poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 16.

-Nie.
-Ale Jane! - krzyknęłam błagalnie.
-Powiedziałam, nie.
-Dlaczego? - spytałam z rezygnacją.
-Raz ci pozwoliłam, a potem się strasznie martwiłam.
-No i co z tego? - rzuciłam obojętnie.
-To, że już więcej cię nie puszczę samej - odparła stanowczo.
-Nie będę sama. Ben ze mną pojedzie.
Kobieta utkwiła we mnie wzrok.
-Nie znam tych chłopców.
-Znasz Harry'ego, a to jego urodziny.
-Tydzień to za długo.
-Kiedyś pojechałam tam na pół roku - przypomniałam z chytrym uśmieszkiem.
-Nie będziesz miała gdzie spać - ciągnęła.
-Jest takie coś jak hotel - stwierdziłam ironicznie.
-Taki długi pobyt w hotelu? Już widzę tych wszystkich fanów i paparazzi, próbujących się dostać, do twego pokoju.
Zaczęłam tracić jakąkolwiek nadzieję, więc byłam w stanie zrobić wszystko.
-Zamieszkam przez ten czas u Tay. Rozmawiałyśmy, o tym i się zgodziła - skłamałam.
-To dlaczego, na początku, wzięłaś pod uwagę hotel? - kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie, krzyżując ręce na piersi.
-Bo... - gorączkowo myślałam, nad efektownym kłamstwem. - ...pomyślałam, że Taylor zamelduje się ze mną, ale jak już wspomniałaś o tych fotoreporterach, to rzeczywiście lepszym pomysłem będzie zamieszkanie, na ten czas, u niej - wstrzymałam oddech.
-Hm...No nie wiem.
-Proszę, proszę, proszę - uklękłam przed nią. - Błagam!
Kobieta roześmiała się. Dobry znak. 
-Wstawaj, nie wydurniaj się - wciąż miała na twarzy uśmiech. - Naprawdę tak bardzo ci na tym zależy?
-Tak! - oznajmiłam z nutką nadziei w głosie.
-No to...dobra - zgodziła się, a ja w sekundę rzuciłam się jej, na szyję.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
-Tylko bez żadnych wykroczeń, bo i tak się, o tym dowiem. Zrozumiano? - jej twarz nabrała poważny wyraz.
-Tak jest! - zasalutowałam i pobiegłam na górę, aby zadzwonić do Harry'ego.
-Zgodziła się! - wykrzyczałam do aparatu.
-Szkoda - udał zmartwienie loczek.
-Nienawidzę cię - oznajmiłam z uśmiechem.
-Ja ciebie też.
-To do zobaczenia.
-Pa skarbie.
Rozłączyłam się. Teraz zostało powiadomić Taylor, że będzie miała gościa.
-Hej kotek, co tam? - usłyszałam głos przyjaciółki.
-Mam sprawę - odparłam bez przywitania.
-Jaką? - zaniepokoiła się.
-To nic strasznego. Nie martw się. Chciałam cię zapytać, czy będę mogła zamieszkać u ciebie przez tydzień.
-Przyjeżdżasz na urodziny Stylesa?
-A ty skąd o nich wiesz? - spytałam zmieszana.
-Jestem zaproszona! - odpowiedziała pełna entuzjazmu. - Zadzwonił do mnie, a ja od razu się zgodziłam.
-Skąd miał twój numer?
-Wymieniliśmy się nimi, tam w restauracji.
-Szybka jesteś - stwierdziłam.
-Tak już mam. Nie mogłam się oprzeć - zażartowała.
-No to jak?
-No będzie problem. W pierwszą noc możesz spać u mnie, ale potem nie za bardzo, bo przez dwa tygodnie nie będzie mnie w domu. Chcę odwiedzić rodzinne miasto, dopóki mam jeszcze wolne od trasy.
-Boże. I co teraz? - zaczęłam błądzić po pokoju w tą i z powrotem.
-A o co chodzi?
Opowiedziałam jej, o tym, że okłamałam Jane, aby tylko mnie puściła do Stanów.
-No to słabo - stwierdziła.
-Co ty nie powiesz? - odparłam ironicznie.
-Dobra, słuchaj. Mogłabym ci pożyczyć dom na te 7 dni.
-Co? - nie wiedziałam, do czego zmierza.
-Nie będzie mnie, ale jestem pewna, że sama też sobie poradzisz. To jak?
-Jane się, na to, nie zgodzi.
-Nie musisz jej mówić.
-Czy moja mentorka, właśnie, namawia mnie do kłamstwa? - uśmiechnęłam się.
-Jak nie chcesz, to nie - rzuciła niby obojętnie.
-Dobra, dobra. No to widzimy się we wtorek - odłożyłam telefon i weszłam na twittera. Cały internet huczał o zbliżających się urodzinach Harry'ego Stylesa. I pomyśleć, że mogłabym tu siedzieć i marzyć, żeby być zaproszona.
-----------------------------------------------------------------------
-Pomóc ci?
-Um...Nie, dzięki. Poradzę sobie - odparłam, a moje policzki natychmiast stały się czerwone. U Irlandczyka także zauważyłam rumieńce. Nie wiedziałam tylko, były one z mojego powodu, czy po prostu ma takie cały czas.
W samolocie siedziałam z Harry'm. Za nami Liam z Louisem, a na siedzeniach obok, Niall i Zayn. Bena nie mógł jechać, gdyż miał ślub swojego kuzyna w Cardiff. Gdy się, o tym dowiedziałam, straciłam nadzieję na wyjazd, ale na szczęście Harry zainterweniował i przekonał moją menadżerkę, że nic mi się złego nie stanie.
Ja i blondyn siedzieliśmy, po zewnętrznych stronach. Nie mogłam powstrzymać się, od ciągłego, zerkania na niego.
-Wszystko w porządku? - podskoczyłam na dźwięk głosu loczka.
-Co? Tak, jasne, jest ok - czułam, że pocą mi się ręce.
-Jesteś spięta - stwierdził.
-Nie, nie. No co ty? - zaśmiałam się sztucznie.
-Podoba ci się, prawda? - szepnął.
-Kto? - udałam głupią.
-No, jak to kto? Ben! Przecież to oczywiste - zażartował, a ja parsknęłam śmiechem. - Zaszło coś między wami?
-Nie, to tylko mój ochroniarz - chciałam podtrzymać żart.
-Dobrze wiesz, o kim mówię - odparł poważnie.
Westchnęłam.
-Musimy, teraz, o tym, rozmawiać?
-Nie, jeśli nie chcesz...
-Nie chcę.
-Ale obiecaj, że jeszcze dziś powiesz.
Spojrzałam, na niego, błagalnym wzrokiem.
-Obiecaj - nakazał nieugięty.
-Dobra - rzuciłam markotnie, po czym wyjęłam z torebki mp3 i włożyłam, do uszu, słuchawki. Po chwili, jedną zabrał mi Harry. Położył głowę na moim ramieniu. Pachnące jabłkowym szamponem loki, delikatnie muskały moją twarz. Za chwilę, zasnął, a ja razem z nim...
-------------------------------------------------------------------------
Taksówka zawiozła mnie, pod sam dom Taylor. Wyszłam z auta, poprzednio płacąc kierowcy, i wyjęłam z bagażnika swoją walizkę. Ruszyłam w stronę drzwi i bez pukania je otworzyłam. W salonie, na kanapie, siedziała lokowana blondynka, i grała na gitarze. Podniosła wzrok i na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
-Hej skarbie! - podeszła do mnie i serdecznie mnie uścisnęła. - Gdzie zgubiłaś Bena?
-Ma wesele u kuzyna i nie mógł przyjechać.
-Jane cię puściła bez niego?!
-Harry ją przekonał. Naprawdę nie wiem jak to zrobił - uśmiechnęłam się.
-Ja się, temu, nie dziwię. Jest uroczy. Zazdroszczę ci.
-Czego? - parsknęłam śmiechem.
-Boże, Chloe. Czy ta na serio, tego, nie widzisz? - spytała cynicznie.
Nie wiedziałam, o co jej chodzi, dlatego postanowiłam nie ciągnąć dalej, tego tematu.
Dziewczyna zaprowadziła mnie do pokoju, który, przez te siedem dni, miał mi służyć za własny.
-Czuj się jak u siebie - po jej słowach padłam jak długa na chłodną, miękką pościel. Przyjaciółka zachichotała, a po chwili do mnie dołączyła. Leżałyśmy tak, w przyjemnej ciszy, przez dobre dziesięć minut.
-Hej Tay? - wyrwało mi się nagle.
-Tak? - spytała cicho jakby była nieobecna.
-Już nic.
Niechętnie wstałam i ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć letni prysznic. Próbowałam się rozluźnić, ale w mojej głowie wciąż krążyły myśli, o błękitnookim Irlandczyku. Przed chwilą, chciałam opowiedzieć, o wszystkim co się stało, a raczej co się NIE stało, między nami, ale wiedziałam, że zaczęłaby mi prawić kazanie, na siłę udowadniając, że to chłopak nie dla mnie. Zawsze, dając mi rady w tych sprawach, nad wszystko stawiała swój gust. Oczywiście, kocham ją, ale czasami irytuję mnie jej zachowanie.
Zmyłam makijaż, związałam włosy w niedbały koczek i wróciłam do pokoju. Taylor już tam nie było. Rozpakowałam walizkę, nałożyłam pierwsze, lepsze ubrania i zeszłam na dół. W kuchni stały dwie osoby - Taylor i Harry.
-A ty, co tu robisz Styles? - spytałam z szerokim uśmiechem.
-Przyszedłem po ciebie. - zauważyłam u Tay znaczące spojrzenie. Zignorowałam ją.
-Ok, tylko wezmę kurtkę, torebkę  i możemy iść - odparłam, po czym pobiegłam do "swojej" sypialni.

Po dziesięciu minutach, już spacerowaliśmy, w pobliskim parku, i rozmawialiśmy
-Ładnie wyglądasz - stwierdził nagle Harry
Przypomniałam sobie moje odbicie przed wyjściem. Wolałam to zostawić bez komentarza.
-Dzięki.
-Dobra. Koniec gadki szmatki - wypalił loczek. - Mów, co jest między tobą, a Niallem.
Przełknęłam ślinę.
-Nic - spuściłam głowę.
-Gówno prawda.
Spojrzałam na niego. Zielone tęczówki były we mnie utkwione. Wiedziałam, że nie dam rady go okłamywać.
-Podoba mi się - westchnęłam.
-Od kiedy? - zdziwił mnie ton, z którym to powiedział.
-Od kiedy go zobaczyłam! Podoba mi się, a ja nie mogę nic na to poradzić.
-Rozmawiałaś z nim?
-Tylko wtedy jak zaprosiłeś mnie do was i jeszcze...- przerwałam.
Styles palił mnie wzrokiem
-Na twitterze - ponownie westchnęłam.
Chłopak stał bez słowa, chcąc żebym kontynuowała. Miałam do niego bezgraniczne zaufanie, dlatego opowiedziałam mu całą "twitterową" historię.
-Dziwne - podsumował, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając.
Wzruszyłam ramionami i wytarłam łzę, która płynęła mi po policzku.
-Idziemy na lody? - spytałam chcąc zmienić temat.
-Jak chcesz - zdawał się nawet nie wiedzieć, o co go zapytałam. Wciąż nad czymś rozmyślał.
-Patrz Harry! Jakaś baba chodzi bez stanika! - krzyknęłam, wybudzając przyjaciela z krainy myśli. Chłopak zaczął się rozglądać, a ja natychmiast upadłam na chodnik, głośno się śmiejąc.
-Nienawidzę cię - odparł z szerokim uśmiechem.
-Ja ciebie też - odpowiedziałam, wycierając łzy ze śmiechu.

7 komentarzy:

  1. @Anooshkaa
    :D hahah świetny rozdział! :D a końcówka najlepsza xd hahahah ♥♥ xx już się nie mogę doczekać dalszej historii :D xxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Autor komentarz ma racje. Rozdział cudowny, z resztą jak zawsze.
    Akcja z babcią - bomba XDDD Się uśmiałam :).

    [[http://best-three-months.blogspot.com/]]

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah genialny ! Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta końcówka genialna.. Pisz dalej szybko

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział! ;D
    Będę oryginalna i napiszę,że najbardziej z całego rozdziału podobała mi się rozmowa Chloe z Harry'm ;)
    Bardzo miło czytało mi się ten rozdział i bardzo(!) cieszę się,że posłuchałaś moich rad ;**
    Tylko tym razem trochę dużej pisałaś niż wcześniej, ale my wszystkie ci wybaczamy, bo wiemy, że nie zawsze jest czas ;)

    Kocham Cię ~~~ @Nandos_Bejbe

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja się cieszę, że nareszcie jest jakiś dłuuugi rozdział :)
    Jest cudownie.
    Nie mogę doczekać się imprezy Styles'a xd
    Wszyscy zachwycają się końcówką, kóra naprawdę mnie powaliła, ale moim ulubionym fragmentem jest lot samolotem ;p Pachnące szamponem jabłkowym włosy Harry'ego... Tyle wygrać xd

    @DevonneIsAQueen

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry jest zakochany w Chloe, jestem o tym przekonana :D podoba mi się jego troska o nią, jest cuuudowny :) no i dobrze, że Jane zgodziła się na wyjazd do L.A :D nie mogę się doczekać imprezy i momentu, aż rozkręcisz wątek z Niallem, chociaż nadal jestem Chloe - Harry shipper :D

    OdpowiedzUsuń