-Sto lat! Sto lat! - no tak! Dziś są moje urodziny!
W końcu zorientowałam się, że nade mną stoją wszyscy domownicy. Mama trzymała owocowy tort z piętnastoma świeczkami.
-Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła entuzjastycznie Jane, rzucając mi się na szyję.
-Dziękuję - odpowiedziałam jeszcze zaspana.
-Dużo zdrowia córciu - mama postawiła ciasto na biurko i pocałowała mnie w czoło.
-Dzięki mamo - uśmiechnęłam się szeroko. Następnie podszedł do mnie brat, a na końcu tata. Usiadł na skraju łóżka i palił mnie spojrzeniem.
-Wczoraj przyjechałaś? - spytał.
-Tak - odparłam krótko.
Uśmiechnął się słabo i pogłaskał mnie po głowie.
-Moja duża córeczka... - Boże, skończ. - Wszystkiego dobrego.
-Dzięki - rzuciłam pod nosem.
-Dobra! Teraz zdmuchnij świeczki! - nakazał brat.
-Ok - zgodziłam się i zaraz przed moją twarzą znalazły się płomyki.
-Pomyśl najpierw życzenie - przypomniała mama. Zamknęłam oczy i zaczęłam szybko się zastanawiać. Kąciki moich ust podniosły się, otworzyłam ślepia i za jednym razem zdmuchnęłam wszystkie świeczki z tortu. Rozległy się wiwaty i oklaski. Po chwili przenieśliśmy się do salonu i ze smakiem spałaszowaliśmy urodzinowy tort.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Swoją piętnastkę postanowiłam świętować z grupką moich kolegów, u siebie w domu. Obowiązkowo rodzice nie mogli przebywać w tym samym czasie w mieszkaniu. Poszli do swoich znajomych, a brat udał się na imprezę z paczką kumpli. Idealnie.
Goście przybyli o siedemnastej. Było nas wszystkich sześcioro. Te osoby nigdy mnie nie zawiodły i były ze mną jeszcze przed tym jak zostałam sławna.
Zaczęło się od robienia pizzy. Po czasie, mąka znajdowała się na każdym skrawku kuchni, jajka latały z rąk do rąk, a zlew był pełen naczyń. Śmialiśmy głośno, śpiewaliśmy na cały głos nasze ulubione piosenki i niczym się nie martwiliśmy.
Po dwóch godzinach, gdy pizza była już gotowa, a kuchnia posprzątana, zasiedliśmy przed telewizorem.
-Co oglądamy? - spytała Emilka.
-Jak wytresować tatę! - podrzucił Stefan.
V
-Nie, proszę! Żadnych filmów ze mną w roli głównej - powiedziałam z grymasem na twarzy.
-Ok, niech będzie - zgodził się chłopak. - To może Paranormal Activity
Wszyscy zareagowali na to z wielkim entuzjazmem. Podłączyłam, więc laptop do ekranu telewizora i puściłam horror. Już po kilku minutach każdy z nas siedział skulony, przytulając się do własnej poduszki.
O dwudziestej drugiej był koniec imprezy. Rodzice wrócili, a wszyscy musieli zbierać się do domów.
-Było super!
-Dzięki, widzimy się jutro? - napotkałam spojrzenie Jane.
-Jasne! Do zobaczenia.
Gdy już nie było nikogo z moich przyjaciół, podeszłam do swojej menedżerki.
-Czy ty o czymś zapomniałaś? - spytała groźnie, ale ujrzałam na jej twarzy cień uśmiechu.
-Och Jane, no weź. Będę miała karę w Londynie. Tutaj daj mi się nimi nacieszyć - odparłam błagalnie. Jane spojrzała na mnie krzywo, przewracając usta na obie strony.
-Zgoda.
Z moich ust wydobył się cichy pisk. Przytuliłam ją lekko i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam swój telefon, a moim oczom ukazało się 20 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości. Połowa z tego wszystkiego była od Harry'ego.
----------------------------------------------------------------------
Przez cały tydzień musiałam czekać na swoich znajomych, którzy kończyli lekcję o czternastej lub piętnastej. Aby się nie nudzić, pewnego dnia pojechałam do Białegostoku. Ku mojemu zdziwieniu dużo osób prosiło mnie o autograf i robiło ze mną zdjęcia. Nie przypuszczałam, że w Polsce, nastolatkowie, a nawet dorośli, będą tak mną zainteresowani. Było mi bardzo miło.
A więc, po tygodniu, wraz z Jane pojechałyśmy na warszawskie lotnisko. Tam też czekała na mnie spora grupa fanów. Rozmowa ze Springers po polsku była inna. Trochę dziwnie się czułam, ale byłam szczęśliwa. Niestety, popełniałam gafy, czasami mówiąc po angielsku. Trudno tak się przyzwyczaić. Wtedy nawet nie miałam jeszcze żadnego koncertu w Polsce.
Wsiadając do samoloty, obiecałam im, że tu wrócę i dam występ. Bardzo tego chciałam. Kocham ich tak samo jak resztę fanów.
---------------------------------------------------------------------
W Londynie wylądowałyśmy o godzinie czternastej. Na lotnisku czekał na nas Ben i...
-Harry?! - wytrzeszczyłam oczy i podbiegłam do chłopaka. - Co ty tu robisz?
-A jak myślisz? Witam się z tobą - po tych słowach uścisnął mnie mocno i podniósł do góry. Usłyszałam dźwięk fleszy. Oczywiście.
-Cześć Harry - dołączyła do nas menedżerka.
-Dzień dobry - loczek szybko mnie puścił, a na jego policzkach pojawiły się różowe rumieńce.
-Nie powinno cie tu być - Ależ ta Jane ma odmienny humor.
-Ja...- zająknął się Hazz.
-Chodźmy - skierowała te słowa do mnie i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia. Zdążyłam jeszcze się odwrócić i pomachać do zakłopotanego Stylesa.
------------------------------------------------------------------------
-Do końca kary zostało zaledwie 9 dni. Dasz radę - powtarzałam to sobie, leżąc na łóżku i ślepo patrząc się w sufit. To zajęcie zaliczyła się do moich najczęstszych. Po jakiejś godzinie, do pokoju weszła Jane.
-Hej, odpoczywasz? - zagadnęła.
Nudzę się kobieto!
-Tak - odparłam.
-Aha.
Zapadła cisza.
-Coś chciałaś? - spytałam trochę niecierpliwie.
-Pytałaś mnie czy mam rodzinę w Polsce - zaczęła niepewnie, nie patrząc mi w oczy. - A więc odpowiedź brzmi: tak. - odetchnęła.
-Masz tam rodziców?
-Moi rodzice nie żyją.
-Och, przykro mi. Nie wiedziałam - zrobiło mi się strasznie wstyd.
-Zginęli jak byłam jeszcze dzieckiem - w jej oczach pojawiły się łzy - W wypadku samochodowym.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Miałam ochotę się rozpłakać. Nie miałam pojęcia, że Jane jest sierotą.
-W wieku dwudziestu pięciu lat wyszłam za mąż.
-Co? - myślałam, że się przesłyszałam.
-Rozwiedliśmy się po dwóch latach małżeństwa.
-Dlaczego? - ja nic o niej nie wiem!
-Ach...Wolałabym tego nie opowiadać. Człowiek czasami ma potrzebę zapomnieć o swojej przykrej przeszłości - otarła łzę, która spływała jej po policzku - Mój były mąż bił mnie.
Zamarłam. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Zakryłam usta dłońmi i z przerażeniem wpatrywała się w swoją menedżerkę.
-Czy on...
-Mieszka w Polsce. Nie chciał zgodzić się na rozwód. Jednak jak już to się stało nie dawał mi spokoju. Ciągłe telefony, wiadomości, nawet nachodził na mój dom.
-Boże...
-Postanowiłam wrócić do Anglii i zamieszkać na stałe w Londynie. To było najlepsze wyjście. Znałam język, miałam tam znajomych, a także dom. Wyszło mi to na dobre.
-Nie tęskniłaś za Polską?
-Kocham Polskę. Tam się wychowałam. Ona pozostanie na zawsze moją ojczyzną i zawsze będę za nią tęsknić. Gdy powiedziałaś, że mogę z tobą tam jechać, poczułam dziwne ciepło w sercu.
-Znam to - uśmiechnęłam się, a po policzku spłynęła mi ciepła łza.
--------------------------------------------------------------------------
-CHLOEEEEEE ODPISZ!! TĘSKNIĘ BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO (i tak jeszcze z 20 razy) - dostałam taką wiadomość 21. lutego o szóstej rano. Czy Harry świruje? Chyba jeszcze bardziej ode mnie.
-Odpisuję z prośbą abyś sprawdził, która jest teraz godzina, a potem dał mi spać.
PS Też tęsknie xx - wysłałam sms i od razu zamknęłam oczy. Ignorowałam ciągłe wibracje telefonu i po chwili udałam się w krainę snów.
-Chloe wstawaj! - ktoś szarpał delikatnie moje ramię - Chloe! - zaraz! to nie jest głos Jane. To w ogóle nie jest kobieta. Ben?
Otworzyłam niechętnie oczy, a przed nimi ukazał się wysoki, lokowany, chłopak.
-Harry? Co ty tu robisz? - na chwilę wybudziłam się i oparłam się na łokciu - Jak Jane cię zobaczy to cię zabije.
-Idąc tu zauważyłem, że nie ma jej samochodu. Wszedłem więc do środka...
-Ej czekaj! - przerwałam mu. - Drzwi były otwarte?
-Mam zapasowe klucze - uśmiechnął się zagadkowo. Nie wiem czy mówił poważnie, czy tylko robił ze mnie jaja, ale wiedziałam, że i tak nie doszukam się prawdy. - Wszedłem do środka i dostrzegłem karteczkę przyczepioną do lodówki. Jane napisała, że wróci dopiero wieczorem, ale Ben przyjdzie o trzynastej, żeby cię pilnować - uśmiechnął się z rozbawieniem.
-Która jest?
-Ósma.
-Ty nie masz co robić tylko przychodzić do mnie o tej porze?!
-Gdybym tylko mógł to chciałbym być przy tobie cały czas.
-Ale to wcale nie oznacza, że musisz mnie budzić o ósmej rano!
Chłopak tylko uśmiechnął się łobuzersko i podszedł do drugiej strony łóżka.
-Tylko mi tu nie skacz - nakazałam, kładąc głowę na poduszkę i odwracając się do niego plecami. Usłyszałam jak loczek opada na pościel i za chwilę poczułam na sobie jego ciepły oddech. Jego ręka powoli wędrowała na linię mojej talii. Zignorowałam to, próbując zasnąć. Chłopak ostrożnie przybliżył się do mnie, a jego ramię obejmowało mnie już całą. Nie mogłam się ruszyć, jednak czułam się bezpiecznie.
-Wszystkiego najlepszego - szepnął mi we włosy.
-Już składałeś mi życzenia.
-Ale nieosobiście - uściślił swój uścisk. Leżeliśmy tak przez kilka minut, aż do momentu, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. Harry gwałtownie zabrał rękę i odsunął się, a ja chwyciłam komórkę.
-To Niall - powiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę - Halo?
-Hej Chloe. Jesteś już w Londynie? - na chwilę zatraciłam się w jego seksownym głosie. - Halo! Chloe jesteś tam?
-Co? Ach tak. Jestem - czułam, że się rumienię. Harry leżał z głową schowaną w poduszkę, tłumiąc swój śmiech.
-Jak podróż?
-W miarę dobrze.
-Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie, ale martwiłem się.
-Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się do siebie.
-A na mnie to krzyczałaś - zwrócił mi uwagę Styles.
-Cicho bądź - szepnęłam, zakrywając dłonią telefon.
-Przeszkadzam? - usłyszałam głos blondyna ze słuchawki.
-Nie, nie - spojrzałam znacząco na Harry'ego z miną "zamknij się debilu".
-Ok. Chciałem się upewnić czy jesteś uziemiona do końca lutego.
-Tak, jestem. Niestety.
-Czyli o jakimkolwiek spotkaniu z tobą mogę zapomnieć?
Boże, dlaczego mi to robisz?
-Raczej tak... - spojrzałam na loczka, który stukał palcem w głowę. Skierowałam do niego nieme "co?"
-Umów się z nim - szepnął, gestykulując zachęcająco rękoma.
-Um...Niall?
-Tak? - w jego głosie można było wyczuć nutkę nadziei.
-Do trzynastej jestem sama w domu. Może wpadniesz na chwilę. Chciałbym się z tobą chociaż zobaczyć - sama sobie się dziwię, że odważyłam się na takie słowa.
-Jasne - Irlandczyk najwyraźniej był wniebowzięty - Będę za godzinę..
-Ok, czekam - oznajmiłam z szerokim uśmiechem na twarzy i odłożyłam komórkę. Motylki w moim brzuchu świrowały.
-I co teraz? - zagadnął Harry z zawadiacką miną.
-Musisz stąd spadać.
-----------------------------------------------
Super.! Super.! Czekam na next.! ~ @daria_konarska
OdpowiedzUsuńHaha kocham cię "musisz stąd spadać" pisz dalej czekam <3 @Horanek_xo
OdpowiedzUsuńkocham to!!!! kocham!!! dalej, dalej ciekawe co sie wydarzy
OdpowiedzUsuńHej! świetny blog. Odkryłam go dzisiaj i po przeczytaniu jednego rozdziału stwierdzam, że świetnie piszesz! Zaraz zabieram się za czytanie od samego początku :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zajrzyj tu: two-facess.blogspot.com
HAHAHAHAH świetnie kończysz rozdziały :D bardzo mi się to podoba ;) tak jak zawsze czekam na next :D
OdpowiedzUsuń/@Hazzowelove
Genialny ! Dawaj następny jak najszybciej ! <3
OdpowiedzUsuńJakim cudem ty jeszcze mnie nie zadźgałaś? Boże obiecałam ci wczoraj, że skomentuje, ale wcześniejszej nocy w ogóle nie spałam i matka zagoniła mnie spać. Niestety przez to, że kołdrę miałam w namioce musiałam w nim spać bo nie chciało mi się jej nosić...
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się bo sama wymyśliłam sobie karę (XD)... TUM, TUM, TUM, TUM! A nią jest... UWAGA! Opisanie nie jednego, ale wszystkich trzech rozdziałów, których nie skomentowałam do tej pory przez liczne obowiązki i brak czasu...
Czyli najpierw rozdział 25 ;D
Ughhh... Szkoda, że Jane wszto zepsuła, ale w sumie musi ja pilnować, ale na szczęście Chleo umie wybrnać z sytuacji i znaleźć dobre argumenty ^^
Dobra wiele nie mam do powiedzenia o rozdziale 25 i nie chcę się w niego zagłębiać, ponieważ jest smutny :C
Więc dalej! Rozdział 26 ^^
Boshe... Jak ona dostała tego sms'a to mi aż dech zaparło to co ona musiała czuć? Boshe to było nie dość, że straszne to jeszcze słodkie xoxo
Ale urocze było to, że Harry także troszczył się o Chleo :3 Jak ja miałabym taką idolkę, która pisze tweety w języku polskim byłabym w niebo wzięta <3 ejweź załóż Chleo twittera tak na żywo i dodawaj tweety tak jakby to naprawdę była ona... Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi ^^
a ja na przykład założyłabym twittera i pisała jako Niall *____*
No i najważniejsze! Rozdział 27 xoxo
Fajnie tak spędzić swoje piętnaste urodziny z grupką dawno nie widzianych przyjaciół <33 też bym tak chciała <33
Chleo szaleje pośród fanów w Białymstoku XD
Tak cholernie szkoda mi Jane, że jest sierotą... I do tego, że była bita przez męża, a później prześladywana... Ughhh, aż mi umiech z twarzy zszedł...
Boże jak ja uwielbiam takie akcje Haryy'ego XDD no po prostu uwielbiam xoxo
I znowu boże bo chce już następnego rozdziału i spotkania Nialla i Chleo <333
I jeszcze te słowa, że był w niebo wzięty *_____*
Ale Chleo rozwaliła system pod koniec XDD aż się siostra zapytała z czego się tak śmieje XDD
Pod koniec chciałam ponownie cię przeprosić za to, że nie kometowałam... Na poprawienie twojego humoru radzę zajrzeć ci na moje bio na twitterze <33
Kocham cię i JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM <33
@Nandos_Bejbe
Ps. Mam nadzieje, że dla mnie ta kara była odpowiednia, ale jeżeli tobie nie odpowiada wystarczająco możesz zadać mi inną...
Kocham cię <33
Suuuper rozdział wgl swietnie piszesz i ogólnie jest fajnie czekam na nasępny xx
OdpowiedzUsuńCzekałam z niecierpliwością na ten rozdział i jak zwykle się nie zawiodłam :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pokazałaś też drugą stronę życia Chloe. Wiesz, polskich znajomych, rodzinę, sposób, w jaki reagowali na nią ludzie. I że spędziła czas ze znajomymi :) Bardzo mi się to podobało, ale cieszyłam się, kiedy wróciła do Londynu :D Jednak co Harry, to Harry :D
Tak przypuszczałam, że Jane ma ciężką przeszłość za sobą. Fajnie, że rozwinęłaś jej postać, że nie jest taka jednowymiarowa :)
No i Harry... aw, uwielbiam go, mówiłam to już? Nie? To mówię jeszcze raz :D To jak za nią tęskni, a potem przychodzi do domu pod nieobecność Jane. No i jak razem leżeli, nie wiem, jak reszcie, ale mi przez chwilę zrobiło się gorąco :D
Czekam na wizytę Nialla, wiesz, że uwielbiam Twoje opowiadanie, chociaż ciągle mam wrażenie,że Loczek nie powiedział ostatniego słowa i będę się tego trzymać <3
Dzięki dzięki dzięki za info jeju no brak mi słów jak mam opisać twoje całe opowiadanie Ono jet... Takie... Takie zaje zaje zaje zaje zaje zaje zaje zaje zaje zaje zaje biste o w mordkę dzięki za info Naprawdę świetne jest
OdpowiedzUsuńKate<3
Dzięki za wiadomość ;) + dlaczego w takim momencie przerwałaś?! AAAAAA! Jak ja mam teraz spać spokojnie? ;p Czeekam NIECIERPLIWIE. @Vicky08642
OdpowiedzUsuń