(biały kolor - myśli bohaterki, niebieski kolor - język polski)
Jane kazała mi się zdrzemnąć przed galą, ale jak miałam spać skoro w środku szalałam. Impreza miała się zacząć o dwudziestej. Postanowiłam na odstresowanie posłuchać 1D. Nagle, bez pukania, do pokoju weszła moja menadżerka.
-Ty jeszcze nie gotowa?! - krzyknęła zdumiona.
-A która godzina? - spytałam patrząc na zegarek. Była osiemnasta trzydzieści - Boże! - byłam kompletnie zaskoczona i zdenerwowana.
-Co ty robiłaś przez tyle czasu?! - Jane była serio wkurzona. - Czy ja muszę cię pilnować na każdym kroku?
-Przepraszam, po prostu straciłam rachubę czasu. - To była prawda. Myślałam, że minęło zaledwie dziesięć minut, podczas kiedy na prawdę minęły dwie godziny! Co poradzić? Tak właśnie działają na mnie chłopcy z One direction. Przez nich zapominam o Bożym świecie. - Za trzydzieści min będę gotowa.
-No mam nadzieję.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam sukienkę. Wyglądałam w niej naprawdę nieźle.
-Może ci pomóc? - Jane ochłonęła.
-Nie, nie trzeba. Poradzę sobie.
Nałożyłam na twarz trochę fluidu i pudru. Nie miałam doskonałej cery. Kto ma? Chyba tylko Beyonce. Na powieki nałożyłam szary cień i narysowałam równą kreskę eyelinerem, a rzęsy maznęłam czarnym tuszem. Byłam już prawie gotowa. Zostały włosy i siedem min. Postanowiłam je po prostu rozpuścić i nałożyć trochę specjalnej odżywki. Gotowa wyszłam z łazienki.
-Wyglądasz świetnie - było widać, że menadżerka nie kłamie. Naprawdę była zachwycona. - Niall będzie oczarowany.
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się gorąco, a moje policzki były czerwone. Jane tylko zaśmiała się krótko, a potem nakazała mi iść do samochodu.
Siedziałam w aucie i rozmyślałam nad jej słowami Niall będzie oczarowany. Wiedziała, że to właśnie do niego miałam największą słabość. Jasne, kochałam wszystkich, jako directioner, ale jako "normalna" dziewczyna bardzo podobał mi się Niall. Cały czas o nim myślałam. Nie wiedziałam czy polubi mnie jako zwykłą dziewczynę, czy tylko jako fankę lub aktorkę.
Ruszyliśmy o dziewiętnastej dwadzieścia. Staliśmy przez dwadzieścia minut w korku. Dojechaliśmy o dziewiętnastej pięćdziesiąt. Dziesięć minut do rozpoczęcia gali. Wszyscy byli już w środku, w tym chłopcy z 1D. No nic, może uda mi się z nimi porozmawiać po gali, a może nawet w trakcie. Weszłam i zajęłam swoje miejsce. Niestety. Z mojego miejsca nawet nie widziałam chłopaków. Posmutniałam. Oby udało mi się ich spotkać.
Gala się rozpoczęła. Gdzie oni są? Prowadzący - Jack Black, zaczął swoją przemowę. Może są za mną?
Odwróciłam się. Siedzieli tam Dylan i Cole Sprouse. Uśmiechnęłam się miło i z powrotem usiadłam prosto. Obok mnie siedziały Taylor Swift i Selena Gomez. Obydwie dobrze znałam i lubiłam. Mówiły coś do mnie. Jednak ja tylko udawałam, że słucham, cały czas myślałam o nich....o nim. Nie wiem ile trwała ceremonia. Pięć min? Dziesięć? Godzinę? Nie wiedziałam. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głośny ryk i oklaski. Zauważyłam, że koleżanki obok wstały. Czułam na sobie setki par oczu.
- O co chodzi? - zapytałam Tay totalnie zdezorientowana.
-Wygrałaś! Wygrałaś nagrodę za najlepszą aktorkę! - moja mentorka była podekscytowana. Ja po chwili też, gdy już zrozumiałam o co chodzi.
-Wygrałam?- spytałam z nie do wierzeniem, jakbym nigdy w życiu nie wygrała żadnej statuetki.
Przytuliłam przyjaciółki i pobiegłam na scenę. Wzięłam nagrodę, stanęłam przed mikrofonem i wtedy ich zobaczyłam. Pięć par oczu, pięknych oczu, patrzących na mnie. Kompletnie zapomniałam co miałam powiedzieć. Czułam jak krew napływa mi do policzków, a z czoła spływa mi kropla potu.
-Ja... - zaczęłam. Ujrzałam w tłumie moją największą idolkę i inspirację - Demi Lovato. Serdecznie się do mnie uśmiechnęła. Dzięki temu nabrałam odwagi.
-Dziękuję moim fanom za to, że na mnie głosowali. Samym zaszczytem była nominacja i rywalizacja z takimi aktorkami jak Miley Cyrus, Emma Watson i Kristen Stewart, które są dla mnie wzorem i inspiracją. Dzięki jeszcze raz. - Przez całą przemowę starałam się nie patrzeć na CHŁOPAKÓW. Jednak gdy schodziłam ze sceny, nie wytrzymałam. Podniosłam wzrok. Nadal się na mnie patrzyli i bili mi brawo. Los chciał, że potknęłam się na ostatnim schodku. Już więcej nie patrząc na nich, wróciłam szybko na swoje miejsce. Chyba ktoś wyłączył klimatyzację. Było mi strasznie gorąco.
Kiedy nagroda za Najlepszy film animowany była już wręczona Jack zapowiedział występ One direction. Znowu zostałam wyrwana z rozmyśleń. Usłyszałam pierwsze dźwięki WMYB. Zaczął Liam. Sama nie wiedząc co robię, wstałam i zaczęłam śpiewać razem z nim. Po chwili dołączyły do mnie Tay z Sel. Obie dobrze znały tekst piosenki. Zachowywałyśmy się jak nienormalne. Skakałyśmy i wymachiwałyśmy rękoma na wszystkie strony. Wtedy czułam się jak fanka.
Występ się skończył, a my z dziewczynami wróciłyśmy na swoje miejsca. Po okołu trzydziestu minutach skończyła się cała impreza.
Wyszłam z sali i zaczęłam szukać wzrokiem tak upragnionych twarzy. Nigdzie ich nie było. Smutna poszłam do łazienki. Gdy z niej wychodziłam niechcący wpadłam na kogoś.
-Przepraszam, nie chciałem. - chłopak dotknął mojej ręki.
-Nie, to moja wina, to ja... - nagle przerwałam. Przede mną stał uśmiechnięty Harry. Harry Styles.
-O kur...
-Przepraszam, co?
-Ja...ty..nie wierzę.
-Nie rozumiem ani słowa - na twarzy chłopaka pojawiał się coraz większy uśmiech - Ale gratuluję dzisiejszej nagrody i bardzo bym chciał dostać twój autograf. Oprzytomniałam
-Mój autograf? - Czy on sobie żartuje?
-Tak. Jestem twoim wielkim fanem. Tak samo reszta chłopaków z zespołu. Zzielenieją z zazdrości.
-Mówisz poważnie?
-Dlaczego miałbym żartować? - Harry wyglądał na zbitego z tropu
-Nie no, tylko, że ja właśnie też chciałabym twój autograf. Jeśli się zgodzisz...
-Nie wiem czy jestem godzien.
-Haha, zamknij się. - nagle cały stres gdzieś się ulotnił i po prostu zaczęłam go traktować na równi.
-Nie żartuję. Dla mnie jesteś kimś. Wspaniała aktorka i jeszcze z jakim głosem. Jesteś moją idolką.
Tego było już za wiele. Jak on mógł mnie nazywać swoją idolką. To on był moim idolem. To w ogóle nie miało sensu. - Nie zamierzam ci niczego dawać jeżeli ty nie odpłacisz się tym samym.
-Ja nie zamierzam ci dawać autografu. - oznajmił pewnie chłopak.
-No to oboje wrócimy do domu niezadowoleni. - zrobiłam smutną minkę.
-Chyba, że... - zaczął Harry
-Chyba, że co?
-Chyba, że dasz mi swój numer. - jego oczy zabłyszczały
-Um..po co? - głupio zapytałam
-Możemy kiedyś razem gdzieś wyskoczyć. Jeżeli chcesz...
-Z wielką chęcią. - przerwałam.
Podałam chłopakowi numer, krótko się pożegnałam i podeszłam do Jane, którą zauważyłam przy wyjściu.
-Gratuluję mała, wiedziałam, że wygrasz
-Dzięki Jane - odparłam bez emocji. Naprawdę byłam jej wdzięczna, ale teraz moje myśli wędrowały gdzieś indziej. Łazienka....Harry.....idolka...numer telefonu . Całą drogę do domu rozmyślałam tylko o tym. Harry wydawał się miły, ale też sprawiał wrażenie podrywacza.Jeszcze niedawno myśl, że go widzę była dla mnie szokiem. Po chwili wyluzowałam. Rozmawiając z nim czułam się jak normalna dziewczyna. Kochałam go jako członka zespoły 1D. Poznanie go jako zwykłego chłopaka będzie ciekawym doświadczeniem.
-----------------------------------------------------------------------------------
Fajny ! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, powiadomisz mnie prawda? :)
Pewnie ; )
UsuńZajebiste spotkano ;*
OdpowiedzUsuńWyacz za słownictwo, albowiem nie jestem godna tego aby tak wyrażać się pod tak świetnym blogiem zwykłym "zajebiste"...
;*** już kocham to opowiadanie :3