Patrzyłam z oniemieniem na przyjaciela, który stał przede nami z lekkim zażenowaniem.
-Niby dlaczego się martwiłeś? - zapytał z podejrzeniem Irlandczyk.
-Um... - chłopak przegryzł wargę, podrapał się po karku i zwrócił na mnie swój wzrok, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam. Rozbawił mnie fakt, że loczek przez ten cały czas stał pod moim domem. Tak, byłam tego absolutnie pewna.
-Długo nie wracałeś - odparł w końcu.
-Jestem już dużym chłopcem stary - roześmiał się blondyn, klepiąc przyjaciela po plecach. - Chodź, już wracamy.
-Muszę jeszcze... - przerwał, napotykając spojrzenie Irlandczyka.-...skorzystać z toalety.
Dyskretnie walnęłam się w czoło i parsknęłam śmiechem.
-No dobra, czekam w samochodzie - wzruszył ramionami i przelotnie mnie pocałował, przez co na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Zdążyłam mu jeszcze pomachać, po czym zniknął w czarnym aucie, a ja zamknęłam drzwi. Tak jak się spodziewałam, Harry stał za mną. Czyżby zapomniał gdzie jest łazienka?
-Słucham - popatrzyłam na niego, oczekując jego słów.
-Ale co?
-Nie udawaj. Wiem, że wcale nie chodziło o toaletę. Chciałeś porozmawiać. Wal śmiało. - zachęciłam go gestem ręki.
Chłopak stał jeszcze przez chwile w milczeniu, z zaciekawieniem wpatrując się w dywanik.
-A więc...- odchrząknął, nadal na mnie nie patrząc. - Nigdzie nie pojechałem. Wciąż stałem pod domem.
-No co ty? - spojrzałam na niego błagalnie, a na jego twarzy pojawił się czerwony rumieniec.
-Przepraszam. Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chyba po prostu nie mogłem cię zostawić.
-Ale dlaczego?
-Za mocno mi na tobie zależy - chwycił moje nadgarstki i przyciągnął mnie blisko siebie.
-A...ale jak to? - spytałam całkowicie zbita z tropu.
-Jestem tak cholernie zazdrosny - tym razem nie spuszczał ze mnie swoich zielonych soczewek.
-Nie rozumiem. Raz nas swatasz, a potem tego żałujesz?
-Trudno to zrozumieć...
-To mi wytłumacz! - krzyknęłam, wydobywając swoje ręce z jego uścisku.
-Chloe jesteś dla mnie bardzo ważna - zrobił krok na przód, a ja się odsunęłam. - Proszę nie bądź na mnie zła.
-Nie jestem, chcę tylko wyjaśnień. Dlaczego tak się dziwnie zachowujesz?
Tym razem chłopak przybliżył się i złapał mnie za biodra, abym nie mogła się oddalić. Wiedziałam, że moje próby na nic by się nie zdały. Był za silny.
-Harry? - przełknęłam ślinę. Przyjaciel był stanowczo za blisko.
-Chloe - przybliżył się jeszcze bardziej, tak że nasze klatki piersiowe już się stykały. Widziałam w jego oczach nieznany błysk. Czy mam się bać? Nachylił powoli głowę i nagle...przytulił mnie. Jego loki łaskotały moją twarz. Ścisnął mnie jeszcze mocniej, przez co po chwili straciłam grunt pod nogami, po pół minucie, wypuścił mnie ze swoich ramion.
-Dobranoc - odparł krótko i najszybciej jak mógł, wyszedł.
Nie zamierzałam za nim biec. Stałam jak słub w tym samym miejscu, zastanawiając się nad tym co się przed chwilą zdarzyło, a bardziej nad tym co się NIE zdarzyło.
----------------------------------------------------------------------------
Dzień Kids Choice Awards.
-Och jakby to było wczoraj - westchnęłam i wróciłam do wspomnień sprzed kilku miesięcy, kiedy jeszcze nie znałam chłopaków z One Direcion. Muszę przyznać, że wtedy moje życie było o wiele mniej zabawniejsze i ciekawsze. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, a moim oczom ukazała się Jane.
-Masz już sukienkę na dzisiejszy wieczór?
-Nie - odparłam obojętnie. Jeszcze przed wczoraj mnie to obchodziło, a po wczorajszym incydencie nie mogłam myśleć o niczym innym, jak tylko o zachowaniu Harry'ego. O co mu chodziło? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
-Może pójdziemy na zakupy?
-Może potem.
-Mała, co się stało? - kobieta podeszła bliżej i usiadła na skraju łóżka, na którym leżałam.
-Nic, denerwuję się trochę dzisiejszą galą - skłamałam. Mówię Jane prawie wszystko, ale o sytuacji ze Stylesem nie miałam zamiaru jej opowiadać.
-Oj, wszystko będzie dobrze. Na pewno zgarniesz statuetkę.
-Mam nadzieję - uśmiechnęłam się przekonująco. Zależało mi na nagrodzie, jednak nie ona była teraz najważniejsza. Kobieta jeszcze ucałowała mnie w czoło, po czym wyszła z pokoju. Chwyciłam błyskawicznie telefon i zaczęłam pisać swój długi sms zaadresowany do Harry'ego, jednak po kilku sekundach skasowałam wiadomość. Bez sensu. Zbiegłam szybko na dół, nałożyłam buty i kurtkę.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Muszę coś załatwić - rzuciłam szybko.
-A sukienka?!
-Coś mi wybierzesz. Pa!
-Ale Chloe! - już nie uslyszałam co miała mi do powiedzenia menadżerka, gdyż w mgnieniu oka wybiegłam z domu. Pobiegłam do pobliskiego domu, w którym mieszkał Ben, zapukałam mocno, kilka razy w drzwi, a za chwile stała w nich niska (wyższa ode mnie) blondynka.
-Czy jest Ben? - spytałam nieco zdezorientowana.
-Coś mam przekazać? - jej głos w ogóle do niej nie pasował. Była ładna, a głos miała jak stara raszpla.
-Nie, jest mi potrzebny w tej chwili! - powiedziałam stanowczo.
-A jak się nazywasz? - Wiem, że udawała. Chciała mnie po prostu wkurzyć, lecz nie dałam się wyprowadzić z równowagi.
-Chloe May - przewróciłam oczyma, widząc jej chytry uśmieszek. - Czy mogłaby pani go zawołać? Spieszy mi się.
-Nie ma go.
-Jak to nie ma? Jest mi potrzebny!
-Z tego co wiem, nie jest twoim służącym.
-O czyli znasz mnie - nie zamierzałam nadal zwracać się do tej głupiej baby per pani.
-Jeżeli to wszystko, to żegnam - powiedziała blondyna, do połowy zamykając drzwi.
-Nie wszystko - postawiłam nogę przed progiem, hamując jej domknięcie i szybko wskoczyłam do środka mieszkania.
-Hej! - oburzyła sie dziewczyna, lecz nie zdążyła nic powiedzieć, bo juz pobiegłam do salony, gdzie siedział mój ochroniarz, oglądający telewizję.
-Ben! -mężczyzna, widząc mnie w swoim domu, nieco się zdziwił.
-Chloe co ty tu...
-Ben jesteś mi potrzebny. Musze pojechać do Harry'ego, a przez to poruszenie w sprawie dzisiejszej gali, nie mam szans iść do miasta, nie zostając zaatakowana przez setki fanów, a nie mam czasu. Podwieziesz mnie?
-No jasne, przecież na tym między innymi polega moja praca - uśmiechnął się, podniósł się z miejsca, nałożył sweter i podążył za mną w stronę wyjścia, przy którym stała ta głupia zołza. Właśnie, dziwne, że za mną nie pobiegła i w ogóle kim ona jest?
-Kotku, gdzie znowu jedziesz? - spytała, całkowicie zmieniając barwę głosu, na o wiele słodszą.
KOTKU?!
-Muszę podwieźć Chloe. Niedługo wrócę skarbie.
SKARBIE?!
WHAT THE FUCK?!
Odchrząknęłam, tym samym wyczekując wyjaśnień.
-A Chloe! To jest Elizabeth. Moja narzeczona.
-Twoja co? - spytałam z nie do wierzeniem, za późno gryząc się w język.
-Pobraliśmy się tydzień temu - pocałował ją w policzek i wyszedł z domu, zostawiając otwarte drzwi.
-Nie mówił, że ma dziewczynę - powiedziałam cicho.
-Nie miał obowiązku ci tego mówić - uśmiechnęła sie wyniośle - Już teraz nie będziesz najważniejsza. Możliwe, że niedługo Ben zrezygnuje z tej nędznej pracy.
-Suka - szepnęłam i ruszyłam w stronę samochodu ochroniarza.
-Świetna jest, prawda? - spytał wyraźnie podekscytowany, zapinając pasy.
-Cudowna - burknęłam, zastanawiając się czy w ogóle ją zna - Prawdziwy anioł.
---------------------------------------------------------------------------------
Ulice były przepełnione samochodami, przez co było mnóstwo korków, dlatego po dopiero trzydziestu pięciu minutach byliśmy na miejscu, pod domem One Direction.
-Wejdziesz ze mną?
-Nie wiem, czy mi wypada...
-No co ty Ben, chodź!
Mężczyzna zgodził się i podążył za mną w stronę drzwi, w które zapukałam, a po zaledwie chwili, otworzyły się.
-Cze...a to ty - z twarzy Zayna blyskawicznie znikł uśmiech.
-Mnie też miło cię widzieć - parsknęłam śmiechem, wchodząc bez zaproszenia do mieszkania, i lekko uścisnęłam przyjaciela. - To Ben, mój ochroniarz. Chyba się już widzieliście - mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. - Co Malik? Oczekujesz kogoś specjalnego? - uśmiechnęłam się wrednie.
-Nie twoja sprawa maleńka - uniósł dwa razy wysoko brwi.
-Hm, a czy to nie jest przypadkiem urocza blondynka, o jasnej cerze, o imieniu Perrie? - chłopak spojrzał na mnie z oniemieniem - Ja wszystko wiem - powiedziałam, nie czekając na jego pytanie.- Jest Harry?
-Tak, na górze, a co od niego chcesz? - zignorowałam jego pytanie i z pędem ruszyłam w stronę schodów. Wparowałam bez pukania do jego pokoju i zastałam go tam w samych bokserkach, leżącego na łóżku.
-Chloe? - chłopak nieco się speszył.
-Słuchaj Harry, musimy pogadać, tylko najpierw się ubierz - loczek nawet nie ruszył się z miejsca, wciąż patrząc na mnie w osłupieniu. - No co jest? Nie słyszałeś co... - nagle przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi od łazienki. Przede mną ukazała się drobna szatynka, owinięta jedynie w czerwony ręcznik.
-Oł! Ty jesteś Chloe May? - spytała lekko zaciągając.
-Nie wierzę - powiedziałam bardziej sama do siebie.
-Chloe to nie tak jak myślisz.
-Nie chcesz wiedzieć co teraz myślę - odparłam, cofając się w kierunku drzwi.
-Zaczekaj, wszystko ci wyjaśnię!
-Wróć, kiedy dojrzejesz - odwróciłam się, szybko wyszłam z pokoju i zbiegłam jak najszybciej na dół. Nie obchodziło mnie czy Harry za mną biegnie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Chloe? - z kuchni wyłonił się Niall, a na mój widok, na jego twarzy pojawił się uśmiech, niestety nie mogłam tego odwzajemnić, gdyż byłam za bardzo zdenerwowana. - Co się stało?
-Chodź, porozmawiamy u mnie. Nie mam ochoty zostać w tym domu ani minuty dłużej.
Liam i Louis, którzy także pojawili się w korytarzu, patrzyli na mnie z niezrozumieniem.
-Ok - zgodził się blondyn i razem ze mną i z Benem wyszedł na zewnątrz.
------------------------------------------------------------------------
-Że co? - blondyn popatrzył na mnie zaskoczony.
-To co słyszałeś - siedziałam po turecku na swoim łóżku, obgryzając paznokcie i ślepo wpatrując się w jeden punkt. Ku mojemu zdziwieniu Horan wybuchnął śmiechem. Zmarszczyłam brwi i przerwałam katowanie swoich paznokci.
-Co cię tak śmieszy?
-Harry jest niemożliwy - uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-To nie jest zabawne. To co zrobił było niewłaściwe.
-A co cię to obchodzi? - wzruszył ramionami.
-No - wyprostowałam się machinalnie - jest moim przyjacielem.
-Co z tego? To chyba nie zabrania mu sypiania z dziewczynami?
-Chyba nie.
-Chyba - chłopak uśmiechnął się zawadiacko
-Oj no dobra. Może robić co chce - skrzyżowałam ręce na piersi, udając obrażoną, ale mina Nialla sprawiała, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu. - Przestań - popchnęłam go lekko, a on w tym samym czasie złapał mój nadgarstek, przyciągnął do siebie i czule mnie pocałował.
-Nie martw się o niego. To dorosły chłopiec - wymruczał, opierając się swoim czołem o moje.
-Czasami zaczynam w to wątpić - skrzywiłam się, a chłopak pocałował mój nos.
-Za dwie godziny KCA. Czas się zbierać - zerwał się nagle, patrząc na zegarek na ręku.
-Zostać jeszcze chwilę - także wstałam i podeszłam do niego jak najbliżej.
Irlandczyk schylił się i dotknął wargami moich ust. Ocierał je delikatnie, co wprowadzało mnie w stan podniecenia, a na moim całym ciele poczułam, biegnące szybko,ciarki. Wysunął język i polizał moją dolną wargę, po czym dotknął mojego pośladkach, przywierając mnie jeszcze bliżej do siebie, przez co z moich ust wydobył się cichy jęk. Blondyn korzystając z okazji wślizgnął swój język do moich ust i musnął nim moje podniebienie. Tego było za wiele. Miałam wielką ochotę rzucić go na to łóżko i rozebrać. Nie Klaudia, pamiętaj o konsekwencjach. Masz dopiero 15 lat. Miałam zamiar odsunąć się, a zamiast tego objęłam go wokół szyi. Za chwilę Niall podniósł mnie, a ja otuliłam nogami jego biodra. Muskał delikatnie skórę na mojej szyi, co niezmiernie mnie satysfakcjonowało, przez co oddychałam nierównomiernie i coraz cicho jęczałam. Po chwili chłopak położył mnie delikatnie na puszystej pościeli. i oparł ręce o łóżko, tak że znajdowałam się całkowicie w jego zasięgu, a jego głowa istniała tuż nad moją. Nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. Jego niebieskie oczy znów wprowadziły mnie do niewiarygodnego stanu. Żadne z nas nie ustępowało, uporczywie wpatrując się w siebie i tak ogromnie pożądając. Czułam, że zaczynam się rumienić, a moje serce dostaje nagłej palpitacji, oprócz tego uświadomiłam sobie, że na mojej twarzy widnieje szeroki uśmiech, nad którym po prostu nie mogłam, a nawet nie chciałam zapanować.
-Która godzina? - spytałam nagle, wciąż patrząc na te błękitne, przepiękne cudeńka.
-Czy to ważne? - po tych słowach, ponownie wpił się w moje usta, lecz tym razem całował namiętnie, a nawet zachłannie, co wcale mi nie przeszkadzało. Jego ręce wędrowały na każdą część mojego ciała, a moja dłoń zatopiła się w jego blond czuprynie. Po kilku minutach chłopak sam się odsunął, co, w pierwszej chwili, bardzo mnie zawiodło, w następnej spodobało mi się, że on także chce zachować pewien dystans.
-Czas się zbierać. Została nam godzina.
-Co? - błyskawicznie przeszłam do pozycji siedzącej - Za godzinę zaczyna się gala?
-Dywan - uspokoił mnie Niall.
-Uff, dzięki Bogu - z ulgą z powrotem opadłam na łóżko - Ciekawe kiedy Jane przyjdzie z nową sukienką?
I jak na zawołanie rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę!
-Hej, mała, mam dla ciebie...O witaj Niall.
-Dzień dobry.
Jane lekko się zmieszała obecnością chłopaka i w pewnej chwili miałam wrażenie, że chce wyrazić swoje zdanie na temat chłopców w moim pokoju, ale napotkała moje znaczące spojrzenie. Niestety kobieta miewała w tym czasie zmiany humorów, ale zamiast od tego uciekać, zamierzałam z tym walczyć. Wtedy pomagałam i sobie i jej. Wiedziałam, że jest jej ciężko i normalnie nigdy nie miałaby nic przeciwko Niallowi, siedzącemu u mnie na łóżku. Miałam nadzieję, że w końcu wszystko wróci właśnie do tej normy.
-Twoja sukienka - powiedziała spokojnie, za spokojnie. Bałam się, że w końcu wybuchnie, ale nie spuszczałam z niej wzroku, tym samym mówiąc jej, że wszystko jest w porządku.
Wzięłam ubranie od menadżerki, podeszłam do dużego lustra i przyłożyłam sukienkę do siebie.
-Jest cudowna - naprawdę tak było, Jane się postarała. - Dziękuję - nie zwlekając, rzuciłam się jej na szyję.
-Haha, Chloe - oderwałam się od niej, a w jej oczach można było ujrzeć łzy. Nie mam pojęcia czy były one ze wzruszenia, czy może jednak ze smutku. Pocałowałam ją w policzek, a następnie ruszyłam w stronę łazienki, aby przymierzyć to cudo.
-I jak? - spytałam, wychodząc z toalety, pokazując się z każdej strony.
-Jest.. - Jane przełknęła ślinę, najwyraźniej nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
-Idealnie - dokończył za nią Irlandczyk.
-Dokładnie - przytaknęła kobieta.
-Och dziękuję. Jesteście słodcy - uśmiechnęłam się serdecznie - Teraz czas na makijaż!
-A ja muszę się już zmywać - odparł smutnie chłopak.
-Nie możesz iść z nami? - spytała menadżerka, a ja dyskretnie wymieniłam z Niallem znaczące spojrzenie.
-Um..nie mam tu ubrania - wybrnął sprytnie, chociaż rzeczywiście musiał się ubrać we własnym domu. - Spotkamy się na miejscu - udzielił nam swojego pięknego uśmiechu i wyszedł, machając na pożegnanie.
-Miły chłopak - przyznała Jane.
-Wiem - uśmiechnęłam się szeroko.
-I słodki.
-Zgadza się - odpowiedziałam, coraz bardziej się rozmarzając.
-I na pewno bardzo dobrze całuje.
-Ta...czekaj, co?
-Haha, mam cię - kobieta parsknęła śmiechem, a ja rzuciłam w nią pobliską poduszką.
-Spadaj!
-Chcesz wojny? - kobieta chwyciła, rzucony w nią przedmiot i rzuciła się na łóżko, rozpoczynając tym samym poduszkową wojnę. Śmiałyśmy się przy tym na cały głos, nie martwiąc się nawet tym, że sukienka się pogniecie. Kiedy się zmęczyłyśmy, opadłyśmy zgodnie obok siebie.
-Wygrałam - powiedziała triumfalnie Jane.
-Nie, to ja wygrałam - odparłam pewnie.
-Niby co? - spytała z kpiną.
-Najlepszą menadżerkę pod słońcem.
Spojrzała na mnie z otwartą buzią, a po chwili jej oczy znowu zaczęły napełniać się łzami. Otuliłam ją mocno z uśmiechem na twarzy, tym razem wiedząc, że to łzy szczęścia.
Zastanawia mnie zachowanie Harrego... dziwny troche ale okeej.. rozdzial cudoowny x awww kurde caly czas az do teraz usmiech mi z ryjaa nie schodzi :)kooocham toooo <3 czekam na kolejnyy ^^
OdpowiedzUsuńNo i jestem! Pewnie dziwisz się, ze skomentowałam w dniu publikacji :D Ale postanowiłam Ci wynagrodzić te moje wcześniejsze opóźnienia :*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze poprawił mi humor. Dziś jest tak zamulony dzień i taa pogoda, a Twoje opowiadanie rozjaśniło choć na moment ten dzień.
Uwielbiam Twoje dialogi <3 Zawsze się śmieje do monitora jak głupia xD Harry... Taaa w sumie to nie powinna dziwić mnie jakaś brunetka w jego pokoju, ale i tak mnie zaskoczyłaś. Miałam podobną reakcję co Klaudia. Dobrze, że chociaż Niall rozwiał jej myśli i tak słodko spędzili razem popołudnie. Niby nic, ale sama obecność obok kochanej osoby to cudowne! I te ich pocałunki, awww <33
Cieszę się, że Jane jest trochę weselsza i uśmiech gości na jej twarzy :D
Nie mogę się doczekać co będzie na Gali!
Czekam na nn <3
Ily :*
kochana pisz dalej. świetny rozdział. świetne opowiadanie czekam na nn. I jeszcze raz ci dziękuje ono jest naprawdę wspaniałe <33333
OdpowiedzUsuńCo mam napisać? Sama nie wiem? Mam chyba limit słów w głowie tak jak na follow na tt. Chciałabym być oryginalna, ale . . . ale . . . przez to co napisałaś nie umiem.
OdpowiedzUsuńI want it.
Everybody wants it.
You know it eh, eh, eh
I want it.
But I better run away.
Chcę to czytać i czytać i czytać i smutno mi jak schodzę na dół, a tu koniec.
@daria_konarska
Świetny rozdział z resztą jak zawsze ^^ Na prawdę, świetnie piszesz <3 Czekam oczywiście na następny. ILY x
OdpowiedzUsuńMam nie ogar przez Harry'ego... ;o
OdpowiedzUsuńAle wiesz... to z Niall'em shbashdcakhbavdhbaufhbvsdufvhbskdf OMG aż mi sie ciepło zrobiło.....
szkoda że Chloe ma 15 lat *-* (tak jestem zboczona)
I wiesz co ?
Jestem z Ciebie dumna, że zniosłaś ten limit :3
wiedz że dopóki będziesz pisać, będe to czytać z uśmiechem na twarzy :D
Weny życzę <3
/@Niallowe <3
@Anooshkaa
OdpowiedzUsuńEjj!!! :D normalnie to nie fair! :D już mi brakuje pomysłu na komentarze;p zawsze ale to zawsze z zachwytem czytam tego bloga i nigdy nie mogę się doczekać kiedy będzie dalsza część:D a jak jest coś z Niallem to czytam chyba na bezdechu, bo nie mogę się doczekać co tam zajdzie :D hihihi (zbereźna ja! ;> hihi) ♥♥♥
Mam ten sam problem co poprzedniczka. Brakuje mi pomysłoów na komentarz godny takiego wspaniałego rozdziału! Zachowanie Harrego jest nie mniej dziwne jednak mam nadzieję, że nic z tego nie wyniknie, a Chloe będzie z Niallerem szczęśliwą parą :3
OdpowiedzUsuńJednak po reakcji na inną dziewczynę u boku loczka Klaudia dziwnie zareagowała. To przecież tylko jej przyjaciel xd
Piszesz boooooosko i każdy rozdział czytam z zapartym tchem. Masz wspaniały styl pisania jak i pomysły co tworzy mieszankę nie do pobicia ;*
Z niecierpliwością czekam na nexta! :3
my-world-and-one-direction.blogspot.com
Boski *o* /@Groblus
OdpowiedzUsuńBoże, Boże, Boże, moje biedne serce, bijące tylko dla Harry'ego, co Ty zrobiłaś, co Ty zrobiłaś. Chyba zamknęłam się sobie, idę do kąta, żeby tam się kiwać z boku na bok, Boże!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - Harry. Nie wiem, czy to już mówiłam, na pewno nie, ale go uwielbiam <3 Sam fakt, że czekał cały czas pod domem Chloe... Mówię Ci, mówię Ci i Ty wiesz, co ja chcę powiedziec, już Ty wiesz! A jak ją do siebie przyciągnął i mówił te rzeczy... Nie wiem, ja na jej miejscu, chyba po prostu bym go pocałowała, zapominając o konsekwencjach, ale wiesz, ja to ja.
ON JĄ LUBI, BARDZO, BARDZO, JA TO WIEM, LALALA!
Ale potem było jeszcze ciekawiej. Co to w ogóle za dziewczyna? Widziałam, że May to zabolało. I przepraszam bardzo, przyjaciele się takimi sprawami nie interesują, ha! Już sobie wyobrażam minę Stylesa, myślę, że chciał się pocieszyć, czy coś w tym stylu... ALE MU NIE WYSZŁOOOOO!
Niall i Chloe są gorący, dobra, przyznaję :D Miałam ciarki, jak czytałam TE momenty. Nie wiem, czy myślałabym w takiej chwili o czymś tak nieistotnym jak wiek (Boże, co ja piszę, stara baba, deprawuję młodzieć) :D CHCĘ JUŻ TĘ GALĘ, CHCĘ KONFRONTACJI STYLESA I CHLOE, UMRĘ DO TEGO CZASU!
Dlatego dawaj tu szybko następną część :D
wiem powtarzam się ale kocham twojego bloga... nie mam weny nad długimi komentarzami.... ale pisz dalej i dobrze że nie ma tego limitu bo durzo osób to czyta lecz nie komentuje... :***
OdpowiedzUsuń@klaudia2999
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń*dużo
OdpowiedzUsuńhsnhsjsnsnhsannahahanahajjaanha kocham! @Horanek_xo
OdpowiedzUsuńAwww sweet! <3 Czekam na next'a :)
OdpowiedzUsuń/D
Awwww jaki piękny rozdział!
OdpowiedzUsuńJa chce już nowy!
skhksahsakxapmx. *-------------*
http://sherlitta.blogspot.com/