niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 7.

kolor niebieski - j. polski

Pożegnałam się z Harrym i weszłam do domu. W salonie zastałam Jane, która oglądała jakąś komedię romantyczną. Usiadłam obok niej.
-Gdzie byłaś? – zapytała menadżerka nie odwracając głowy od telewizora.
-W Meksyku. – odpowiedziałam poważnie.
-Aha, a co robiłaś?  - kobieta w dalszym ciągu nie spuszczała wzroku z ekranu.
-Pozowałam nago do jakiegoś tam magazynu. – próbowałam zachować powagę.
-To dobrze. – Jane była zahipnotyzowana.
W końcu nie wytrzymała i wybuchłam głośnym śmiechem. Menadżerka spojrzała na mnie.
-Co? Co cię tak rozbawiło?
-Nic, nic. Oglądaj.
Pocałowałam ją w policzek i udałam się do swojego pokoju. Bez zastanowienia opadłam na łóżko. Zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu. Poznałam ich. To było naprawdę niesamowite. W rzeczywistości są normalnymi chłopakami i wcale nie zachowują się jak wielkie gwiazdy, wręcz przeciwnie. Dlatego tak bardzo ich lubię.
Louis i Liam są zabawni. Z Zaynem można porozmawiać o wszystkim, jest bardzo mądry i Niall…
Tak bardzo chciałabym go jeszcze spotkać, poznać go, porozmawiać, usłyszeć jego seksowny głos i akcent. Każda cząstka mnie chciała teraz do niego napisać na twitterze. Gdybym w tej chwili, miała włączony przycisk „fanka”, zrobiłabym to bez problemu, lecz będąc normalną dziewczyną, której podoba się nowo poznany chłopak, bałam się.
Z rozmyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nie czekając na zaproszenie, Jane weszła do pokoju.
-Zjesz kolację? – zapytała.
-Nie dzięki. Nie jestem głodna.
-Hej, Klaudia?
-Mhm.. - zdziwiłam się, że zaczęła mówić po polsku, ale równocześnie poczułam ciepło w sercu. 
-Co cię naprawdę łączy z Harrym Stylesem?
-To przyjaźń. Nic więcej. – uśmiechnęłam się mimo woli.
-Aha.
-A co? – byłam ciekawa dlaczego pyta się mnie, o to, właśnie teraz.
-Przeczytałam coś dziś w Internecie. – wiedziałam do czego zmierzała.
-My serio...
-Wierzę ci.
- przerwała. - Jeśli mówisz, że nic was nie łączy to nie łączy. Nie przejmuj się tymi bzdurami. W końcu ludzie znajdą sobie inny temat do plotkowania.
-Wiem. – było mi wstyd, że jeszcze niedawno tak się tym zdenerwowałam. – Dzięki za troskę.
Jane uśmiechnęła się.
-No dobra. Ale skoro nie Harry to kto?
-Co? – kobieta wybiła mnie z tropu.
-O kim tak myślisz?
-Nie wiem o czym mówisz. – wiedziałam dokładnie o czym mówi.
-Przestań. Myślisz, że jestem ślepa? Jesteś cała rozpromieniona. Coś się musiało wydarzyć.
-Bo się wydarzyło. Poznałam wszystkich chłopaków z One direction!
-Wow! Gratuluję. – Jane była szczerze uradowana. – Jednak wydaję mi się, że to nie jedyny powód twojej radości.
-Co masz na myśli?
-Hm…zastanówmy się. To może jest związane z takim jednym blondynem..
-Nie wiem o co ci chodzi. – udawałam głupią.
-Irlandczyk, seksowny głos, wzdychasz do niego przed komputerem..
-Przestań! – rzuciłam w nią poduszką.
-Haha, spokojnie! - podniosła ją. - Czyli mam rację?
-Tak. – odpowiedziałam po chwili wahania.
-No to opowiadaj.
-Nie ma o czym. Ledwo go znam.
-To co ty taka wesoła?
-Po prostu tak na mnie działa. Nie umiem temu zaradzić.
-No to umów się z nim!
-Łatwo ci powiedzieć. Nie mam jego numeru… - tłumaczyłam się.
-Przecież masz twittera!
-Nie chcę żeby zaraz cały świat mówił, że się spotykamy... – w dalszym ciągu się tłumaczyłam.
-On cię followuje to możesz do niego napisać na DM.
No i skończyły mi się argumenty. Postanowiłam powiedzieć prawdę.
-Wstydzę się…
-Czego?
– prychnęła Jane.
-No…
-No?
-No, że nie będzie chciał się ze mną spotkać albo po prostu mnie zignoruje.
-Przecież jesteś Chloe May!
-Przestań. Nienawidzę jak ktoś tak mówi.
– odparłam zdenerwowana.
-Nie to miałam na myśli. Chodziło mi o to, że Chloe May jest pewną siebie dziewczyną i nic nie jest jej straszne.
-Tylko pająki. – wtrąciłam.
-Tylko pająki. – przyznała kobieta.
-I szczury. - dodałam.
-No i szczury.
-I tych dużych much co tak głośno…
-Dobra, cofam to co powiedziałam. Jesteś tchórzem!
Obie zaczęłyśmy się śmiać.  
-Chcę ci powiedzieć, że jak czegoś nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz czy było warto. No pomyśl. Czy jakbyś nie poszła na tamten casting to czy dzisiaj poznałabyś One direction?
-No nie.
– przyznałam z uśmiechem. – Ale wtedy jeszcze o nich nie słyszałam, więc…
-Nie dyskutuj. – odparła stanowczo Jane. – A tak poważnie. Gdybyś nie spróbowała to by nie było Chloe May - utalentowanej dziewczyny, która grając w filmach i występując na scenie podbija wszystkim serca.
Czułam, że do oczu napływają mi łzy.
-Ale jeśli on mnie polubi, tylko ze względu na to, że jestem sławna?
-Spróbuj, a się przekonasz. – uśmiechnęła się. – A po za tym, on też jest sławny, więc nie musisz się tu tak wywyższać. – powiedziała z żartem i rzuciła we mnie, poduszką, którą trzymała. Chciałam jej oddać, ale szybko wybiegła z pokoju.
Myślałam nad tym co mi powiedziała. No dobra. Raz kozie śmierć.
Weszłam na twittera. Jego profil. Prywatna wiadomość. Już miałam pisać, ale nagle zgasło światło. Co do cholery?
-Jane, co się stało? – krzyknęłam.
-Chyba wysadziło korki..
-Znowu włączyłaś pralkę, mikrofalówkę, suszarkę i piekarnik w tym samym czasie? – spytałam schodząc na dół.
-Powiedzmy… - Jane zapaliła świecę. – Przepraszam.
-Nieważne. Idę spać.
-Masz to. – kobieta podała mi latarkę.
-Dzięki. – uśmiechnęłam się. –Dobranoc.
-Dobranoc mała.
Wróciłam do swojego pokoju. Postawiłam latarkę na biurku, przebrałam się w pidżamę, zmyłam makijaż i położyłam się na łóżku. Jednak nie mogłam zasnąć, bo wciąż dręczyło mnie pytanie: Czy to był znak żebym do niego nie pisała?
-
----------------------------------------------------------------

Jeśli przeczytałeś/aś to przedstaw swoją opinię : )


piątek, 24 maja 2013

Rozdział 6.


-To znaczy, że wszyscy myślą, że jesteśmy razem.
Siedzieliśmy w kawiarni i sączyliśmy ciepłą czekoladę. Harry układał sobie wszystkie informacje, które mu przekazałam, w głowie.
-Tak.
-I jeszcze piszą rzeczy, które w ogóle nie miały miejsca?
-Dokładnie.
-Hm..
-Co „hm” ? – irytował mnie jego spokój.
-Nic. – odpowiedział krótko chłopak.
-Co nic? Nie denerwuje cię to?
-Nie za bardzo..
Wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzie, żeby coś powiedzieć, ale chłopak szybko mi przerwał.
-No. Ludzie zawsze szukają jakiś gorących plotek. Niedługo im się to znudzi.
-Kiedy? Jak przestaniemy się widywać?
Chłopak znieruchomiał i popatrzył mi prosto w oczy. Zrobiłam znaczącą minę i odwróciłam głowę. Jego wzrok mnie palił.
-Lubię cię. – powiedział nagle Harry.
-Ja ciebie też…
Chłopak uśmiechnął się lekko.
-…ale nie chcę żeby cały Internet wrzał od tego, że jesteśmy parą, zwłaszcza, że nią nie jesteśmy.
-Masz rację. – Harry spoważniał. - Zajmę się tym.
-Jak?
-Jeszcze nie wiem.
Parsknęłam śmiechem.
-To co chcesz robić? - zapytał loczek. - Chyba nie spędzimy całego dnia na siedzeniu w tej…-napotkał wzrok właścicielki.- miłej kawiarni.
Był cały czerwony. Wsadziłam głowę pod stół żeby ukryć swój śmiech.
-No to jak? – kontynuował.
-Nie wiem.
-Musi coś być.
-No wiesz…- zaczęłam
-Tak?
-To głupie.
-Dawaj.
-Bo chciałabym się ciebie zapytać czy może ty nie zechciałbyś, no jeżeli to nie będzie problem…
-Do rzeczy! – loczek wyglądał na zniecierpliwionego, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Westchnęłam.
-Czy mógłbyś poznać mnie z resztą zespołu?
Harry, nie wiedzieć czemu, spochmurniał.
-Po co?
-Co to za pytanie?!
-Wolę  jak są zazdrośni.
-O co?
-No o ciebie. Nie chcę się tobą dzielić.
-Nie jestem twoją własnością. – udzieliłam mu przyjacielskiego kuksańca. – No weeź.. – zrobiłam proszące oczy.
-Nnoo…DOBRA!
-Jee! – podskoczyłam na swoim siedzeniu.
Wyszliśmy z kawiarni i udaliśmy się na parking.
-Tylko proszę. Zachowuj się. Chłopcy niespecjalnie lubią takie szalone i natarczywe fanki.
-Ha ha bardzo śmieszne. – uderzyłam go w ramię i wsiadłam do samochodu.
-Mieszkacie razem? – spytałam.
-Tak. Na jakiś czas.
-Musi być sporo zabawy.
-O taak. – Harry uśmiechnął się do siebie.
-Co robicie tak na co dzień?
-No wiesz, leniuchowanie, granie na playstation, przerwa, oglądanie meczy i znowu leniuchowanie.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-U ciebie pewnie tak nie ma. Codzienne wywiady, plan, koncerty itd.
-Mówisz tak, jakbyś nigdy tego nie doświadczył.
-Ja dopiero zaczynam.
-Prawdę mówiąc, ja też.
-Głupoty gadasz. Masz przed sobą tyle filmów, nagrałaś płyte..
-Ty też nagrałeś. Nagraliście. Jesteście niesamowici.
Chłopak się zarumienił.
Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Stał tam duży dom. Większy od mojego. No tak, przecież ich jest pięciu.
Przez ten cały czas nie myślałam o tym, że zaraz zobaczę ONE DIRECTION, tylko poznam kolegów Harry'ego. Niestety, przycisk „fanka” włączył się w najmniej spodziewanym momencie. JA PIERDOLĘ. ZARAZ ICH ZOBACZĘ!
Harry otworzył przede mną drzwi. Jednak ja nie wchodziłam. Stałam i patrzyłam się przed siebie.
-Yy, wchodzisz? – Harry wyglądał na zdezorientowanego.
-Mhm. – było mi bardzo gorąco. Czułam, że łzy napływają mi do oczu. Nie, nie proszę. Nie teraz!
-Wszystko dobrze? – Harry puścił drzwi i podszedł do mnie.
-Tak. Wszystko w porządku. Tylko…
-Tak?
-A jeśli mnie nie polubią?
-O czym ty gadasz? – Harry się roześmiał.
-Nieważne. – Nie chciałam teraz o tym rozmawiać. Musiałam tam wejść i trzymać na wodzy swoje emocje.
-No i jesteśmy. Chodź za mną. – Harry zaczął mnie gdzieś prowadzić.
Usłyszałam śmiechy. Serce zaczęło mi bić w bardzo szybkim tempie.
-Panowie! Zamknijcie się! Louis zostaw włosy Zayna! Uspokójcie się! Chciałbym wam kogoś przedstawić...
-Orlando Bloom?
-Nie…
-Justin Timberlake?
-Nie, ale….
-Madonna?
-Kurwa, zamknijcie się!
Zapanowała cisza.
-Oto Chloe May.
Weszłam do salonu nieco skrępowana.
-Hej.
W salonie nastało nagłe poruszenie. Chłopcy zaczęli się przedstawiać i ściskać moją dłoń.
-To zaszczyt cię poznać. – powiedział Niall, przez co automatycznie zrobiło mi się gorąco.
-Myślałem, że Harry nigdy cię tu nie przyprowadzi. – oznajmił Zayn.
-Ta, nie chciałem mu wierzyć, że cię poznał. Cały czas się przechwalał. – powiedział Louis.
-Ja mu uwierzyłem dopiero jak zobaczyłem foty w Internecie. – odparł Irlandczyk i można było zauważyć u niego cień rozczarowania.
-Czyli jak? – zaczął Liam. – Jesteście razem?
Harry popatrzył na mnie. Nie potrafi mówić?
-Nie, nie jesteśmy. – Przejęłam inicjatywę. –Tylko się przyjaźnimy.
-Rozumiem. –  uśmiechnął się.
Wreszcie ktoś bez głupich min i odzywek typu „Niech ci będzie” albo „Ta, jasne”.
-Jesteś głodna? – zapytał najstarszy z nich.
-Um…trochę.
-Harry, idź coś zrób do jedzenia, a my porozmawiamy z twoją koleżanką.
Loczek otworzył buzię żeby zaprotestować, ale od razu ją zamknął i ruszył w stronę kuchni.
-Więc co cię sprowadza do naszych skromnych progów?
-Kocham was. – wypaliłam bez zastanowienia. GŁUPIA GŁUPIA GŁUPIA.
-My ciebie też! – wykrzyknął entuzjastycznie Liam, co wywołało u mnie głośny śmiech.
Wyluzowałam.
-Poprosilibyśmy cię o autograf, ale najpierw wypada zrobić sobie zdjęcie. – powiedział Louis i wyjął z kieszeni spodni komórkę.
-Seeeer. – Wszyscy zrobiliśmy głupie miny. Po tym zdjęciu, zaczęliśmy robić kolejne i następne, aż w końcu wrócił Harry z tacą pełną kanapek.
-Harry, jestem z ciebie dumny. – rzucił Niall w stronę Harrego. Tylko ja to dosłyszałam i lekko uśmiechnęłam się do Irlandczyka. On odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
Czułam, że coś mi się przewraca w żołądku.
-Jak leci? – Miał jeszcze bardziej seksowny głos na żywo niż na filmikach, które oglądałam całymi dniami.
-Jakoś. A u ciebie?
-Też.
Uśmiechnęłam się.
-Myślisz, że te kanapki są jadalne? – zapytałam niepewnie.
-Jasne! Harry jest najlepszym kucharzem pod słońcem. Spróbuj.
Ugryzłam kęs.
-Boże, to jest świetne.
-Dzięki. – odezwał się loczek.
-A ty? Potrafisz gotować? Podobno jesteś strasznym żarłokiem.
-Skąd o tym wiesz?
-Eee..- Nie wiedziałam czy mam skłamać czy powiedzieć prawdę. Wybrałam to pierwsze.
-Z twittera. Fanki ciągle piszą jakieś ciekawostki o was.
-Tak. One są zawsze na bieżąco. Są jak FBI.
Zaśmiałam się.
-Więc jak? - kontynuowałam.
-Jestem nawet niezły. Mogę ci kiedyś coś ugotować jeżeli będziesz chciała. - Czy on ze mną flirtuje?
Już chciałam co powiedzieć, ale przerwał mi Liam.
-Chloe, nie chciałabyś obejrzeć z nami filmu?
-Zależy jakiego?
-,,Jak wytresować ojca”? – to był mój ostatni film.
-Hm, nie znam. – odpowiedziałam z obojętną miną.
-Bardzo dobry i gra tam naprawdę ładna dziewczyna. Musisz to zobaczyć. – powiedział Niall i uśmiechnął się do mnie znacząco.
Znowu motylki w brzuchu. Dlaczego on tak na mnie działa?!
-Chętnie bym została, ale jest już późno. Może innym razem?
Dam sobie rękę uciąć, że blondasek posmutniał.
-Obiecujesz? – zapytał Louis.
Uśmiechnęłam się.
-Tak, pewnie!
-Na mały palec? – dodał Liam.
-Haha, tak. – złapałam palec chłopak, a następnie pożegnałam się z każdym i ruszyłam w stronę drzwi razem z Harrym.
Wsiedliśmy do samochodu.
-I jak było?
-Są niesamowici.
-Ta…- Harry był ponury.
-Co jest? – zapytałam miło.
-Nie nic.
-Harry…
-Chloe serio nic. Fajnie, że polubiłaś resztę chłopaków i wiem, że oni ciebie też.
-Tak myślisz?
-Jasne. Kochają cię.
Zmarkotniałam.
-Ta...bo jestem Chloe May.
-Nie. Po prostu jesteś wspaniałą dziewczyną.

środa, 22 maja 2013

Rozdział 5.



kolor niebieski - język polski


Obudziła mnie głośna muzyka. Ta piosenka była znajoma. Nie mogłam sobie przypomnieć, kto ją śpiewa. Gdy już się rozbudziła, zdałam sobie sprawę, że to mój głos. No jasne. Jane zawsze zgłasza dźwięk na cały regulator, kiedy tylko „lecę” w radio.
Zeszłam na dół.
-Dzięki za pobudkę. – odparłam z ironią.
-No weeź. Nie mogłam się powstrzymać. – powiedziała robiąc przy tym niewinną minę.
Parsknęłam śmiechem. Jane jest kochana. Jest moją menadżerką, ale także bardzo bliską mi osobą. Kocham ją. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła.
Zadzwonił mój telefon. Pomyślałam o Harrym, jednak to nie był on. To była Taylor.
-Halo. – usłyszałam śmiech.  Wiem, co ją rozbawiło. Mój akcent. Mówiłam „Halo” jak po polsku.
-Hej skarbie. Zostałam na tydzień w Londynie. Może spotkamy się dzisiaj?
Taylor miała 21 lat, ja 14, jednak i tak traktowała mnie jak równą sobie.
W pierwszej chwili chciałam się zgodzić, ale potem przypomniałam sobie o spotkaniu z Harrym.
-Wybacz, dziś nie mogę.
-No tak, wywiad. – Przypuszczam, że Taylor śledzi mnie w internecie dzień i w nocy. – Ale możemy przecież się umówić na wieczór.
-Nie mogę, bo już jestem z kimś umówiona.
-Z kim? – dziewczyna była bardzo ciekawa.
-Z Harry'm.
-Z jakim „Harry'm”?
-Harry Styles. Znasz? – zapytałam sarkastycznie.
-Ten z One direction?! – Tay nie kryła zdziwienia.
-Tak. – odparłam krótko.
-Szczęściara.
-Nie, źle zrozumiałaś. My nie jesteśmy razem.  To jest takie przyjacielskie spotkanie.
-Tak, tak. Byłabyś głupia gdybyś nie wykorzystała takiej okazji.
-No to jestem głupia.
-Dobra niech ci będzie. – Wiedziałam, że i tak jej nie przekonałam. – Ale nie myśl sobie, że ci odpuszczę. Musimy się spotkać w tym tygodniu. Dawno nie spędziłyśmy razem czasu.
-Obiecuję, że znajdę dla ciebie czas. – odparłam z uśmiechem. – Teraz muszę już kończyć, bo o trzynastej mam wywiad w Dover, a jest już dziewiąta.
-Ok, to cię nie zatrzymuję. Do zobaczenia. Mam nadzieję!
-Zadzwonię jutro. Buziaki. – rozłączyłam się.
Szybko pobiegłam pod prysznic. Nałożyłam bladoróżową koszulę z kołnierzykiem, czarne spodnie (te co wczoraj) i balerinki. Lekko się pomalowałam, uczesałam włosy i zbiegłam na dół.
-O! jesteś. – Jane stała przy schodach. – właśnie miałam po ciebie iść. Widzę, że jesteś gotowa, czyli możemy jechać.
-Tak. – odparłam, a po chwili przypomniał sobie o czymś jeszcze. – Poczekaj! Zapomniałam czegoś.
Pobiegłam szybko do swego pokoju i włożyłam na rękę bransoletkę, którą dostałam od swojej mamy na urodziny. Przynosiła szczęście. Od,kiedy ją dostałam miała ją na każdej premierze filmu, przy nagrywaniu piosenek na płytę i na wszystkich galach.

Wyjechaliśmy dokładnie o dziesiątej sześć, a dojechaliśmy do Dover w około dwie godziny.
Do wywiadu została jeszcze godzina. Postanowiłyśmy pójść z Jane na lody. Jednak moi fani wiedzieli, że dzisiaj się tu pojawię. Cały plac przy studio był zapełniony  krzyczącymi Springers – tak nazywali się moi fani. To chyba od mojego nazwiska. Maj – wiosna, sprytnie pomyślane.
Niestety o lodach musiałyśmy zapomnieć, ale chętnie wyszłam do fanów. Oczywiście Jane na początku mi nie pozwoliła. Mówiła, że to niebezpieczne bla bla bla. W końcu, bo pięciominutowych błaganiach, zgodziła się mnie puścić z Benem – moim ochroniarzem.
Gdy tylko postawiłam krok zza budynku, wszyscy nagle zaczęli krzyczeć i piszczeć. Uśmiechnęłam się, chociaż naprawdę nie wiedziałam dlaczego wywołuje takie szaleństwo.  Podeszłam bliżej. Dzieliło nas wysokie ogrodzenie.
-Hej!
Krzyk. Pisk.
-Dobra! Słuchajcie wszyscy! Z przyjemnością do was wyjdę , rozdam wam autografy i porobię z wami zdjęcia jeśli tylko zachowacie spokój i nie będziecie się pchać.  - Gdy to mówiłam była kompletna cisza. Zawsze miałam dobry kontakt z fanami. Zawsze do nich wychodziłam, nawet na chwile, a oni mnie słuchali i robili to o co prosiłam. Tym razem było tak samo.
Wyszłam za ogrodzenie wraz z Benem, po którym widać było, że nie jest zadowolony z tego co robię. Jednak ufał mi i nigdy nie zabraniał spotkania z fanami, w przeciwieństwie do Jane. Strasznie się martwiła i zawsze wyobrażała sobie najgorsze.
-Świetnie. Mam do was jeszcze jedną prośbę. – wszyscy uważne mnie słuchali. – Ten kto dostanie autograf i zrobi zdjęcie niech się wycofa, żeby inni też mieli szanse podejść.
Było ich mniej więcej czterdzieści. Z każdym musiałam wymienić parę słów. Niestety, nie zdążyłam uporać się ze wszystkimi, bo musiałam już wracać do studia. Pożegnałam się i weszłam zza ogrodzenie. Natychmiast rozległ się krzyk. Odwróciłam się szybko i pomachałam, a następnie pobiegłam w stronę budynku.
Oczywiście Jane mnie skarciła za to, że tak długo mnie nie było. Do wywiadu zostało dziesięć min. Jak zawsze, dostałam bólu brzucha.
Przywitałam się z kobietą, która miała prowadzić wywiad. Miała przyjemną twarz i była bardzo miła. Trochę wyluzowałam.

Wywiad się zaczął.
Kobieta zadawała te sama pytania jak w każdym wywiadzie. Czy tęsknie za rodzinnym domem? Czy planuję nagrać następny krążek? Jak praca nad nowym filmem?
Już myślałam, że nie zapyta o nic nowego, kiedy nagle:
-Co łączy cię z Harrym z One direction?
-Słucham? – nie mogłam uwierzyć, że już wszyscy o tym wiedzą. Chociaż, czego tu się dziwić. Mam zero prywatności.
-We wtorek widziano was razem na Regent's Park. Jesteście razem?
Wydawało mi się, że cała publiczność wstrzymała oddech.
-Nie. Przyjaźnimy się. – powiedziałam całkowicie szczerze.
-Podobno trzymaliście się za ręce. Mamy zdjęcia.
Na ekranie za mną pokazano fotografię, na której siedzimy w kolejce i Harry trzyma moją rękę. To chyba jakiś żart.
-Bałam się. Po prostu dodawał mi otuchy.
Kobieta nie wyglądała na przekonaną. I co mnie to? To nie jej sprawa.  Nie muszę jej tego udowadniać. Przestawałam ją lubić. Teraz zaczynała mnie denerwować.
Każde następne pytanie miało podtekst do tego, że jestem z Harrym.
-W nowym filmie będziesz całowała się z Gardym Jones. Czy twój chłopak nie będzie zazdrosny?
-Nie mam chłopak. – odpowiadałam zażenowana.
Chcę, żeby ten wywiad już się skończył. I jak na zawołanie kobieta podziękowała mi za udział w programie i pożegnała się. Całe szczęście.
Podeszłam do Jane.
-Wyprowadź mnie stąd jak najszybciej, bo za chwilę zabiję tą babę.
To niesamowite jak ludzie przy poznaniu potrafią sprawić mylne wrażenie.
Wyszliśmy tylnym wyjściem i wsiedliśmy do samochodu. Wróciliśmy do domu o szesnastej dwadzieścia. Z Harry'm umówiłam  się na siedemnastą, więc miałam jeszcze trochę czasu. Przebrałam się w coś bardziej na luzie – czarne getry i szeroką koszulę z napisem „SMILE PLEASE”.
Weszłam na twittera. Oczywiście moje interakcję były zawalone wiadomościami od fanów, czy też antyfanów. Odpisałam paru osobom. W końcu trafiłam na pewien tweet:
-„Zostaw Harry'ego w spokoju! Nie pasujecie do siebie”.
To zadziwiające, jak ludzie potrafią być zdesperowani. Postanowiłam nie odpisywać na tą wiadomość. Weszłam na główna stronę. A tam co? Co drugi tweet o mnie i o Harry'm. ,,To prawda?! Harry i Chloe są razem!? *link*”  Kliknęłam. Na jakiejś stronie plotkarskiej pisali:
„Chloe i Harry spędzili razem wieczór. Rozmawiali, śmiali się, trzymali się za ręce i nawet doszło do pocałunku. Prawdopodobnie Harry spędził noc u Chloe. Co o tym myślicie? To miłość czy wszystko było na pokaz?”
Czytałam to z otwartą buzią. Nie mogłam uwierzyć, co ludzie wymyślą, żeby tylko wywołać plotkę. Znaczy spotkałam się z tym nie raz, ale to już była przesada.
-Na pokaz?! Kurwa, jaki pokaz? – byłam kompletnie wyprowadzona w równowagi.
Miałam zamiar wziąć laptop i wyrzucić go przez okno, ale przeszkodził mi sygnał komórki. Odebrałam
-Halo – warknęłam.
-Hej, wszystko gra? – to był Harry.
-Nie za bardzo. – nie miałam zamiaru udawać, że wszystko dobrze.
-O co chodzi?
-Sprawdzałeś wczoraj czy dziś internet?
-Nie, a co?
-Wszystko opowiem ci jak się spotkamy.
-No to możesz wychodzić. Jestem pod twoim domem.
-Gdzie jesteś?! – szybko pobiegłam na dół i otworzyłam drzwi. – Co ty tu robisz?! – uśmiech zniknął chłopakowi z twarzy.
-Sorry, nie odpisywałaś. Nie wiedziałem, gdzie mamy się spotkać.
-Dobra nieważne. Szybko wchodź do samochodu – widząc, że jestem zła, nie protestował tylko wykonał polecenie.
-Wychodzę! – krótko rzuciłam do Jane i też wsiadłam do auta. –Gdzie jedziemy? – zapytałam się chłopaka.
-Pomyślałem, że może tam, gdzie przedwczoraj.
-O nie. Tylko nie do żadnych miejsc, gdzie jest dużo ludzi. – chłopak zrobił minę świadczącą o tym, że nie wie o co chodzi.
-Jedź do tej kawiarni przy ulicy Makarena. Opowiem ci wszystko w drodze.

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 4.


(niebieski kolor - j. polski)


W salonie czekała na mnie Jane.
-I jak było? – spytała podekscytowana.
-Fajnie.  – odpowiedziałam obojętnie.
-Tylko fajnie?
-O co ci chodzi?
-No chcę poznać szczegóły randki!
-To nie była randka – zaśmiałam się.
-Jak to? – kobieta wyglądała na zmieszaną.
-Spotkaliśmy się żeby się poznać, pogadać.
-Czyli randka. – upierała się przy swoim Jane.
-Kurde nie! – zaczynałam się denerwować – Zrozum. Harry jest miły, uprzejmy i świetnie mi się z nim rozmawia, ale nic do niego nie czuję.
Nie było to prawdą. Czułam coś do niego, ale na pewno nie byłam zakochana. To było coś innego. Czułam się przy nim swobodnie i ufałam mu. Tak wiem, dziwnie jest mówić coś takiego o kimś kogo się zna dzień, ale nie da się tego wytłumaczyć.  
-Dobra, niech ci będzie. – moja menadżerka była wyraźnie zawiedziona.
Czego ona się spodziewała? Że wrócimy do domu i będziemy planować ślub?
Poszłam na górę do swego pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w pidżamkę i wskoczyłam do przytulnego łóżka. Postanowiłam poczytać książkę, jednak nie mogłam się skupić na treści.  Rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Dla mnie mógł się nie skończyć. Świetnie się bawiłam.  Właśnie takiej osoby brakowało w moim nowym życiu. Z moją przyjaciółką z Polski codziennie kontaktowałam się przez skype’a, ale to nie to samo. Zapraszałam ją też parę razy tutaj, niestety jej rodzice nie chcą jej puścić w roku szkolnym, najszybciej w wakacje. Tęskniłam za nią. Myślałam, że nikt mi jej nie zastąpi. A teraz? Myślę, że to jest możliwe.  Jedyne, o co się martwię to to, co Harry czuje do mnie. A jeśli on chce czegoś więcej niż tylko przyjaźń? Te nasze pożegnanie było dziwne. W pewnej chwili wydawało mi się, że chce mnie pocałować. Dlaczego chłopcy muszą tak wszystko komplikować?
Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
Obudziłam się o dziewiątej. Za dwie godziny na plan. Miałam główną rolę żeńską w nowym filmie pt.: ,,You are my haven”. Film opowiada o szesnastoletniej dziewczynie - Lisie, która zawsze słucha rodziców, świetnie się uczy, nigdy się nie wychyla. Wiadomo. Żyje według zasad.
Ma jednego, jedynego przyjaciela – Briana.  Jest starszy od niej o dwa lata. Wiadomo. Podkochuje się w niej, a ona o tym nie wie. Jest bardzo opiekuńczy. Codziennie odprowadza ją do domu i takie tam. 
Wreszcie, pewnego dnia pojawia się w ich szkole chłopak-buntownik - Max. Wpada mu w oko Lisa. Z czasem chłopak imponuje dziewczynie. On pokazuje jej swój świat, gdzie nikogo nie obchodzą zasady.  Jej przyjaciel ostrzega ją, lecz ona go nie słucha. Dobrze się bawi. Niestety zaczyna przeginać. Pali, pije, bierze, nie chodzi do szkoły.
Dochodzi do ostrej kłótni między przyjaciółmi.  Lisie zdaje się, że jest zakochana w Maxie. Dopiero po czasie uświadamia sobie jakim jest palantem i chce przeprosić Briana. W drodze do niego jest świadkiem wypadku. Motor i samochód. Motorzysta nie żyje. Okazuje się, że to Brian. Dziewczyna nie może się ruszyć. Jest wstrząśnięta. Wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie.
Następna scena przedstawia Lisę jako staruszkę przy grobie przyjaciela. Gdy odchodzi kieruje do niego słowa „Do zobaczenia”. Wraca do domu. Umiera we śnie. Pojawia się, jako szesnastolatka, w miejscu, gdzie zawsze spędzała wolny czas z Brianem. W tle leci piosenka „A drop in the ocean”. Dziewczyna zauważa przyjaciela. Biegnie do niego. Całują się. Ostatnie słowa Lisy ,,Już zawsze będziemy razem”. I koniec.
Zakończenie nie jest najszczęśliwsze, ale lubię takie filmy. Czytając scenariusz, na początku wydał mi się oklepany, ale pod koniec zaintrygował mnie.  Myślę, że ludziom może się spodobać.
Długo musiałam prosić rodziców aby pozwolili mi zagrać w tym filmie. Ostatecznie warunek był taki, że jak film powstanie po moich piętnastych urodzinach to mogę w nim zagrać. Na szczęście urodziny mam w lutym, a film ukaże się dopiero w czerwcu 2012.
Przed wyjściem chciałam jeszcze wejść na twittera.  Dawno tam nie wchodziłam. Całe czterdzieści osiem godzin!
Gdy laptop już się włączył do pokoju wpadła Jane i kazała mi jechać  na plan.
-Przecież mam jeszcze dużo czasu. – powiedziałam z wyrzutem.
-Nieważne. Lepiej przyjechać wcześniej niż się spóźniać. To pierwszy dzień, więc musisz zrobić dobre wrażenie.
-Histeryczka.
-Wiesz, że rozumiem. Prawda?
-Cholera.

Na miejsce zawiózł mnie mój ochroniarz. Weszłam do wielkiej hali. Przywitałam się z reżyserem i aktorami, z którymi miałam grać. Następnie poznałam moją makijażystkę, stylistkę i innych ludzi pracujących na planie.
Reżyser postanowił nagrać dziś m.in scenę kłótni. Dobrze, że miałam przyjemność spędzenia cały tydzień w towarzystwie chłopaka, który grał Briana, bo inaczej trudno byłoby mi na niego krzyczeć.
Skończyliśmy około dwudziestej. Chłopcy zaprosili mnie na pizze, jednak odmówiłam. Byłam wykończona. Chociaż dobrze się bawiłam. Było mnóstwo śmiechu, jak zawsze przy kręceniu filmu.
W drodze do domu przyszedł do mnie sms:
-,,Hej, co porabiasz?” – Harry.
-,,Właśnie wracam do domu. Jedyne czego chcę to walnąć się na łóżko i spać…”
-,,Ja chcę już jutra”
-,,Dlaczego?”
-,,Bo chcę cię spotkać!” – dobra robi się dziwnie.
-,,Haha, głupek” – próbowałam obrócić to w żart.
-,,No co? Tęsknie za tobą” – SERIO?
-,,Muszę kończyć. Do jutra.”  - chciałam jak najszybciej skończyć tę rozmowę.
-,,Pa
J
Chcę czy nie, muszę jutro jakoś uświadomić Harrego, że chcę tylko przyjaźni, nic więcej. Boję się tylko, że wtedy odejdzie.  A tego nie chcę…
Weszłam do domu. Od razu położyłam się na swoje łóżko i zapadłam w głęboki sen. 

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 3.

O dziewiątej trzydzieści cztery przyszedł do mnie sms:
-"Hej, śpisz jeszcze?"
Od razu wiedziałam kto to, ale mimo tego zadałam pytanie:
-"A z kim mam przyjemność?"
Po paru sekundach dostałam odpowiedź:
-"Harry Styles :)" .
Postanowiłam się z nim trochę podrażnić.
-"Przepraszam, nie znam żadnego Harry'ego Stylesa. To chyba pomyłka".
-"Czyli to nie jest numer Chloe May?"
Nie do wiary, że chłopak tak łatwo dał się nabrać.
-"Haha, żartujesz sobie?"
-"Najmocniej przepraszam"
Ok. Dosyć.
-"Tak btw to chciałabym być Chloe. Jest piękna, mądra i świetnie się ubiera. Ma też niesamowite poczucie humoru i wspaniały charakter".
Miałam nadzieję, że loczek załapie ironię.
-"Tak, też tak myślę. Jest wspaniała. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłego dnia".
No i się pomyliłam. Postanowiłam zadzwonić.
-Harry, durniu, to ja!
-Ja? czyli kto? - jest naprawdę taki jak mówią. Nieogarnięty.
-Chloe May!
-Boże, całe szczęście. Już myślałem, że specjalnie podałaś mi zły numer.
-Jestem za miła na takie coś. - odpowiedziałam skromnie. - A odpowiadając na twojego smsa to NIE, nie śpię, a co?
-Nic.
- .....
- .....
-Harry? - powiedziałam pytająco.
-Dobra dobra! Jest powód, dla którego napisałem.
-No co ty? - zapytałam sarkastycznie.
-No na serio.
Muszę zapamiętać, żeby w jego towarzystwie nie używać sarkazmów.
-Mów o co chodzi!
-Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
-Poczekaj sprawdzę w terminarzu - udałam, że czegoś szukam. - Masz szczęście! Akurat dzisiaj jestem wolna!
Harry cicho się zaśmiał. Jest! Zrozumiał mój żart.
-To świetnie. O której mogę przyjść?
-Siedemnasta?
-Ok, nie ma sprawy. Będę pod twoim domem.
-Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Przynajmniej jeden paparazzi zawsze czatuje pod moim oknem. Lepiej żebyśmy się spotkali w innym miejscu. Może być Regent's Park?
-Jasne - wydawało mi się, że chłopak nawet nie wie, gdzie to jest.
-To jesteśmy umówieni - powiedziałam niepewnie.
-Super, do zobaczenia - po tych słowach rozłączył się.
Zapewne każda directioner po takiej rozmowie nie dała by rady usiedzieć na miejscu. Jednak ja postanowiłam na jakiś czas wyłączyć przycisk "fanka" i traktować go normalnie.
A więc....Nie chciałam nic poważnego. Wiadomo do kogo miałam słabość. Harry jest czarujący, miły, zabawny i bardzo pragnę go poznać, ale to Niall skradł moje serce. Nie jestem w stanie myśleć o innym chłopaku. Niestety nie wiem co Harry ode mnie oczekuje. Przyjaźni? Czy może czegoś więcej? Nie będę mu mogła dać tego drugiego. Po prostu nie.
Zamówiłam taksówkę na szesnastą trzydzieści. Dojechałam na miejsce w dwadzieścia minut. Harry już tam był. Jego bujne loki można było zauważyć z kilometra.
-Witaj - powiedział chłopak z uśmiechem na twarzy.
-Hej! Jak tam?
-Wszystko w porządku. Ładnie wyglądasz.
Byłam ubrana normalnie. Koszula z krótkim rękawkiem, czarne spodnie i skórzana czarna kurtka. W tym roku listopad był wyjątkowo ciepły.
-Dzięki. Ty też wyglądasz nieźle. - Pochwaliłam go całkiem szczerze. Chłopak tylko się uśmiechnął.
-Myślisz, że w tym parku nie zaatakują nas paparazzi? - zapytałam się z niepokojem.
-Dlaczego mieliby być akurat w tym parku? - spytał rozbawiony Harry.
-Nie wiem, może nas śledzą?!
-Haha, ta, pewnie nam wczepili jakieś chipy albo zarejestrowali kamery w całym Londynie żeby wiedzieć, gdzie jesteśmy.
-Możesz mieć rację. Te kamery mogą być wszędzie. Nawet na tym drzewie!
Harry spojrzał na drzewo. Przyciągnął mnie do siebie, pomachał do gałęzi - UŚMIECH!
Tak zabawnie to powiedział, że upadłam na ziemię i zaczęłam wić się ze śmiechu. Harry próbował mnie podnieść. Ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. Wydawało mi się, że ktoś zrobił zdjęcie.
-Wszystko w porządku? - chłopak też wyglądał na rozbawionego.
-Tak, haha, wszystko ok.
-W pierwszej sekundzie, jak upadłaś, przestraszyłem się. Myślałem że coś ci się stało.
Spacerowaliśmy i gadaliśmy jeszcze przez około godziny. Tematom nie było końca. Nagle loczek stanął i utkwił wzrok w jednym punkcie.
-Harry? - brak odpowiedzi - Haary - pomachałam mu ręką przed oczami - Harry, wszystko w po...
-Ciii...słyszysz to? - zaczęłam nasłuchiwać.
-Muzyka...
-Wesołe miasteczko! - loczek chwycił moją rękę i pociągnął mnie za sobą. Po dwóch minutach truchtu, ujrzeliśmy wielką kolejkę górską.
-Wow, robi wrażenie - oznajmiłam z zachwytem
-Chcesz się przejechać? - zapytał chłopak.
-No pewnie! A ty?
-No nie wiem. Jest duża...
-Hahaha, masz cykora! Boisz się. Hazza tchórz!
-Wcale się nie boję! - bronił się chłopak. - Po prostu martwię się o ciebie.
-Nie masz czego. - odparłam pewnie i ruszyłam w stronę kasy. - Idziesz czy będziesz tam stał do nocy?
Harry uśmiechnął się i szybko do mnie dołączył.
Po 10 min siedzieliśmy już w kolejce. Dobra, bałam się. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby się na to zgodzić. Wiedziałam, że jak przyznam się teraz Harremu, że się boję to ten mnie wyśmieje tak jak ja jego. Jednak z drugiej strony może doda mi otuchy.
-Harry..-zaczęłam
-Tak Chloe?
-Głupio mi teraz to mówić, ale...ja się boję i to bardzo.
-Nie martw się. Jestem tu. - Chwycił mocno moją rękę. Wtedy poczułam, że chciałabym żeby już nigdy jej nie puścił. Była między nami więź, której trudno było nie zauważyć.
-Dziękuję.
Kolejka ruszyła. Najpierw jechała w górę. Gdy już była na samym szczycie nagle zaczęła spadać. Krzyczałam. Łzy napływały mi do oczu. Bałam się, ale zarazem cieszyłam. Harry wciąż trzymał moją rękę i nie puścił jej aż do końca jazdy.
-Zajebiście! - powiedział chłopak pełen entuzjazmu.
-Mi też się podobało, ale...już nigdy więcej!!
Harry roześmiał się.
-Co robimy teraz? - zapytałam.
-A co chcesz robić?
-Może pójdziemy na lody?
-Chętnie.
Po drodze wymienialiśmy się swoimi emocjami towarzyszącymi nam podczas jazdy kolejką. Kiedy już kupiliśmy lody usiedliśmy na ławce i obgadywaliśmy przechodzących obok ludzi. Było dużo śmiechu.
-Jest już dwudziesta druga. Powiedziałam Jane, że będę przed dwudziestą trzecią.
-No to podwiozę cię.
-Nie trzeba. Mogę złapać taksówkę.
-O tej porze już nic nie złapiesz. Nie bądź uparta. - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby i dołeczki w policzkach.
Wyglądał uroczo. Też się uśmiechnęłam.
-Ok. To chodźmy.
Poszliśmy do miejsca, gdzie chłopak zaparkował swój samochód. Całą drogę gawędziliśmy o naszych fanach i karierze. To niesamowite jak łatwo prowadziło mi się z nim rozmowę zwłaszcza, że dopiero wczoraj się poznaliśmy. Podjechał pod sam dom. Wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Tak, Harry jest dżentelmenem.
-Dzięki. Dobrze się bawiłam. Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć.
-To może jutro? - zapytał chłopak z nutką nadziei w głosie.
-Przykro mi, ale jutro rano muszę jechać na plan i nie będzie mnie do dwudziestej, więc odpada.
-Aha...- loczek posmutniał.
-Ale możemy umówić się na czwartek. - dodałam szybko. - Mam tylko wywiad o trzynastej, a reszta dnia jest wolna.
-To świetnie. Nie mogę się doczekać. - przybliżył się do mnie.
Jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej. Zanim chłopak zrobił swój ruch, szybko pocałowałam go w policzek.
-To na razie
-P-pa - odparł Harry wyraźnie zakłopotany.
Ruszyłam w stronę drzwi. Odwróciłam się i pomachałam. Odpłacił się tym samym. Weszłam do domu. Odetchnęłam. To był naprawdę dobry dzień.

czwartek, 16 maja 2013

Rodział 2.

(biały kolor - myśli bohaterki, niebieski kolor - język polski)


Jane kazała mi się zdrzemnąć przed galą, ale jak miałam spać skoro w środku szalałam. Impreza miała się zacząć o dwudziestej. Postanowiłam na odstresowanie posłuchać 1D. Nagle, bez pukania, do pokoju weszła moja menadżerka.
-Ty jeszcze nie gotowa?! - krzyknęła zdumiona.
-A która godzina? - spytałam patrząc na zegarek. Była osiemnasta trzydzieści - Boże! - byłam kompletnie zaskoczona i zdenerwowana.
-Co ty robiłaś przez tyle czasu?! - Jane była serio wkurzona. - Czy ja muszę cię pilnować na każdym kroku?
-Przepraszam, po prostu straciłam rachubę czasu. - To była prawda. Myślałam, że minęło zaledwie dziesięć minut, podczas kiedy na prawdę minęły dwie godziny! Co poradzić? Tak właśnie działają na mnie chłopcy z One direction. Przez nich zapominam o Bożym świecie. - Za trzydzieści min będę gotowa.
-No mam nadzieję.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam sukienkę. Wyglądałam w niej naprawdę nieźle.
-Może ci pomóc? - Jane ochłonęła.
-Nie, nie trzeba. Poradzę sobie.
Nałożyłam na twarz trochę fluidu i pudru. Nie miałam doskonałej cery. Kto ma? Chyba tylko Beyonce. Na powieki nałożyłam szary cień i narysowałam równą kreskę eyelinerem, a rzęsy maznęłam czarnym tuszem. Byłam już prawie gotowa. Zostały włosy i siedem min. Postanowiłam je po prostu rozpuścić i nałożyć trochę specjalnej odżywki. Gotowa wyszłam z łazienki.
-Wyglądasz świetnie - było widać, że menadżerka nie kłamie. Naprawdę była zachwycona. - Niall będzie oczarowany.
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się gorąco, a moje policzki były czerwone. Jane tylko zaśmiała się krótko, a potem nakazała mi iść do samochodu.
Siedziałam w aucie i rozmyślałam nad jej słowami Niall będzie oczarowany. Wiedziała, że to właśnie do niego miałam największą słabość. Jasne, kochałam wszystkich, jako directioner, ale jako "normalna" dziewczyna bardzo podobał mi się Niall. Cały czas o nim myślałam. Nie wiedziałam czy polubi mnie jako zwykłą dziewczynę, czy tylko jako fankę lub aktorkę.
Ruszyliśmy o dziewiętnastej dwadzieścia. Staliśmy przez dwadzieścia minut w korku. Dojechaliśmy o dziewiętnastej pięćdziesiąt. Dziesięć minut do rozpoczęcia gali. Wszyscy byli już w środku, w tym chłopcy z 1D. No nic, może uda mi się z nimi porozmawiać po gali, a może nawet w trakcie. Weszłam i zajęłam swoje miejsce. Niestety. Z mojego miejsca nawet nie widziałam chłopaków. Posmutniałam. Oby udało mi się ich spotkać. 
Gala się rozpoczęła. Gdzie oni są? Prowadzący - Jack Black, zaczął swoją przemowę. Może są za mną?
Odwróciłam się. Siedzieli tam Dylan i Cole Sprouse. Uśmiechnęłam się miło i z powrotem usiadłam prosto. Obok mnie siedziały Taylor Swift i Selena Gomez. Obydwie dobrze znałam i lubiłam. Mówiły coś do mnie. Jednak ja tylko udawałam, że słucham, cały czas myślałam o nich....o nim. Nie wiem ile trwała ceremonia. Pięć min? Dziesięć? Godzinę? Nie wiedziałam. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głośny ryk i oklaski. Zauważyłam, że koleżanki obok wstały. Czułam na sobie setki par oczu.
- O co chodzi? - zapytałam Tay totalnie zdezorientowana.
-Wygrałaś! Wygrałaś nagrodę za najlepszą aktorkę! - moja mentorka była podekscytowana. Ja po chwili też, gdy już zrozumiałam o co chodzi.
-Wygrałam?- spytałam z nie do wierzeniem, jakbym nigdy w życiu nie wygrała żadnej statuetki.
Przytuliłam przyjaciółki i pobiegłam na scenę. Wzięłam nagrodę, stanęłam przed mikrofonem i wtedy ich zobaczyłam. Pięć par oczu, pięknych oczu, patrzących na mnie. Kompletnie zapomniałam co miałam powiedzieć. Czułam jak krew napływa mi do policzków, a z czoła spływa mi kropla potu.
-Ja... - zaczęłam. Ujrzałam w tłumie moją największą idolkę i inspirację - Demi Lovato. Serdecznie się do mnie uśmiechnęła. Dzięki temu nabrałam odwagi.
-Dziękuję moim fanom za to, że na mnie głosowali. Samym zaszczytem była nominacja i rywalizacja z takimi aktorkami jak Miley Cyrus, Emma Watson i Kristen Stewart, które są dla mnie wzorem i inspiracją. Dzięki jeszcze raz. - Przez całą przemowę starałam się nie patrzeć na CHŁOPAKÓW. Jednak gdy schodziłam ze sceny, nie wytrzymałam. Podniosłam wzrok. Nadal się na mnie patrzyli i bili mi brawo. Los chciał, że potknęłam się na ostatnim schodku. Już więcej nie patrząc na nich, wróciłam szybko na swoje miejsce. Chyba ktoś wyłączył klimatyzację. Było mi strasznie gorąco.
Kiedy nagroda za Najlepszy film animowany była już wręczona Jack zapowiedział występ One direction. Znowu zostałam wyrwana z rozmyśleń. Usłyszałam pierwsze dźwięki WMYB. Zaczął Liam. Sama nie wiedząc co robię, wstałam i zaczęłam śpiewać razem z nim. Po chwili dołączyły do mnie Tay z Sel. Obie dobrze znały tekst piosenki. Zachowywałyśmy się jak nienormalne. Skakałyśmy i wymachiwałyśmy rękoma na wszystkie strony. Wtedy czułam się jak fanka.
Występ się skończył, a my z dziewczynami wróciłyśmy na swoje miejsca. Po okołu trzydziestu minutach skończyła się cała impreza.
Wyszłam z sali i zaczęłam szukać wzrokiem tak upragnionych twarzy. Nigdzie ich nie było. Smutna poszłam do łazienki. Gdy z niej wychodziłam niechcący wpadłam na kogoś.
-Przepraszam, nie chciałem. - chłopak dotknął mojej ręki.
-Nie, to moja wina, to ja... - nagle przerwałam. Przede mną stał uśmiechnięty Harry. Harry Styles.
-O kur...
-Przepraszam, co?
-Ja...ty..nie wierzę. 
-Nie rozumiem ani słowa - na twarzy chłopaka pojawiał się coraz większy uśmiech - Ale gratuluję dzisiejszej nagrody i bardzo bym chciał dostać twój autograf. Oprzytomniałam
-Mój autograf? - Czy on sobie żartuje?
-Tak. Jestem twoim wielkim fanem. Tak samo reszta chłopaków z zespołu. Zzielenieją z zazdrości.
-Mówisz poważnie?
-Dlaczego miałbym żartować? - Harry wyglądał na zbitego z tropu
-Nie no, tylko, że ja właśnie też chciałabym twój autograf. Jeśli się zgodzisz...
-Nie wiem czy jestem godzien.
-Haha, zamknij się. - nagle cały stres gdzieś się ulotnił i po prostu zaczęłam go traktować na równi.
-Nie żartuję. Dla mnie jesteś kimś. Wspaniała aktorka i jeszcze z jakim głosem. Jesteś moją idolką.
Tego było już za wiele. Jak on mógł mnie nazywać swoją idolką. To on był moim idolem. To w ogóle nie miało sensu. - Nie zamierzam ci niczego dawać jeżeli ty nie odpłacisz się tym samym.
-Ja nie zamierzam ci dawać autografu. - oznajmił pewnie chłopak.
-No to oboje wrócimy do domu niezadowoleni. - zrobiłam smutną minkę.
-Chyba, że... - zaczął Harry
-Chyba, że co?
-Chyba, że dasz mi swój numer. - jego oczy zabłyszczały
-Um..po co? - głupio zapytałam
-Możemy kiedyś razem gdzieś wyskoczyć. Jeżeli chcesz...
-Z wielką chęcią. - przerwałam.
Podałam chłopakowi numer, krótko się pożegnałam i podeszłam do Jane, którą zauważyłam przy wyjściu.
-Gratuluję mała, wiedziałam, że wygrasz
-Dzięki Jane - odparłam bez emocji. Naprawdę byłam jej wdzięczna, ale teraz moje myśli wędrowały gdzieś indziej. Łazienka....Harry.....idolka...numer telefonu . Całą drogę do domu rozmyślałam tylko o tym. Harry wydawał się miły, ale też sprawiał wrażenie podrywacza.Jeszcze niedawno myśl, że go widzę była dla mnie szokiem. Po chwili wyluzowałam. Rozmawiając z nim czułam się jak normalna dziewczyna.  Kochałam go jako członka zespoły 1D. Poznanie go jako zwykłego chłopaka będzie ciekawym doświadczeniem.

-----------------------------------------------------------------------------------

OK. Wreszcie skończyłam 2. rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.

Zapraszam do przeczytania także "Przedstawienie głównej bohaterki", bo wydaję mi się, że są tam zamieszczone istotne informację. :)Zapraszam również do komentowania !




wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 1.

28. listopad, jak zwykle zaczęłam dzień od przesłuchania płyty UAN One direction - mojego ukochanego zespołu. Byłam bardzo podekscytowana, gdyż tego dnia mam szansę ich spotkać. Wieczorem ma się odbyć gala "Kids Choice Awards", na której pojawi się wiele znanych sław, w tym moi idole.  O 10. zeszłam na śniadanie.
Mieszkam w niewielkim domku w Londynie, ze swoją menadżerką, która jest dla mnie jak ciocia. Mówię jej wszystko i mam do niej całkowite zaufanie. Dom obok mieszka mój ochroniarz - Ben.
W kuchni krzątała się Jane. Powitała mnie całusem w policzek.
-Jak się spało? -zapytała troskliwie.
-Świetnie. Nie mogę się doczekać dzisiejszej gali. Będzie świetnie.
-Pewnie! Masz dwie nominacje! Na pewno coś wygrasz.
Prawdę mówiąc nie to było głównym powodem mej ekscytacji, ale nie odezwałam się.
-O 14 masz wywiad, pamiętasz? - przerwała ciszę, przy której jadłyśmy jajka na miękko, które sama przygotowała. 
-Pamiętam. Jak mogłabym zapomnieć? - odparłam z uśmiechem na twarzy. Wierzcie lub nie, ale dla mnie to wszystko nadal było nierealne. Czuję się jak zwykła nastolatka, a nie gwiazda, więc nawet zwykły wywiad wywołuje u mnie duże emocje. 
-Dobra, kończ śniadanie i ubieraj się - nakazała Jane, kiedy jej talerz był już pusty.
-Dlaczego? Przecież do wywiadu jeszcze 2 godziny. Zdążymy tam dojechać w 30 min.
-Idziemy na zakupy! - odparła pełna entuzjazmu.
-Po co? - zapytałam mniej entuzjastycznie.
-Jak to "po co"? Po sukienkę na dzisiejszy wieczór. 
-Przecież mogę iść w tej, której byłam na ostatniej imprezie. 
-Wiesz co Chloe, masz wielki talent, ale czasami mam wrażenie, że nie nadajesz się do showbiznesu - zażartowała menadżerka. - Nie marudź i się ubieraj. Ruszamy o  12:00
Kocham zakupy, jak prawie każda dziewczyna, ale wolałam do wywiadu zostać w domu i pooglądać filmiki z koncertów 1D. Niestety z Jane nie było żartów, więc o 12. byłam gotowa do wyjścia.
Spacerując po ulicach Londynu, nagle moją uwagę przykuła zielono-czarna sukienka Zakochałam się w niej. Pomimo tego, że nie była dziełem znanego projektanta, a jej cena nie przekraczała £100, kupiłam ją. Była dla mnie idealna. Nie mogłam się doczekać wieczoru.
Na Londyńskim Big Benie wybiła 13:00. Czas było wracać i szykować się na wywiad. W domu wzięłam szybki prysznic, ubrałam koszulę z kołnierzykiem zapiętym pod samą szyją i obcisłe szare dżinsy - to był mój styl, najczęściej ubierałam się w takie ciuchy, tylko czasami dżinsy zamieniałam na legginsy. 

Na podwórku w samochodzie czekali już na mnie Jane z Benem.
-Stresujesz się? - zażartowała menadżerka.
-Bardzo. - odparłam poważnie.
Jane zrobiła wielkie oczy.
-Mała, to nie jest twój, ani pierwszy, ani ostatni wywiad. Wyluzuj.
-Masz rację.
Wzięłam do ręki mój telefon, słuchawki i włączyłam moją ukochaną piosenkę ,,One thing", następnie "Everything about you", "Same Mistakes" i potem następne piosenki 1D. Nagle samochód stanął. Okazało się, że przez moje rozmyślanie nie zauważyłam, że dojechaliśmy na miejsce. 
Weszliśmy do studia. Przywitałam się z kobietą, która miała prowadzić ze mną wywiad. Oznajmiła, że mamy jeszcze 30 min, więc zaprosiła nas na herbatę i ciastka. Rozmawialiśmy, kobieta wytłumaczyła mi jak będzie przebiegał wywiad. 10 min. Zaczął mnie boleć brzuch. Co jest ze mną nie tak? Występowałam przed kamerami już nie raz. Jestem po prostu dziwna. 
Usiadłam na wyznaczone miejsce.
-Bez stresu i powodzenia - powiedziała kobieta
Wysiliłam się na uśmiech.
3..
2..
1..
-Witamy w programie "After lunch". Naszym dzisiejszym gościem jest aktorka i piosenkarka Chloe May! Witam cię Chloe.
-Cześć, jak się masz? - dokładnie wiedziałam co należy mówić na początku każdego wywiadu.
-Dobrze, a ty? - zapytała oklepanie kobieta
-Też, dziękuję. - odparłam z uśmiechem.
-Chloe jesteś najmłodszą tak sławną aktorką na świecie. Wystąpiłaś w filmach tj...
Wymieniła wszystkie moje najsławniejsze role. Potem zaczęły się pochwały na mój temat, które mi schlebiały, ale także wywołały u mnie ponowny ból brzucha. 
Napiłam się szklanki wody.
-Dzisiaj wielki dzień. Kid's choice awards. Masz 2 nominacje! Jak się czujesz? - zapytała prezenterka.
-Naprawdę trudno jest to opisać. To wielkie wyróżnienie. Dziękuję też każdemu, kto na mnie głosował. - odpowiedziałam całkowicie szczerze.
-Na pewno nie możesz się doczekać. Z jaką tym razem sławną osobą chcesz zrobić sobie zdjęcie?
-Będę wypatrywała chłopaków z One direction - powiedziałam zanim zdążyłam się ugryźć w język. Już wolę nie myśleć co wredne fanki będą o mnie wypisywać w internecie. 
-Wow. Czyżby Directioner? - jeżeli ta kobieta tego nie wiedziała to znaczy, że wgl mnie nie zna.
-Tak, jestem ich wielką fanką. Niestety nigdy nie miałam okazji ich spotkać, a co najwyżej z nimi pogadać.
-Cóż, miejmy nadzieję, że dzisiaj to się stanie. Przejdźmy dalej...
Wywiad trwał godzinę. O 15:45 byłam już w domu. Godzina gali zbliżała się wielkimi krokami. Coraz bardziej czułam się zdenerwowana. A jak mnie nie polubią? Takie myśli wciąż nawiedzały moją głowę. Jestem głupią 14-letnią fanką. Pewnie nawet nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Po chwili zdałam se sprawę, że przecież oni też są zwykłymi nastolatkami, jak ja. Kochają też swoich fanów, więc dlaczego mieli by mnie zignorować. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Na pewno to będzie wspaniały wieczór.


-------------------------------------------------------------------------------------

Pierwszy rozdział już mam za sobą. Nie wiem czy podoba się taki temat. Mam nadzieję, że tak. Wiem, że występują tu błędy rzeczowe z tą galą Kid's Choice Awards, ale to chyba nic nie szkodzi. Proszę piszcie komentarze - pochlebne i krytyczne, szczerze : )

Dziękuję za uwagę. 


PROLOG

Klaudia, inaczej Chloe jest utalentowaną i szanowaną aktorką i piosenkarką. Jest niezwykłą osobą, ale, jak każdy, ma swoich idoli. Jej inspiracją jest Demi Lovato, a od 21. września 2011 roku jest także Directioner. O One Direction usłyszała 15. września w radio. Od razu się nimi zainteresowała. Zaczęła oglądać ich video diary, twitcamy, wywiady i występy x factor. Kochała ich i jak reszta directioners uważała, że są dla niej wszystkim. Kupiła ich płytę i godzinami jej słuchała. Przez swój ściśle napięty grafik nie miała szansy się z nimi spotkać, aż do rozdania nagród na gali ,,Kids Choice Awards 2011" ...


Przedstawienie głównej bohaterki


Chcę na początek przedstawić główną bohaterkę. Może być trochę nudnawo, ale chcę żeby wszystko było jasne, a więc...ZAPRASZAM : ) 


Główna bohaterka nazywa się Klaudia Maj . Tak, jest Polką.
Od 12 roku życia należała do kółka teatralnego, które działało w jej szkole. Zazwyczaj przedstawiali sztukę po angielsku. Klaudia kochała to. Na scenie czuła się jak ryba w wodzie.  Nauczyciele, znajomi, rodzina chwalili ją, że jest urodzoną aktorką. Kilka razy wystąpiła na dużej scenie, przed sporą publicznością.
Na 13. urodziny rodzice zafundowali jej wycieczkę do Londynu.  Dziewczyna była bardzo podekscytowana. Od razu pokochała to miasto. Było tu tyle wspaniałych rzeczy. Jednak najbardziej przykuło jej uwagę ogłoszenie, w którym była informacja o castingu do filmu pt. ,,Duże dzieci”. Tytuł brzmiał nieźle. Na dodatek główną rolę grał tam jeden z jej ulubionych aktorów. Bez zastanowienia zapytała rodziców czy mogłaby spróbować. Rodzice przez chwilę wahali się, ale w końcu zgodzili się zawieść córkę na casting.
Było tam dużo dzieci. Każdy chciał zdobyć jakąś rolę. Klaudia jednak nie robiła sobie zbyt wielkich nadziei. Dostała kartkę z rolą i po dwugodzinnym oczekiwaniu przyszła jej kolej.
Weszła do sali, siedziała tam kobieta i dwóch mężczyzn. Dziewczynka nie czuła żadnego stresu. Jak już wcześniej było wspomniane Klaudia miała talent. Od razu zachwyciła komisję. Po jakimś czasie, ogłosili wyniki i Klaudia, ku jej zaskoczeniu, dostała jedną z większych ról dziecięcych.
Po roli w tym filmie, zainteresowali się nią inni reżyserzy. Dostawała następne propozycje i następne. Rodzice nie chcieli niszczyć jej marzeń widząc, że ma wielką szansę. Sami wrócili do Polski, a dziewczynka zamieszkała u cioci w Londynie.
Klaudia była już znana wśród londyńskich reżyserów. Jednak nie mogła podejmować wszystkich decyzji sama, ktoś musiał jej pomóc. Zainteresowała się  nią pewna menadżerka – Jane Rose, dawniej Janina Róża. Też była z pochodzenia Polką i umiała język polski, więc była najlepszą kandydatką. Po dyskusjach z rodzicami Klaudii, została jej menadżerką. Kobieta zasugerowała 13-latce, żeby ta trochę się podszkoliła. Dziewczyna zgodziła się. Od połowy wakacji do końca roku chodziła do mini szkoły aktorskiej.
W lutym 2011r. skończyła 14 lat. Zaczęła dostawać większe role. Błyskawicznie jej twarz zaczęła pojawiać się na popularnych magazynach i już w tym roku Klaudia zdobyła dużą sławę i była znana jako Chloe May. Była rozpoznawana, zdobyła ogromną ilość fanów młodszych, a także starszych. Można powiedzieć, że znani reżyserzy bili się o nią. Jednak Chloe, mimo wielkiej sławy i młodego wieku, nie uderzyła sodówka do głowy. Wręcz przeciwnie. Starała się zachowywać jak normalna nastolatka. Piszczała na widok sław, prosiła ich o autografy, robiła z nimi zdjęcia. Chodziła na spacery ze swoimi fanami i rozmawiała z nimi na przeróżne tematy.
Zachwyciła się nią znana piosenkarka country – Taylor Swift. Artystka zaproponowała jej współpracę. Chloe zgodziła się. Napisały razem parę piosenek. Okazało się, że dziewczyna miała wielki talent też do tego. W końcu 10. Lipca została wydana jej pierwsza płyta zatytułowana „Wonderwall” (znalazły się na niej utwory tj. „Stay Beautiful”, „La la land” i „Ordinary girl”). Oczywiście album zdobył natychmiastową sławę. Jej singiel wszedł na  1. miejsce w 12 krajach.
W jej życiu wszystko działo się tak szybko i było wspaniałe.
Pewnego dnia, słuchając radio, wpadła jej w ucho  fajna piosenka. Okazało się, że śpiewa ją brytyjsko-irlandzki boysband One Direction, a nazywa się „What makes you beutiful”. Chloe pobiegła szybko sprawdzić w internecie co to jest za zespół. Największą jej uwagę przykuł blondyn. Miał słodki uśmiech i błękitne oczy. Tak, to zdecydowanie było zakochanie od pierwszego wejrzenia.