wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 4.


(niebieski kolor - j. polski)


W salonie czekała na mnie Jane.
-I jak było? – spytała podekscytowana.
-Fajnie.  – odpowiedziałam obojętnie.
-Tylko fajnie?
-O co ci chodzi?
-No chcę poznać szczegóły randki!
-To nie była randka – zaśmiałam się.
-Jak to? – kobieta wyglądała na zmieszaną.
-Spotkaliśmy się żeby się poznać, pogadać.
-Czyli randka. – upierała się przy swoim Jane.
-Kurde nie! – zaczynałam się denerwować – Zrozum. Harry jest miły, uprzejmy i świetnie mi się z nim rozmawia, ale nic do niego nie czuję.
Nie było to prawdą. Czułam coś do niego, ale na pewno nie byłam zakochana. To było coś innego. Czułam się przy nim swobodnie i ufałam mu. Tak wiem, dziwnie jest mówić coś takiego o kimś kogo się zna dzień, ale nie da się tego wytłumaczyć.  
-Dobra, niech ci będzie. – moja menadżerka była wyraźnie zawiedziona.
Czego ona się spodziewała? Że wrócimy do domu i będziemy planować ślub?
Poszłam na górę do swego pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w pidżamkę i wskoczyłam do przytulnego łóżka. Postanowiłam poczytać książkę, jednak nie mogłam się skupić na treści.  Rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Dla mnie mógł się nie skończyć. Świetnie się bawiłam.  Właśnie takiej osoby brakowało w moim nowym życiu. Z moją przyjaciółką z Polski codziennie kontaktowałam się przez skype’a, ale to nie to samo. Zapraszałam ją też parę razy tutaj, niestety jej rodzice nie chcą jej puścić w roku szkolnym, najszybciej w wakacje. Tęskniłam za nią. Myślałam, że nikt mi jej nie zastąpi. A teraz? Myślę, że to jest możliwe.  Jedyne, o co się martwię to to, co Harry czuje do mnie. A jeśli on chce czegoś więcej niż tylko przyjaźń? Te nasze pożegnanie było dziwne. W pewnej chwili wydawało mi się, że chce mnie pocałować. Dlaczego chłopcy muszą tak wszystko komplikować?
Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
Obudziłam się o dziewiątej. Za dwie godziny na plan. Miałam główną rolę żeńską w nowym filmie pt.: ,,You are my haven”. Film opowiada o szesnastoletniej dziewczynie - Lisie, która zawsze słucha rodziców, świetnie się uczy, nigdy się nie wychyla. Wiadomo. Żyje według zasad.
Ma jednego, jedynego przyjaciela – Briana.  Jest starszy od niej o dwa lata. Wiadomo. Podkochuje się w niej, a ona o tym nie wie. Jest bardzo opiekuńczy. Codziennie odprowadza ją do domu i takie tam. 
Wreszcie, pewnego dnia pojawia się w ich szkole chłopak-buntownik - Max. Wpada mu w oko Lisa. Z czasem chłopak imponuje dziewczynie. On pokazuje jej swój świat, gdzie nikogo nie obchodzą zasady.  Jej przyjaciel ostrzega ją, lecz ona go nie słucha. Dobrze się bawi. Niestety zaczyna przeginać. Pali, pije, bierze, nie chodzi do szkoły.
Dochodzi do ostrej kłótni między przyjaciółmi.  Lisie zdaje się, że jest zakochana w Maxie. Dopiero po czasie uświadamia sobie jakim jest palantem i chce przeprosić Briana. W drodze do niego jest świadkiem wypadku. Motor i samochód. Motorzysta nie żyje. Okazuje się, że to Brian. Dziewczyna nie może się ruszyć. Jest wstrząśnięta. Wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie.
Następna scena przedstawia Lisę jako staruszkę przy grobie przyjaciela. Gdy odchodzi kieruje do niego słowa „Do zobaczenia”. Wraca do domu. Umiera we śnie. Pojawia się, jako szesnastolatka, w miejscu, gdzie zawsze spędzała wolny czas z Brianem. W tle leci piosenka „A drop in the ocean”. Dziewczyna zauważa przyjaciela. Biegnie do niego. Całują się. Ostatnie słowa Lisy ,,Już zawsze będziemy razem”. I koniec.
Zakończenie nie jest najszczęśliwsze, ale lubię takie filmy. Czytając scenariusz, na początku wydał mi się oklepany, ale pod koniec zaintrygował mnie.  Myślę, że ludziom może się spodobać.
Długo musiałam prosić rodziców aby pozwolili mi zagrać w tym filmie. Ostatecznie warunek był taki, że jak film powstanie po moich piętnastych urodzinach to mogę w nim zagrać. Na szczęście urodziny mam w lutym, a film ukaże się dopiero w czerwcu 2012.
Przed wyjściem chciałam jeszcze wejść na twittera.  Dawno tam nie wchodziłam. Całe czterdzieści osiem godzin!
Gdy laptop już się włączył do pokoju wpadła Jane i kazała mi jechać  na plan.
-Przecież mam jeszcze dużo czasu. – powiedziałam z wyrzutem.
-Nieważne. Lepiej przyjechać wcześniej niż się spóźniać. To pierwszy dzień, więc musisz zrobić dobre wrażenie.
-Histeryczka.
-Wiesz, że rozumiem. Prawda?
-Cholera.

Na miejsce zawiózł mnie mój ochroniarz. Weszłam do wielkiej hali. Przywitałam się z reżyserem i aktorami, z którymi miałam grać. Następnie poznałam moją makijażystkę, stylistkę i innych ludzi pracujących na planie.
Reżyser postanowił nagrać dziś m.in scenę kłótni. Dobrze, że miałam przyjemność spędzenia cały tydzień w towarzystwie chłopaka, który grał Briana, bo inaczej trudno byłoby mi na niego krzyczeć.
Skończyliśmy około dwudziestej. Chłopcy zaprosili mnie na pizze, jednak odmówiłam. Byłam wykończona. Chociaż dobrze się bawiłam. Było mnóstwo śmiechu, jak zawsze przy kręceniu filmu.
W drodze do domu przyszedł do mnie sms:
-,,Hej, co porabiasz?” – Harry.
-,,Właśnie wracam do domu. Jedyne czego chcę to walnąć się na łóżko i spać…”
-,,Ja chcę już jutra”
-,,Dlaczego?”
-,,Bo chcę cię spotkać!” – dobra robi się dziwnie.
-,,Haha, głupek” – próbowałam obrócić to w żart.
-,,No co? Tęsknie za tobą” – SERIO?
-,,Muszę kończyć. Do jutra.”  - chciałam jak najszybciej skończyć tę rozmowę.
-,,Pa
J
Chcę czy nie, muszę jutro jakoś uświadomić Harrego, że chcę tylko przyjaźni, nic więcej. Boję się tylko, że wtedy odejdzie.  A tego nie chcę…
Weszłam do domu. Od razu położyłam się na swoje łóżko i zapadłam w głęboki sen. 

1 komentarz:

  1. Natrętny Harry? Tego jeszcze nie było, ale nie przejmuje się tym zbytnio XD

    OdpowiedzUsuń