14. kwietnia Jane wróciła do domu, tak jak już wcześniej przewidziałam, ze szpitala, z nowymi informacjami. Mianowicie, data przedstawienia nowych piosenek została przesunięta na za dwa tygodnie, przez co podskoczyłam do góry, lecz na nieszczęście to nie był koniec nowinek. Nagrania do nowego filmu zaczynają się miesiąc wcześniej. Po tej wiadomości zbladłam i jak kołek padłam na kanapę.
-Już po mnie - odparłam ledwo słyszalnie.
-Mam nadzieję, że jesteś przygotowana? - spytała nieco srogo menadżerka.
-Tak - przełknęłam ślinę. Miałam nadzieję, że reżyser nie będzie gburem.
-To dobrze. Za tydzień masz spotkanie z ekipą filmową, więc niczego nie planuj - powiedziała rzeczowo, a ja kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Gdy kobieta miała już odejść, nie powstrzymawszy się, zawołałam ją po imieniu.
-Tak Chloe?
-Co z Davem? - spytałam ostrożnie, a je wyraz twarzy zmarkotniał. Odetchnęła głęboko i przycupnęła na skraju sofy.
- Lekarze mówią, że jest lepiej, lecz ja widzę po jego oczach, że się męczy. Naprawdę nie wiem, co z nim będzie. Modlę się, żeby z tego wyszedł. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu.
-Wyzdrowieje, wierzę w to - uśmiechnęłam się słabo i pomasowałam ją po plecach, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi, a Jane wstała jak poparzona, aby je otworzyć.
-Chloe! Ktoś do ciebie!
Do mnie? Kto to może być?
Ruszyłam w stronę korytarza, a za chwilę ujrzałam ten promienny uśmiech.
-Cześć Perrie - przywitałam ją serdecznie z lekkim zdziwieniem na twarzy.
-Hej, nie przeszkadzam?
-Nie, właź - przepuściłam ją w drzwiach zachęcającym gestem.
Dziewczyna wykonała polecenie, zdjęła kurtkę, buty i podążyła za mną do salonu.
-Napijesz się czegoś?
-Daj cokolwiek - machnęła ręką, a ja za chwile przyniosłam nam dwie szklanki soku pomarańczowego.
-Dobra, a co cię do mnie sprowadza? - wyszczerzyłam zęby, starając się, żeby nie zabrzmiało to niemiło.
-Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Tęsknie za Zaynem i mam ochotę się komuś wyżalić, a wiem, że siedzisz w tym samym, więc idealnie do siebie pasujemy - powiedziała na jednym wdechu, na co parsknęłam śmiechem.
-Cały czas o nim myślę - przyznałam cicho.
-Tęsknię za jego spojrzeniem - zawtórowała mi blondynka.
-Za jego dotykiem - kontynuowałam.
-Za jego oddechem.
-Za jego głosem.
-Za jego uśmiechem.
-Za jego żartami.
-Za jego włosami.
-Za jego aparatem na zębach - Perrie spojrzała na mnie jak na głupią, a po chwili wybuchłyśmy gromkim śmiechem.
-Mam lepszy pomysł - odparła w końcu - Może spróbujmy na jakiś czas o nich zapomnieć.
-Niby jak? - zaciekawiłam się.
-Urządźmy sobie babski wieczór - chwyciła komórkę i wybrała numer Eleanor. - Nie masz nic przeciwko?
-No co ty. I tak bym się nudziła - rzekłam, odrzucając myśli o uczeniu się roli. Zrobię to jutro.
Ruszyłyśmy do mojego pokoju, wynalazłyśmy wszystkie moje lakiery, kosmetyki. Znalazły się także maseczki odświeżająco-oczyszczające. Po godzinie zjawiła się El. Zaczęłyśmy nakładać na swoje twarze zieloną maź, bez przerwy wymieniając się nowymi ploteczkami, ani razu nie wspominając imienia żadnego z chłopaków. Fajnie, było tak na moment zapomnieć o całym świecie i cieszyć się chwilą z przyjaciółkami. Tak, mogłam szczerze przyznać, że tym dla mnie były. Przyjaciółkami. W głębi duszy wiedziałam, że Perrie przyjechała tu też z innego powodu.
-Czytałaś artykuł o mnie i o Niallu? - spytałam nagle, gdy oglądałyśmy komedię romantyczną.
-Tak - przyznała dziewczyna, po chwili wahania.
-Dlatego przyjechałaś? Żeby mnie pocieszyć?
-Żebyś nie była sama. Też to przechodzę - przy ostatnim zdaniu ściszyła głos, a ja poczułam się jak egoistka. Przecież i ona i Eleanor zmagały się z hejtami tak samo jak ja.
-Dlaczego one to robią? - spytałam zrezygnowana.
-Z zazdrości?
-Ale co mam poradzić na to, że go kocham? - w moich oczach zalęgły się łzy, a siedząca obok mnie, El od razu objęła mnie ramieniem i oparła głowę o moją.
-Nic na to nie poradzimy. Musimy czekać, aż im przejdzie - odparła smutno Pezz.
-A ile ja mam czekać? - wypaliła cicho Eleanor, lecz w jej głosie nie było złości, lecz raczej zwątpienie.
Miałam ochotę ją jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam w jaki sposób. To prawda, że ona cierpi najbardziej. Fanki nigdy się od niej nie odczepią, choćby stała na głowie.
-Dobra - blondynka klasnęła w ręce - Miałyśmy się nie zamartwiać. - chwyciła pobliską poduszkę i rzuciła nią w nas z całej siły.
-Ej! - otworzyłam buzie i wymieniłam z Eleanor znaczące spojrzenie. Obie poszłyśmy w jej ślady i zaatakowałyśmy ją "niebezpiecznymi" poduszkami. Dziewczyna zaczęła uciekać, a my miałyśmy niezły ubaw.
-Dzięki dziewczyny - powiedziałam, żegnając ich po mile spędzonym wieczorze.
-Nie ma za co - odparły zgodnie i obie ucałowały mnie w policzki.
-Następnym razem spotkajmy się u mnie - zaproponowała Calder.
-Nie ma sprawy - wyszczerzyłam się, a za chwilę wszystkie się uścisnęłyśmy.
-Pa - patrzyłam jak znikają swoimi samochodami za zakrętem i zamknęłam drzwi.
Jestem szczęściarą.
______________________________________________________________________
Następnego dnia, w niedziele miałam spotkanie z kapelą. Zagrałam im moje nowe kawałki, a oni je podrasowali. Przez cały tydzień mieliśmy kilkugodzinne próby, przez co nie miałam czasu na odrabiani pracy domowej. Nie zamierzałam mówić Jane o kilku słabych ocenach, które ostatnio dostałam. I tak później się dowie, a jak na razie nie będę jej tym martwić.
Każdego dnia kontaktowałam się z Niallem przez Skype i całą siła woli zmuszałam się do nie zaglądania ani na twittera, ani na fejsa, ani na żadne inne portale społecznościowe czy plotkarskie.
-Kocham cię - mówił mi to chłopak, za każdym razem jak kończyliśmy rozmowę.
-Ja ciebie też - odpowiadałam mu najzupełniej szczerze, smutna, że musimy kończyć.
W poniedziałek, po ciężkim dniu w szkole, uświadomiłam sobie, że jest dwudziesty trzeci kwiecień, czyli tego dnia chłopcy wracali do Angli. Z podekscytowania podskoczyłam do góry i z uśmiechem na twarzy, natychmiast zatelefonowałam do blondyna. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Jesteście już? - zapytałam szybko, nie dając mu zabrać głosu.
-Wylądujemy za godzinę.
Nie kryłam ekscytacji i głośną krzyknęłam do słuchawki.
-Chloe, ciszej, bo stracę słuch - powiedział rozbawiony Irlandczyk.
-Chcę cię już zobaczyć - oznajmiłam.
-Ja ciebie też, ale teraz muszę wyłączyć telefon. Niedługo się zobaczymy skarbie - odrzekł i od razu się rozłączył, nie dając mi szansy na powiedzenie ostatniego zdania. Ze skwaszoną miną odłożyłam telefon, ale za chwilę poprawił mi się humor, przypominając sobie jego ostatnie słowa. Niedługo się zobaczymy. Jak to pięknie brzmi, kiedy wiem, że "niedługo" nie oznacza za miesiąc lub tydzień, tylko godzinę.
Nie zwlekając, pobiegłam do łazienki aby się odświeżyć i ubrać coś w ładnego. Nałożyłam na twarz makijaż, a włosy, które były związane w kok, rozpuściłam, przez co były lekko pofalowane. Gdy byłam już gotowa, cała w skowronkach usiadłam na krześle w kuchni i spoglądałam na wskazówki zegara. Po dwudziestu minutach, doszłam do wniosku, że powinni już wylądować. Wybrałam numer Horana, lecz jego komórka nadal była wyłączona. Spróbowałam dodzwonić się do loczka, to samo. Następnie do reszty zespołu i znowu nic. Z rezygnacją odrzuciłam telefon na stół i ruszyłam do salonu, aby tam walnąć się na sofę.
-Co oglądasz? - zagadnęłam Jane, chociaż naprawdę mało mnie to obchodziło.
-Jakiś film - odparła obojętnie kobieta, a ja skierowałam na nią wzrok. Po jej policzkach płynęły łzy. W mgnieniu oka znalazłam się przy niej i objęłam ją ramieniem.
-Jane, co się stało? - spytałam przerażona.
-Dave poprosił mnie o rękę - rzekła, a w jej głosie nie słychać było radości.
-To wspaniale! - krzyknęłam i mocno ją uścisnęłam. - Nie ma co płakać. Trzeba się cieszyć!
-Ach wiem - kobieta przetarła policzki. -Tylko, że...
-Co? - spytałam, widząc zawahanie menadżerki.
-A jeśli to takie jego pożegnanie? - jej głos się załamał.
-Głupstwa opowiadasz. Kocha cię i chce spędzić z tobą całe swoje życie. On też wierzy, że z tego wyjdzie i że będzie mógł z tobą założyć rodzinę.
Kąciki ust Jane, lekko się podniosły.
-Może masz racje..
-Może? To jest oczywiste! I proszę mi tu nie płakać, a jak już coś, to ze szczęścia!
Kobieta zachichotała, a po chwili uniosła rękę, aby pokazać mi piękny pierścionek zaręczynowy widniejący na jej palcu.
-Boże, tak się cieszę! - ponownie się na nią rzuciłam, dając się ponieść emocjom. - Kiedy planujecie ślub?
-Jeszcze nie wiemy, ale Chloe - przerwała, a jej twarz spoważniała.
-Tak?
-Czy zechciałabyś być moją druchną?
-Ja? - spytałam z nie do wierzeniem.
-Nie wyobrażam sobie na tym miejscu nikogo innego.
-To będzie dla mnie zaszczyt - uśmiechnęłam się szeroko i ponownie ją uścisnęłam. - Musimy to uczcić!
-Dave mówił, że może uda mu się na jeden wieczór wyjść ze szpitala, aby spędzić z nami czas. Idealna okazja, abym cię z nim zapoznała.
-Już nie mogę się doczekać - pisnęłam cicho.
-Możesz zaprosić też tego swojego Harry'ego.
-Nialla - poprawiłam ją szybko, próbując nie popsuć atmosfery.
-Ach no tak. Mylą mi się ich imiona - tłumaczyła się, a ja zaśmiałam się, chyba trochę za sztucznie.
-Nie szkodzi. Właśnie dzisiaj przylecieli. Zaraz do niego zadzwonię.
-To ja jadę do szpitala - kobieta szybko chwyciła swój płaszczyk i, prawie, że w podskokach, wybiegła z mieszkania. Na widok jej ekscytacji wybuchłam gromkim śmiechem, po czym ponownie zadzwoniłam do swojego chłopaka.
Nie odebrał, tak i jak kolejne 10 połączeń.
____________________________________________________________________________
Minęło półtorej godziny od ostatniej rozmowy z Irlandczykiem. Zaczynałam się martwić, lecz co mogłam zrobić? Zapominając o swoim postanowieniu, weszłam na fanpage "One Direction Poland" i tam zobaczyłam zdjęcia z lotniska, a na nim tłumy fanek. Adminki informowały, że chłopcy zostali, aby rozdać autografy osobom, zgromadzonym na lotnisku.
Fajnie, że Niall o mnie pomyślał.
Przejrzałam jeszcze raz zdjęcia, przedstawiające uśmiechniętego Horana z pięknymi dziewczynami i nie panując nad swoim mięśniami, podniosłam się z siedzenia i w mgnieniu oka znalazłam się poza mieszkaniem, ubrana w kurtkę, buty i szalik. Podbiegłam kawałek, aby wezwać taksówkę, która zatrzymała się po pięciu minutach niecierpliwego czekania.
-Na lotnisko - wypaliłam bez zastanowienia i po dwudziestu minutach znalazłam się na miejscu. Nie zważając na bandę fotoreporterów pobiegłam przed siebie i zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy ujrzałam wielki tłum dziewczyn, próbujących dostać się do swojego upragnionego celu. Po chwili ujrzałam bujne loki Harry'ego i stając na placach, pomachałam ręką, aby któryś z nich mógł mnie zauważyć. Nagle moja osoba zwróciła uwagę fanek. Dało się słyszeć szepty w stylu "Co ona tutaj robi?", ale nie przejmowałam się nimi. Nadal szukałam wzrokiem tej upragnionej twarzy.
-Chloe? Co ty tutaj robisz? - ktoś krzyknął nieco głośniej, lecz to na pewno nie była fanka.
-Paul - rozpoznałam ochroniarza chłopaków. -Jest możliwość, abym jakoś dostała się do Nialla?
-Chodź za mną - po chwili zauważyłam, że cały obszar, na którym się znajdowaliśmy był zamknięty. Najwidoczniej chłopaki już wcześniej zaplanowali spotkanie z fanami, ale nie raczyli mi o tym powiedzieć. Mężczyzna zaprowadził mnie w głąb korytarza, gdzie było nieco ciszej i kazał mi czekać. Z daleka widziałam piszczący tłum fanek i miałam wrażenie, że one też mnie widzą. Po chwili moim oczom ukazała się twarz anioła. Bez wahania rzuciłam mu się na szyję, a ten podniósł mnie do góry. Usłyszałam donośny krzyk i pisk oburzenia, a może i aprobaty?. Nie obchodziło mnie to. Liczyło się tylko to, że jest tu ze mną Niall. Miesiąc rozłąki dał nam się we znaki, bo nie mogliśmy się od siebie oderwać.
-Nie bałaś się? - szepnął mi do ucha blondyn.
-Bałam - przyznałam i jeszcze mocniej do niego przyparłam. - Lecz nic na to nie poradzę. Za bardzo cię kocham.
Po tych słowach wpiłam się w jego usta, zapominając o tym, że obserwuje nas ponad setka szalonych directioners.
____________________________________________________________________________
Awwwww <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.*
Taaaki uroczy <3
Pozdrawiam
G xx
(@GmymemoriesK)
O KURWA RDXCTFGYVIHBIJ *-*
OdpowiedzUsuńHAHHA SETKA SZALONYCH DIRECTIONERS = MILONY CRAZY MOFOS ^^
HAHAHA TAKIE TAM GŁUPIE PRZEMYSLENIA XD
WGL TO PRZEZ TO WSZYSTKO DOSTAŁAM GŁUPAWKI ALE I TAK JUŻ TO PEWNIE ZAUWAŻYŁAŚ HAHAH XD
HAHAH DOBRA DOSYĆ TEGO PIERDOLENIA XDD
WIEEESZ ŻE CIE KOCHAM I TO TAK BAAAARDZO BAAAAARDZO??
NO TO WIEEEEESZ ZA TO ŻE CIE TAK BARDZO KOCHAM TO WPIERDZIEL TU DLA MNIE JAKĄŚ SCENE SKSU!!! PIERDOL TO ŻE ONA JEST NIELETNIA!!! HAHHAHA NIE NO SERIO MI ODWALA ALE TE AKCJE SĄ TAKIE PODNIECAJĄCE *U* HAHAH
OKEJ xD
RODZIAŁ JEST CUDOWNY I Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NN :)
KOCHAM CIĘ XX
ohoho bedzie drama? :o
OdpowiedzUsuńaww! *-* booskie to!
czekam na next! <3 @karolajn_99
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńŚwietne <3 crazyy mofos w akcji Hhahahahah czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuńJPRDL. TO JEST ISBSJBWJSIDJDJSJ. NIE WIEM CO POWIEDZIEC. ZAJEBISTE! *_* @dreamingunivers
OdpowiedzUsuńAwwww...
OdpowiedzUsuńProszę o więcej takich akcji :) <3 ♥
Wspaniałe.
/D
Jedno wielkie OMFG :O
OdpowiedzUsuń@Niallowe
Boże, ten rozdział był taki słodki, awwww *.* Po pierwsze - super, że Chloe pozostaje w tak dobrych relacjach, zarówno z Perrie, jak i Eleanor. Edwards zachowała się bardzo fajnie, po prostu przychodząc do dziewczyny, mimo, że nie znały się zbyt długo. Właśnie tak ją sobie wyobrażam, jako spontaniczną, zajebistą dziewczynę. Els też kocham i jest mi jej szkoda w równie wysokim stopniu, co Tobie. Po prostu sobie na to nie zasłużyła i boję się, czy będzie w stanie to wytrzymywać całą wieczność...
OdpowiedzUsuńW każdym razie, za całą trójkę trzymam kciuki :)
BOŻE, TAK SIĘ WZRUSZYŁAM, JAK PRZECZYTAŁAM, ŻE CHŁOPAK JANE SIĘ JEJ OŚWIADCZYŁ <3 I miałam łzy w oczach, kiedy zapytała, czy chce, żeby została jej druhną, już to wszystko widzę oczami wyobrażni, awww <3 OPISZ TO BŁAGAM, BO INACZEJ CIĘ ZABIJĘ, A NIE CHCĘ <3
I dobrze, że Niall już wrócił, chociaż nie dziwię się, że nie był w stanie się odezwać, kiedy został zaatakowany przez fanki. Ale i on, i Chloe są megasłodcy razem i cieszę się, że nie przeciągałaś ich rozłąki na więcej niż jeden rozdział. DAWAJ NASTĘPNY I WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ HAZZY, KOCHANIE <3
O jejku! Nareszcie! Nareszcie! Nareszcie! Jejku w końcu się odważyła! TAAAAK! Nawet nie wiesz jak się cieszę! Mam takiego banana na twarzy! Boże ten rozdział jest ekstra! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoją twórczość i pewnie powtarzam się za każdym razem, ale nie ważne! To zawsze poprawia mi humor! '
Wiem, wiem wchodzę późno, ale mam nadzieje, ze wybaczysz mi ten karygodny błąd ;p
Ja chce kurde wiedzieć co dalej!! PISZ! TO PISZ! JAK NAJSZYBCIEJ, BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE <3
Tak się cieszę, że Jane jest szczęśliwa. Zaręczyny, aww. Cieszę, się jej szczęściem. Mam nadzieje, ze uda im się być ze sobą całą wieczność. Mam nadzieje, ze doczekam się ślubu i wesela :D
Babski wieczór wyszedł ci wspaniale. Tak sobie właśnie wyobrażam Perrie i El. Jako wspierające się nawzajem w takich momentach. Jak czytałam o Eleanor to było mi jej cholernie szkoda. To smutne, że te osoby, mające czelność nazywać się fankami tak niszczą jej życie... Mam tylko nadzieje, ze ta dziewczyna da radę. Że obecność Louisa i rodzina jej pomogą. Miłość przecież zwycięża i przetrwa wszystko? Prawda?
Jejku odchodzę jak zwykle od tematu. Wracam już do rozdziału ;p
Ten jej stres i strach o chłopaków objawił się także mnie. Myślałam, ze coś im się stało... Ale na szczęście to tylko fani. Matko umiesz człowieka nastraszyć nie robiąc nic ;p
I te ich powitanie!!!! aww <3 Rozpłynęłam się! Cudowne! Skaczę z radości i czuję, ze blondyn też, bo się odważyła! W końcu. Niech im kurwa pokaże, że się kochają, a jak fani tego nie akceptują to trudno, nie powinni nazywać się fanami!
Kocham Cię i czekam nn <33
jedno słowo awwww jakie słodkie kocham cię normalnie proszę daj kolejny błagam <3 :-) <3
OdpowiedzUsuńgeeeeeeeeenialny rozdział *.*
OdpowiedzUsuń@D_martynka
jejku jak to dobrze że Chloe w końcu się nie martwiła co powiedzą fani na to że jest z Niall'em... awwww kocham kocham kocham mam nadzieję że następny szybko będzie czekam na nn :*****
OdpowiedzUsuń@klaudia2999
Cudowny rozdział *____________*
OdpowiedzUsuńRozdział booooski :D
OdpowiedzUsuńOdkryłam Twojego bloga dopiero wczoraj a już nadrobiłam wszystkie zaległości xd
Masz wspaniały styl pisania który mnie dosłownie zauroczył *o*
Czekam na nexta! :)
only-to-die.blogspot.com
wpadniesz? Dopiero zaczynam..