środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 42.

Minęły 3 miesiące, w ciągu których wiele się wydarzyło. Dwudziestego maja wyszła moja nowa płyta, na której znajdowało się czternaście piosenek. Dziesięć z nich napisałam sama, a nad czterema pracowałam z z Taylor. Jestem bardzo dumna z tego krążka, bo włożyłam z niego dużo pracy, a ludzie to docenili. Oprócz tego, wciąż trwały nagrania do nowego filmu. Tak, w końcu nauczyłam się tej nieszczęsnej roli. No, prawie.
Właśnie! Zapomniałabym o moim ukochanym zespole - OneRepublic. Wiem, jestem taka suchaa. Oczywiście, chodzi mi One Direction. U nich także wciąż coś się działo. Grali konceryt, zdobywali nagrody, stawali się popularni na całym świecie. Można było przypuszczać, że ten rok będzie należał do nich, no ale cóż...lubię rywalizację.

-Jesteśmy zajebiści - odparł niespodziewanie Zayn, kiedy w ciszy oglądaliśmy jakiś dramat, zajadając się popcornem.
-I skromni - wtrąciłam.
-Nie mów, że też tak nie uważasz - oburzył się mulat i usiadł pomiędzy mną a blondynem, zarzucając rękę na moje barki, co nie wywołało żadnego aktu zazdrości od strony Nialla. Chłopak od pewnego czasu zaczął przyzwyczajać się do takich zachowań swoich przyjaciół i w końcu zrozumiał, że każdy z nich traktuje mnie jak swoją młodszą siostrę.
-Jesteście...w porzo - wzruszyłam ramionami i wzięłam garść prażonej kukurydzy, usatysfakcjonowana narastającą złością Zayna.
-Tylko w porzo? - jego głos nabrał dziwnej barwy, a ja byłam już nastawiona na najgorsze. Jak przewidziałam, chłopak po sekundzie zaczął mnie brutalnie łaskotać, a ja przygotowana na ten atak, okładałam go, wcześniej chwyconą, poduszką.
Reszta zespołu najzwyczajniej na świecie oglądała nadal film, kompletnie nie zwracając na nas uwagi. Tak właśnie wyglądały naszej wspólne wieczory.
No, ale przyznam. Jestem z nich bardzo dumna.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Za kilka dni miała się odbyć premiera mojego filmu i jak to zazwyczaj bywa, nie miałam pojęcia, w co się ubiorę.
-Nie dostaniesz stroju od jakiegoś projektanta? - spytał Irlandczyk, udając, że obchodzi go sytuacja, w której się znajduję
-Oczywiście, że dostanę, ale zapewne będzie to coś, w czym będę wyglądała jak worek na ziemniaki.
Chłopak nieoczekiwanie podszedł do mnie i złożył swój pocałunek na moim czole.
-We wszystkim wyglądasz pięknie - uraczył mnie swoim niesamowitym uśmiechem, a ja niewiele myśląc wpiłam się w jego wargi. Blondyn odwzajemnił pocałunek i jak już zaczynało rosnąć między nami podniecenie mieszające się z pożądaniem, do pokoju weszła Jane.
-Chloe słuchaj.. - przerwała, widząc mnie i Nialla trochę w nietypowej pozycji, lekko zarumienionych. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedł do ciebie list - menadżerka próbowała ukryć swoje rozbawienie.
-Do mnie? - podeszłam do niej, całkowicie ignorując jej zachowanie. - Od kogo?
-Nie jest podpisane. Może to jakiś tajemniczy wielbiciel - puściła oko do Horana, a na jego twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. -Dobra, już wam nie przeszkadzam i lecę spotkać się z Dave'em. Bawcie się dobrze.
-Wy też! - zdążyłam odpowiedzieć zanim kobieta zamknęła drzwi.

Właśnie, Dave. Ten uroczy, miły mężczyzna, który sprawia, że Jane stała się zupełnie innym człowiekiem w porównaniu, do tego, jak zachowywała się przez pewien okres czasu. Jest tak jak dawniej, a nawet i lepiej. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy, do wszystkiego podchodzi z większym dystansem, no i w końcu udało nam się dojść do porozumienia. A wracając do Dave'a, mężczyzna przeszedł chemioterapię i lekarze powiedzieli, że teraz może być już tylko lepiej. Wypuścili go ze szpitali i teraz wszyscy musimy być dobrej myśli.

Spojrzałam na list trzymany w ręku i zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, kto jest jego nadawcą.
-No otwórz to - powiedział niby obojętnie Niall i opadł na moje łóżko, otwierając mój laptop. Na polecenie chłopaka, zaczęłam nerwowo odrywać skrawek koperty, w którym siedział złożony kawałek papieru.
Rozłożyłam go i szybko przeczytałam zawartą w nim treść.
Spotkajmy się dziś w "naszym" parku o 17. 
                                                                   Harry.

PS Uważam, że pisanie smsów jest już przereklamowane. 

Odruchowo zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową z nie do wierzeniem.
-O co chodzi? - spytał mój chłopak i odstawił urządzenie na bok - Od kogo to?
Zamiast mu odpowiedzieć, odłożyłam list na biurko, wskoczyłam na miejsce obok niego i namiętnie pocałowałam go w usta.
-A to za co? - zdziwił się Irlanczyk.
-Kocham cię - szepnęłam i w mgnieniu oka znalazłam się na przeciwko niego, siadając okrakiem na jego nogach. Tym razem nikt na mnie nie przerwał.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Dziesięć minut po umówionej godzinie, szłam w stronę mostku, przy którym zawsze spotykałam się z przyjacielem. W oddali zauważyłam już tą bujną czuprynę i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam lekko zdyszana.
-Nic nie szkodzi - odrzekł Harry i lekko musnął wargami mój policzek, przy tym dotykając mojego łokcia.
-Dlaczego chciałeś się spotkać? - spytałam, gdy ruszyliśmy przed siebie. Regent's Park wyglądał wyjątkowo okazale w ten wiosenny wieczór.
-To już nie mam prawa się z tobą zobaczyć? - oburzył się loczek.
-Nie chrzań Styles. Widujemy się prawie codziennie. Mów, o co chodzi - nakazałam, chcąc aby przyjaciel przeszedł do sedna.
-No dobra - westchnął głęboko i przegarnął włosy. - Mam pytanie.
-No słucham - uśmiechnęłam się z dumą.
-Ty i Taylor jesteście blisko, prawda?
-No, jesteśmy przyjaciółkami. Najlepszymi z resztą. Przecież to wiesz - wyszczerzyłam zęby, zastanawiając się, do czego zmierza.
-Jeżeli się przyjaźnicie, to znaczy że często rozmawiacie - mówił Styles, sprawiając wrażenie, że dopiero wszystko sam sobie analizuje w swojej główce.
-Tak - odparłam zniecierpliwiona, spoglądając do góry i prosząc Boga, aby zesłał Harry'emu rozum.
-No i pewnie rozmawiacie o chłopakach i tych sprawach - zaczął łamać palce, co oznaczało że jest poddenerwowany i zestresowany. Wtedy dopiero zrozumiałam, o co mu chodzi.
-Tay jest wolna - oznajmiłam, wiedząc, że zanim chłopak w końcu by o to zapytał, minęłyby dwa tygodnie. . Wyczułam, że przyjaciel odetchnął z ulgą, co trochę mnie zirytowało.
-A czy wiesz...czy ona... - przełknął ślinę. - Czy ona mówiła coś o mnie?
-Nie pamiętam - rzuciłam obojętnie, ale po chwili ujrzałam rozczarowanie na twarzy Harry'ego, dlatego postanowiłam powiedzieć mu prawdę. -Podobasz jej się - odparłam cicho, a chłopak jakby nagle się obudził
-Serio? - stanął na przeciwko mnie, blokując mi drogę. Był...podekscytowany?
-Tak serio - zaśmiałam się i odepchnęłam go na bok, dalej idąc przed siebie. -Mówiła, że jesteś słodki i miły i...gorący - zacisnęłam wargi, patrząc na Harry'ego, na którego policzkach pojawiły się pokaźne czerwone rumieńce. - Oprócz tego, powiedziała, że jesteś prawdziwym dżentelmenem i trudno w tych czasach spotkać takiego chłopaka. - wypaliłam wszystko na jednym wydechu i, sama nie wiedząc czemu, przeklęłam się w duchu.
-Myślałem, że nie jest mną zainteresowana - zmarszczył brwi.
-Po prostu czeka na twój ruch - spoliczkowałam się w myślach.
Szliśmy kilka minut w ciszy. Sama nie wiem, co wtedy myślałam. Z jednej strony szczęście, bo była szansa, że dwoje moich najlepszy przyjaciół mogło być razem, a równocześnie złość, że Hary nie będzie już tylko mój. A czy w ogóle chłopak, rzeczywiście jest "mój"?
-Dasz mi jej numer? - spytał loczek, wyrywając mnie z myśli.
-Co? Ach tak - sięgnęłam do torebki po swój telefon ze skupionym wyrazem twarzy. Odszukałam kontakt pod nazwą "Tay" i podałam przyjacielowi komórkę, który zaczął wystukiwać cyferki na klawiaturze z prędkością światła. Zaśmiałam się cicho, po czym znowu wróciłam do gnębiących mnie pytań bez odpowiedzi.
-----------------------------------------------------------------------------
-Napisałem - odparł Harry któremu dłonie, ze stresu, trzęsły się jak galarety. Od dwudziestej siedzieliśmy już u mnie w domu, bo przez londyński klimat zamarzliśmy od stóp do głów.
-Uspokój się Romeo - wyszczerzyłam zęby, nie spuszczając wzroku od ekranu laptopa. Odpisywałam fanom na twitterze.
Sytuacja między mną a directioners nigdy nie była gorsza. Większość była na mnie nastawiona od początku, kiedy zaczęłam przyjaźnić się z chłopakami z 1D, a odkąd jestem z Niallem, niektóre fanki po prostu mnie nienawidzą. Przez jakiś czas zastanawiałam się, co zrobiłam źle, ale w końcu doszłam do wniosku, że dopóki jestem z Niallem, dla nich będę suką. Oczywiście zdarzają się wyjątki osób, które nie mają nic przeciwko naszemu związkowi. Czytając ich tweety, czuję do nich ogromną wdzięczność, dlatego staram się odpisywać dla jak największej ilości osób, a obraźliwie komentarze po prostu ignorować, co wcale nie jest takie łatwe. Już nieraz zasypiałam zalana łzami, ale przeważnie towarzyszył mi głos Nialla, który dzwonił przed snem, aby zapytać się o moje samopoczucie. Jak już mówiłam, najwspanialszy chłopak pod słońcem.

-A jak nie odpisze? - loczek przegryzał wargę i znowu zaczął łamać swoje biedne palce.
-Odpisze. Taylor jest naprawdę wspaniała. Na pewno cię nie oleję - uśmiechnęłam się, dodając mu odwagi.
Na twarzy chłopaka pojawił się tylko cień uśmiechu, kiedy nagle jego telefon zawibrował. Jego walące, w piersi, serce, był słychać w całym pokoju. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a ja nie mogłam stłumić głośnego śmiechu. - Na co czekasz? Odczytaj.
-Harry! Co za zaskakująca, a zarazem miła niespodzianka. U mnie wszystko dobrze. Właśnie brzdąkam sobie coś na gitarze. A co tam u ciebie? - przeczytał tak szybko, że ledwo co go zrozumiałam. Chłopak z oniemieniem patrzył się w telefon. - Co teraz? - zapytał, a ja bez namysłu pocałowałam go w policzek.
-Umów się z nią głuptasie - spojrzałam prosto w jego zielone tęczówki i uśmiechnęłam się przyjaźnie' po czym ruszyłam w kierunku kuchni, aby nalać nam coś do picia. Wyciągając sok z lodówki, kątem oka spoglądałam, na uśmiechającego się do ekraniku komórki, przyjaciela i w tym momencie coś mnie ukuło. Zaczęłam się wtedy zastanawiać, czy uczucie, które towarzyszyło mi dzisiaj, to nie była przypadkiem zazdrość.
________________________________________________________________________

Wracam po trzech miesiącach z nowym rozdziałem. Jestem świadoma tego, że komentarzy będzie znacznie mniej, bo zapewne połowa dawnych czytelników już zapomniała o moim opowiadaniu :D Ale to nic. Robię to dla osób, które piszą do mnie z zapytaniem, kiedy pojawi się następny rozdział i po których widać, że naprawdę tęsknili za historią Chloe i One Direction. Jak widzicie, jestem w słabej formie, ale mam nadzieję, że z czasem się poprawię.Dziękuję każdej osobie, która poświęciła czas na wejście tu i przeczytanie tego rozdziału i byłoby mi niezmiernie miło, gdybyście zostawili coś po sobie. Pochwała jak i krytyka mile widziana : )Kocham was i dziękuję, że tak mobilizowaliście mnie do kontynuowania tego opowiadania!