Musiałem ją kupić.
-Aww, to takie słodkie - wyszczerzyłam do niego zęby.
-Dobra, co teraz robimy? - zapytał, odkładając płytę, na stolik.
-No chyba czekamy.
Loczek wziął pilot od telewizora i opadł na łóżko, a ja spoczęłam obok niego.
-Co oglądamy? - zapytał znudzony.
-Disney Channel! - odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
Harry uśmiechnął się i zaczął szukać upragnionego kanału. I w taki oto sposób, spędziliśmy godzinę, na oglądaniu disney'owskich seriali. Nagle komórka Stylesa zaburczała, a ja podskoczyłam. Wiedziałam, co się zaraz stanie. Harry przeczytał sms i zerwał się na równe nogi.
-O co chodzi? - popatrzyłam na niego z udawaną ciekawością.
-Chłopakom zabrakło paliwa, a Niall zasłabł - wydyszał niespokojnie.
-Co? - zakryłam usta, udając przerażenie.
-Paul czeka, na nas, na zewnątrz. Szybko! - rzucił się w stronę drzwi, a ja pobiegłam za nim. Migiem wskoczyliśmy do samochodu. Harry był wyraźnie zaniepokojony. Miałam wielką ochotę przytulić go i powiedzieć, że to nie prawda, ale musiałam trzymać się planu. Gorączkowo myślałam nad efektownym kłamstwem, jak wytłumaczyć loczkowi nasze przybycie do lokalu. Wreszcie wpadłam na pewien pomysł.
-Tu niedaleko mieszka mój znajomy lekarz. Może weźmiemy go ze sobą? - było to słabe kłamstwo, ale liczyłam na naiwność Stylesa.
-Dobry pomysł. Podaj adres Paulowi.
Wymyśliłam na poczekaniu adres ulicy, wymieniając z mężczyzną znaczące spojrzenie, a następnie dyskretnie poinformowałam Liama, że zaraz będziemy. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu.
-Chodź ze mną - poprosiłam.
-Po co?
-Boję się sama - odpowiedziałam banalnie.
Harry wysiadł z auta i podążył za mną.
-Przecież to jakaś restauracja - zauważył.
-Tak, on mieszka na górze - hm...nawet nieźle.
Weszliśmy do środka. Panowała tam całkowita ciemność i głuchota.
-Możesz zapalić światło? - spytałam chłopaka.
Harry pomacał ścianę i odszukał włącznik.
-NIESPODZIANKA! - krzyknęli wszyscy, wyskakując z różnych stron. Wszędzie latały serpentyny i różnokolorowe balony.
-Co do... - Harry był oszołomiony. Każdy zaczął go przytulać i składać życzenia. - O co tu chodzi? - spojrzał na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Dobra robota - zwrócił się do mnie Liam.
-Więc wiedziałaś o tym! - krzyknął Harry, słysząc jego słowa.
-Nie, akurat przypadkowo zrobili imprezę-niespodziankę w tej samej knajpie, co mieszka mój znajomy lekarz - odpowiedziałam sarkastycznie, na co Harry pokazał swoje wszystkie białe zęby.
-Jesteście niesamowici - odparł, a następnie przytulił każdego z chłopaków. Następnie zwrócił się do pozostałych gości - Dzięki za przybycie. Naprawdę jestem wzruszony tym, że o mnie pamiętaliście. Bardzo, serdecznie dziękuję.
Wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać. Po chwili rozległa się głośna muzyka i każdy ruszył na parkiet. Oprócz mnie. Ja usiadłam przy jednym ze stolików i z uśmiechem wpatrywałam w się uradowanego Stylesa. Wywijał na parkiecie razem z innymi chłopcami. W tej grupce brakowało mi tylko chłopaka o blond włosach. Zaczęłam rozglądać się po sali, aż w końcu go zobaczyłam. Podobnie jak ja, siedział sam. Popatrzył na mnie, a ja szybko, nie wiedzieć czemu, odwróciłam wzrok. Gdy znów spojrzałam w jego stronę, tym razem bardziej dyskretnie, już go tam nie było. Goście zaciągnęli go do tańca.
-Słuchajcie wszyscy! - po półgodzinnej zabawie, rozległ się głos Liama - Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawią! - krzyk i gwizd - To super! Ale musimy na razie przerwać hulankę, bo mamy w zanadrzu też inne atrakcje.
Wszyscy spojrzeli na chłopaka z zaciekawieniem. Ja także, bo byłam pewna, że teraz ogłosi niespodziankę, którą przede mną ukrywał.
-W związku z tym, że to ostanie chwile młodości Harry'ego Stylesa, a jutro rozpocznie dzień jako dorosły człowiek, zabieramy go do...- chwila napięcia - do Disneylandu! - rozległ się wielki szum. Każdy był bardzo podekscytowany - Oczywiście na nasz koszt.
Po chwili, wszyscy byli już na zewnątrz i czekali na bus, który miał nas zawieść. Pojazd mieścił 15 osób, akurat tyle, co było gości. Nigdy przedtem, nie byłam w Disneylandzie. Podejrzewałam, że chłopcy też nie, bo byli tak samo podekscytowani jak ja. Po dwudziestu minutach, byliśmy na miejscu. Na wejściu, każdy oznajmił, że chce przejechać się kolejką górską. Przełknęłam ślinę.
-Mogę tu zostać z tobą - zaproponował Harry. - Wiem, że się boisz...
-Chcę się przejechać - oznajmiłam zdecydowanie.
-Serio?
-Tak, Jeśli obiecasz, że będziesz trzymał mnie za rękę - uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił, pokazując urocze dołeczki.
-------------------------------------------------------------------
Niektórzy zdecydowali na jeszcze jedną rundkę przejażdżki kolejką, ale ja miałam dość, po pierwszej. Nie chcąc się rozdzielać, czekaliśmy na resztę robiąc sobie zdjęcia z postaciami Disney. Było mnóstwo śmiechu. Gdy już wszyscy byliśmy razem, ruszyliśmy w stronę innych atrakcji. Nie wiadomo kiedy, wybiła godzina dwudziesta, a Liam nakazał nam wrócić do busu. Nikt nie wiedział dokąd kierowca auta nas wiezie, ale nie przejmowaliśmy się tym. Wszyscy dzielili się swoimi emocjami, towarzyszącymi  podczas pobytu w parku rozrywki, z wyjątkiem mnie. Świetnie się bawiłam, naprawdę, ale przez cały czas czułam się trochę nieswojo. Prawie nikogo tu nie znałam, a Harry bardziej zajmował się swoimi przyjaciółmi z liceum. Oczywiście nie miałam mu tego za złe. Często, o nich opowiadał i wiem, że za nimi tęsknił. Cieszyłam się, że mają okazję spędzić ten czas razem. Na szczęście była tam też reszta zespołu. Louis, jak zawsze robił z siebie pajaca, Liam rzucał swoimi śmiesznymi tekstami na prawo i lewo, Zayn opowiadał o zabawnych sytuacjach, które zdarzyły im się podczas koncertów, a Niall? Niall, prawie w ogóle się nie odzywał.
Po półgodzinnej jeździe, pojazd stanął, a Payne kazał nam wysiąść. Wszyscy posłusznie wykonali polecenie chłopaka, a następnie ruszyliśmy za nim. Po chwili, naszym oczom ukazała się Aleja Gwiazd. Nieświadomie zaczęłam skakać z radości. Bez dłuższego namysły, każdy podchodził do ulubionych "gwiazd", aby zrobić sobie z nimi zdjęcie. Przeszliśmy kilometr chodnika, rozmawiając i śmiejąc się w niebo głosy, po czym udaliśmy się do busa. Po piętnastu minutach byliśmy z powrotem w knajpie. Impreza zaczęła się na nowo. Wszyscy tańczyli. Nawet mnie, Harry zaciągnął na parkiet. Jednak ukradkiem, wciąż spoglądałam na Irlandczyka, który siedział samotnie przy stoliku. Harry westchnął.
-Chodź ze mną - chwycił moją rękę i zaczął mnie gdzieś prowadzić. Wydawało mi się, że jesteśmy coraz bliżej miejsca, gdzie znajdował się Niall. Nie pomyliłam się. Po kilku sekundach, staliśmy już nad nim.
-Hej Niall, znasz już Chloe, prawa? - Co on wyrabia?! - Chciałaby z tobą porozmawiać. Usiądź tu dziecko - rzekł matczynym tonem usadawiając mnie na przeciwko blondyna.
-Um...co? - Niall najprawdopodobniej był w takim samym szoku, co ja.
-Miłej zabawy - rzucił loczek, odwrócił się i ruszył w stronę tańczących.
Horan spojrzał na mnie, a ja na niego i w tej samej chwili odwróciliśmy wzrok. Siedzieliśmy tak, nie odzywając się przez pięć minut. Gdy już rozmyślałam o potencjalnej ucieczce, nagle chłopak powiedział coś do mnie niezrozumiale.
-Mówiłeś coś? - chciałam się upewnić.
-Powiedziałem, że ładnie wyglądasz - uśmiechnął się nieśmiało, a ja czułam, że się rumienię.

8 komentarzy:

  1. awwww, Harry, kocham Harry'ego i tak bardzo się powtarzam :D super rozdział, strasznie mi się podobał :)ta impreza, Disneyland... niesamowita atmosfera :) no i końcówka, awgfjghkdjghjshf *.* na miejscu Chleo też bym się zarumieniła :D i... KOCHAM HAZZĘ <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetnie :)
    Hazza jest taki asdfghjkl *,*
    Disneyland, Aleja Gwiazd... Czułam się trochę jakbym tam była xd
    I jeszcze to 'usiądź tu dziecko' ahahahahha.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
    Buziaki

    @DevonneIsAQueen x

    OdpowiedzUsuń
  3. boooooooski rozdział :)
    masz talent, którego ci baardzo zazdroszcze ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Boshe ^___^ kocham to!!!!
    Uwielbiam ten rozdział! Mam nadzieję, że w następnym Niall i Chleo będą normalnie rozmawiać ;) i moje Neo się powiększy ^^
    Masz coraz lepsze pomysły na rozdziały ;)
    Mam nadzieje, że ich ci nie zabraknie ;3
    "Usiądź tu dziecko" muszę kiedyś wykorzystać ten tekst XD
    Kocham cię ~ @Nandos_Bejbe

    OdpowiedzUsuń
  5. awrrrrr uwielbiam to opowiadanie *.* cieszę się, że wysłałaś mi ten link ;)
    D_martynka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale zarąbiste opowiadanie :D zamiast iść spać to to czytałam :D czeeekam na next :D troche wcielam się w postać Klaudii bo wielbię Niall'a hahahah no aale :D jak już mówiłam czekam na next :D/@Hazzowelove

    OdpowiedzUsuń