niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 3.

O dziewiątej trzydzieści cztery przyszedł do mnie sms:
-"Hej, śpisz jeszcze?"
Od razu wiedziałam kto to, ale mimo tego zadałam pytanie:
-"A z kim mam przyjemność?"
Po paru sekundach dostałam odpowiedź:
-"Harry Styles :)" .
Postanowiłam się z nim trochę podrażnić.
-"Przepraszam, nie znam żadnego Harry'ego Stylesa. To chyba pomyłka".
-"Czyli to nie jest numer Chloe May?"
Nie do wiary, że chłopak tak łatwo dał się nabrać.
-"Haha, żartujesz sobie?"
-"Najmocniej przepraszam"
Ok. Dosyć.
-"Tak btw to chciałabym być Chloe. Jest piękna, mądra i świetnie się ubiera. Ma też niesamowite poczucie humoru i wspaniały charakter".
Miałam nadzieję, że loczek załapie ironię.
-"Tak, też tak myślę. Jest wspaniała. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłego dnia".
No i się pomyliłam. Postanowiłam zadzwonić.
-Harry, durniu, to ja!
-Ja? czyli kto? - jest naprawdę taki jak mówią. Nieogarnięty.
-Chloe May!
-Boże, całe szczęście. Już myślałem, że specjalnie podałaś mi zły numer.
-Jestem za miła na takie coś. - odpowiedziałam skromnie. - A odpowiadając na twojego smsa to NIE, nie śpię, a co?
-Nic.
- .....
- .....
-Harry? - powiedziałam pytająco.
-Dobra dobra! Jest powód, dla którego napisałem.
-No co ty? - zapytałam sarkastycznie.
-No na serio.
Muszę zapamiętać, żeby w jego towarzystwie nie używać sarkazmów.
-Mów o co chodzi!
-Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
-Poczekaj sprawdzę w terminarzu - udałam, że czegoś szukam. - Masz szczęście! Akurat dzisiaj jestem wolna!
Harry cicho się zaśmiał. Jest! Zrozumiał mój żart.
-To świetnie. O której mogę przyjść?
-Siedemnasta?
-Ok, nie ma sprawy. Będę pod twoim domem.
-Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Przynajmniej jeden paparazzi zawsze czatuje pod moim oknem. Lepiej żebyśmy się spotkali w innym miejscu. Może być Regent's Park?
-Jasne - wydawało mi się, że chłopak nawet nie wie, gdzie to jest.
-To jesteśmy umówieni - powiedziałam niepewnie.
-Super, do zobaczenia - po tych słowach rozłączył się.
Zapewne każda directioner po takiej rozmowie nie dała by rady usiedzieć na miejscu. Jednak ja postanowiłam na jakiś czas wyłączyć przycisk "fanka" i traktować go normalnie.
A więc....Nie chciałam nic poważnego. Wiadomo do kogo miałam słabość. Harry jest czarujący, miły, zabawny i bardzo pragnę go poznać, ale to Niall skradł moje serce. Nie jestem w stanie myśleć o innym chłopaku. Niestety nie wiem co Harry ode mnie oczekuje. Przyjaźni? Czy może czegoś więcej? Nie będę mu mogła dać tego drugiego. Po prostu nie.
Zamówiłam taksówkę na szesnastą trzydzieści. Dojechałam na miejsce w dwadzieścia minut. Harry już tam był. Jego bujne loki można było zauważyć z kilometra.
-Witaj - powiedział chłopak z uśmiechem na twarzy.
-Hej! Jak tam?
-Wszystko w porządku. Ładnie wyglądasz.
Byłam ubrana normalnie. Koszula z krótkim rękawkiem, czarne spodnie i skórzana czarna kurtka. W tym roku listopad był wyjątkowo ciepły.
-Dzięki. Ty też wyglądasz nieźle. - Pochwaliłam go całkiem szczerze. Chłopak tylko się uśmiechnął.
-Myślisz, że w tym parku nie zaatakują nas paparazzi? - zapytałam się z niepokojem.
-Dlaczego mieliby być akurat w tym parku? - spytał rozbawiony Harry.
-Nie wiem, może nas śledzą?!
-Haha, ta, pewnie nam wczepili jakieś chipy albo zarejestrowali kamery w całym Londynie żeby wiedzieć, gdzie jesteśmy.
-Możesz mieć rację. Te kamery mogą być wszędzie. Nawet na tym drzewie!
Harry spojrzał na drzewo. Przyciągnął mnie do siebie, pomachał do gałęzi - UŚMIECH!
Tak zabawnie to powiedział, że upadłam na ziemię i zaczęłam wić się ze śmiechu. Harry próbował mnie podnieść. Ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. Wydawało mi się, że ktoś zrobił zdjęcie.
-Wszystko w porządku? - chłopak też wyglądał na rozbawionego.
-Tak, haha, wszystko ok.
-W pierwszej sekundzie, jak upadłaś, przestraszyłem się. Myślałem że coś ci się stało.
Spacerowaliśmy i gadaliśmy jeszcze przez około godziny. Tematom nie było końca. Nagle loczek stanął i utkwił wzrok w jednym punkcie.
-Harry? - brak odpowiedzi - Haary - pomachałam mu ręką przed oczami - Harry, wszystko w po...
-Ciii...słyszysz to? - zaczęłam nasłuchiwać.
-Muzyka...
-Wesołe miasteczko! - loczek chwycił moją rękę i pociągnął mnie za sobą. Po dwóch minutach truchtu, ujrzeliśmy wielką kolejkę górską.
-Wow, robi wrażenie - oznajmiłam z zachwytem
-Chcesz się przejechać? - zapytał chłopak.
-No pewnie! A ty?
-No nie wiem. Jest duża...
-Hahaha, masz cykora! Boisz się. Hazza tchórz!
-Wcale się nie boję! - bronił się chłopak. - Po prostu martwię się o ciebie.
-Nie masz czego. - odparłam pewnie i ruszyłam w stronę kasy. - Idziesz czy będziesz tam stał do nocy?
Harry uśmiechnął się i szybko do mnie dołączył.
Po 10 min siedzieliśmy już w kolejce. Dobra, bałam się. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby się na to zgodzić. Wiedziałam, że jak przyznam się teraz Harremu, że się boję to ten mnie wyśmieje tak jak ja jego. Jednak z drugiej strony może doda mi otuchy.
-Harry..-zaczęłam
-Tak Chloe?
-Głupio mi teraz to mówić, ale...ja się boję i to bardzo.
-Nie martw się. Jestem tu. - Chwycił mocno moją rękę. Wtedy poczułam, że chciałabym żeby już nigdy jej nie puścił. Była między nami więź, której trudno było nie zauważyć.
-Dziękuję.
Kolejka ruszyła. Najpierw jechała w górę. Gdy już była na samym szczycie nagle zaczęła spadać. Krzyczałam. Łzy napływały mi do oczu. Bałam się, ale zarazem cieszyłam. Harry wciąż trzymał moją rękę i nie puścił jej aż do końca jazdy.
-Zajebiście! - powiedział chłopak pełen entuzjazmu.
-Mi też się podobało, ale...już nigdy więcej!!
Harry roześmiał się.
-Co robimy teraz? - zapytałam.
-A co chcesz robić?
-Może pójdziemy na lody?
-Chętnie.
Po drodze wymienialiśmy się swoimi emocjami towarzyszącymi nam podczas jazdy kolejką. Kiedy już kupiliśmy lody usiedliśmy na ławce i obgadywaliśmy przechodzących obok ludzi. Było dużo śmiechu.
-Jest już dwudziesta druga. Powiedziałam Jane, że będę przed dwudziestą trzecią.
-No to podwiozę cię.
-Nie trzeba. Mogę złapać taksówkę.
-O tej porze już nic nie złapiesz. Nie bądź uparta. - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby i dołeczki w policzkach.
Wyglądał uroczo. Też się uśmiechnęłam.
-Ok. To chodźmy.
Poszliśmy do miejsca, gdzie chłopak zaparkował swój samochód. Całą drogę gawędziliśmy o naszych fanach i karierze. To niesamowite jak łatwo prowadziło mi się z nim rozmowę zwłaszcza, że dopiero wczoraj się poznaliśmy. Podjechał pod sam dom. Wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Tak, Harry jest dżentelmenem.
-Dzięki. Dobrze się bawiłam. Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć.
-To może jutro? - zapytał chłopak z nutką nadziei w głosie.
-Przykro mi, ale jutro rano muszę jechać na plan i nie będzie mnie do dwudziestej, więc odpada.
-Aha...- loczek posmutniał.
-Ale możemy umówić się na czwartek. - dodałam szybko. - Mam tylko wywiad o trzynastej, a reszta dnia jest wolna.
-To świetnie. Nie mogę się doczekać. - przybliżył się do mnie.
Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej. Zanim chłopak zrobił swój ruch, szybko pocałowałam go w policzek.
-To na razie
-P-pa - odparł Harry wyraźnie zakłopotany.
Ruszyłam w stronę drzwi. Odwróciłam się i pomachałam. Odpłacił się tym samym. Weszłam do domu. Odetchnęłam. To był naprawdę dobry dzień.

3 komentarze:

  1. Czy ja się muszę powtarzać co rozdział, że to zajebiste?!
    To jest zajekurwabiste! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to piękne !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń