sobota, 19 października 2013

Rozdział 41.

Dave miał zjawić się w naszym domu o dziewiętnastej. Lekko się stresowałam, bo jak dobrze z nam siebie, zawsze palnę coś niewłaściwego w towarzystwie nowo poznanej osoby. Jednak powodem moich ciągłych dreszczy na ciele i uśmiechu na twarzy był ktoś inny. Irlandczyk o blond farbowanych włosach, z seksownym głosem, z zabójczym uśmiechem i powalającym spojrzeniem. Tym opisem można wytłumaczyć to, że nie powstrzymałam się od pojechania na to lotnisko, lecz co skłoniło mnie do tego, by pocałować go przy oczach tych wszystkich dziewczyn? Chyba po prostu nie potrafiłam nad sobą zapanować. Chęć, zobaczenia go, bliskiego kontaktu fizycznego, była silniejsza niż mój zdrowy rozsądek. Przyznam, że poczułam też ukłucie zazdrości, widząc zdjęcia, na których obejmował fanki, ale to tylko przez naszą długotrwałą rozłąkę, w innym razie nie mam nic przeciwko temu. Wiem co one czują do nich i je rozumiem. Tak czy inaczej, gdy zobaczyłam te fotki, dopiero wtedy naprawdę zdałam sobie sprawę jak jest blisko i uświadomiłam sobie jak bardzo za nim tęskniłam. Dlatego nie mogłam zwlekać minuty dłużej. Musiałam tam jechać, nawet jeśli potem wszystkie directioners miały mnie znienawidzić.
Myślałam, że Niall będzie zbyt zmęczony na to, aby spędzić z nami dzisiejszy wieczór, lecz go nie doceniłam. Natychmiast się zgodził, a nawet przyszedł już o osiemnastej, jednocześnie zgłaszając się na ochotnika w przygotowaniach.
-Nakryjcie stół - nakazała Jane, która także była nieco poddenerwowana. Widać było, że chciała, aby wszystko było idealnie. Upiekła pieczeń, która zawsze wychodzi jej wyśmienicie, a także ubrała swoją najdroższą i najpiękniejszą czerwoną sukienkę, w której wyglądała prześlicznie.
Razem z Niallem poszliśmy do jadalni, aby wykonać polecenie kobiety.
-Ja pójdę po obrus, a ty wyjmij naczynia z kredensu - powiedziałam do chłopaka, a ten przytaknął. Uśmiechnęłam, bo jego posłuszeństwo było słodkie, z resztą jak wszystko co robił. Wyjęłam z szafki najświeższy biały materiał i z pomocą Irlandczyka, rozłożyłam go na stole.
-Pięknie - rzekłam. - Teraz sztuczce.
Chłopak nie zwlekając, chwycił noże i widelce, leżące na komodzie i szybko je rozłożył, a w między czasie ja układałam talerze i szklanki. Parę razy otarliśmy się o siebie i rzucaliśmy sobie zawadiackie spojrzenia. Czułam między nami podniecająca atmosferę, ale wiedziałam, że na razie nie możemy się skusić na jakiekolwiek czułości.
-Gotowe - oznajmiłam menadżerce, wchodząc w podskokach do kuchni.
-Zadanie wykonane - zasalutował blondyn, a ja parsknęłam śmiechem. Nawet na twarzy Jane pojawił się cień uśmiechu, która wyglądała jakby zaraz miała zwymiotować. Gdy już miałam zamiar dodać jej otuchy, rozbrzmiał dzwonek do drzwi, na który wszyscy zgodnie podskoczyliśmy.
-Pójdę otworzyć - powiedziała kobieta i z pędem ruszyła na korytarz. Wymieniliśmy z Niallem znaczące uśmiechy, po czym ruszyliśmy za  nią.
-Cześć kochanie - usłyszałam męski głos, a zaraz dostrzegłam jak jego właściciel delikatnie całuje w policzek moją menadżerkę i wręcza jej bukiet kwiatów. Ze wszystkich sił starałam się nie wybuchnąć ze szczęścia.
-Proszę, wejdź. - kobieta przepuściła go w drzwiach i gdy tylko go ujrzałam, kompletnie mnie zamurowało. Twarz była blada, chuda i pozbawiona rys, a jego ciało i postura wcale nie były lepsze. Garnitur był znacznie za duży, a gdy ściskałam jego dłoń bałam się, że ja złamię.
-Chloe - przedstawiłam się grzecznie, nie dając po sobie poznać mojego przerażenia.
-Ogromnie miło mi cię poznać. Jane tyle o tobie opowiadała i chyba obejrzałam już wszystkie filmy, w których grałaś. Mam nawet twoją płytę - nie spodziewałam się, że jego głos okaże się taki spokojny, ciepły i pełen optymizmu.
-Też chciałam pana poznać. Strasznie się cieszę, że uszczęśliwia pan Jane - wyszczerzyłam zęby i spojrzałam na moją spiętą menadżerkę.
-Och mów mi Dave. Nie lubię jak ktoś mówi do mnie per pan. Czuję się wtedy taki stary - puścił mi oczko, a ja znowu się uśmiechnęłam. - A to jest Harry, prawda?
-Niall - przedstawił się blondyn i uścisnął jego kruchą dłoń. - Harry to ten z lokami.
Uff zażartował, nie zdenerwował się. Jest dobrze.
-No to może przejdziemy do salonu. Przecież nie będziemy tu stać przez cały wieczór - zaproponowała Jane i poprosiła mnie abym zaprowadziła Dave'a.
Po krótkiej rozmowie, zanim Jane nie zawołała nas na kolację, dowiedziałam się, że Dave pasjonuje się jazdą konną, ale jego największą miłością jest muzyka.
-Grałem kiedyś w zespole - pochwalił się. - Gitara prowadząca.
-Naprawdę? - zainteresował się Horan. - A dlaczego już nie gracie?
-Gdy skończyliśmy studia każdy poszedł w swoją stronę i zespół się rozpadł. Tak czasami bywa - mężczyzna wzruszył ramionami, a ja zacisnęłam mocniej szczękę, gdyż bałam się, że przy jakimkolwiek gwałtownym ruchu jego kości się rozpadną.
Podczas pałaszowania pysznego dania a'la Jane nasze buzie praktycznie się nie zamykały. No tak, trudno byłoby jeść z zamkniętymi ustami, no ale wiecie o czym mówię. Tematom rozmów nie było końca. Jeden gonił drugiego, nie skończyliśmy pierwszego, a już zaczynaliśmy kolejny. Podziwiałam Dave'a za jego poczucie humoru i entuzjazm. Zdaje się, że przez chorobę człowiek traci sens istnienia i powinien popaść w depresję, jednak jeżeli ma się kogoś, dla kogo warto żyć, wszystko staję się kolorowe i jakaś niedoskonałość nie ma prawa w czymkolwiek przeszkodzić. A już na pewno nie prawdziwej miłości.
-Ja sprzątnę - zgłosiłam się, kiedy wyczułam, że Jane miała zamiar wstać.. - Niall pomożesz mi? - spojrzałam na niego znacząco, a on od razu się zgodził i zebrał wszystkie talerze. Oboje ruszyliśmy w stronę kuchni i wstawiliśmy naczynia do zmywarki.
-Świetny koleś - odparł blondyn, upijając łyk coca coli.
-Tak, jest niesamowity. Jane idealnie trafiła - rozmarzyłam się, a rozbudził mnie zapach perfum Horana i  jego oddech na moim karku.
-Ty też nie możesz narzekać - powiedział zachrypniętym głosem, przez co po całej długości moich pleców przebiegły ciarki. Musnął ustami płatek mojego ucha, po czym ponownie chwycił szklankę z napojem, pozostawiając mnie nienasyconą. Zbita z tropu, zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na niego z niezrozumieniem, a po chwili uświadomiłam sobie, że już nie jesteśmy sami.
-Chloe, wychodzimy - oznajmiła Jane, która starała się być opanowana, ale gołym okiem widać było jej rozpromienienie. Z pewnością brakowało je spędzenia czasu z Davem poza szpitalem.
-Dobra, bawcie się dobrze dzieciaki - uścisnęłam ją lekko. - I wróćcie przed dwudziestą drugą - zażartowałam, a mężczyzna ponownie tego wieczoru puścił mi oczko i uścisnął mi dłoń na pożegnanie. - Miło było cię poznać.
-Jesteś wspaniałą dziewczyna Chloe. Cieszę się, że wkrótce będziemy rodziną - uśmiechnął się szczerze, a w moim oku zakręciła się łza.
-Nie mogę się już tego doczekać - przyznałam i po raz ostatnim wymieniłam z nim spojrzenia. Zamknęłam za nimi drzwi i odwróciwszy się ujrzałam przed sobą tą pociągającą twarz.
-Klaudia - zaczął, a ja natychmiast utonęłam w jego oczach, przez co chłopak zachichotał równocześnie wybudzając mnie z transu.
-Och przepraszam. Coś mówiłeś?
-Lubię Jane i Dave'a - przysunął się bliżej - ale liczyłem na to, że w końcu wyjdą - po tych słowach dość namiętnie wpił się w moje wargi, a ja bez zastanowienia je rozchyliłam, wpuszczając jego języki do środka, a po chwili poczułam go na podniebieniu, co wywołało u mnie dreszczyk podniecenia. Zacisnęłam palce na jego włosach, a on przegryzł moją dolną wargę, co jeszcze bardziej rozjuszyło emocję. Ścisnął moje pośladki tym samym zmuszając mnie do oplecenia nogami jego bioder. W ciągu wszystkich tych czynności towarzyszył nam nieprzerwany pocałunek.
Nie wiedząc kiedy, znalazłam się na kanapie, a blondyn, który znajdował się nade mną, obdarowywał każdy skwarek mojego odkrytego ciała pojedynczymi pocałunkami. Moje niesforne ręce powędrowały na dół jego koszulki i niezgrabnie zaczęły ją podnosić. Irlandczyk widząc mojego zmagania, pomógł mi zdjąć ubranie, po czym zaczął rozpinać guziki mojej jedwabnej koszuli. Przy każdym jego ruchu rosło moje pożądanie, a ciało domagało się kolejnego pieszczącego dotyku. Już za chwilę część mojej górnej garderoby leżała samotnie na dywanie, a ja zostałam w samym staniku. Czy byłam skrępowana? Trochę tak. Nigdy wcześniej nie zaszliśmy aż tak daleko. Jednak nasze emocje nie opadły i nadal byliśmy ogromnie napaleni. Gdy on przyparł ustami do mojej szyi, ja przesunęłam palcami po jego nagim torsie i zatrzymałam się w okolicach rozporka. Niall podniósł głowę i popatrzył na mnie lekko zdezorientowany, lecz widząc moją pewną minę, ułatwił mi dostęp do spodni, abym mogła z łatwością je rozpiąć. Gdy już się z tym uporałam mój chłopak leżał nade mną w samym bokserkach. Nieco się speszyłam, lecz on nie wzruszony nie przestawał mnie całować i dotykać. Nagle poczułam jego ciepłe dłonie na plecach i zrozumiałam, że stara się rozpiąć mój biustonosz. Wtedy w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka, sygnalizująca to, że zaszliśmy za daleko.
-Niall - szepnęłam w jego blond czuprynę, a on zadrżał na dźwięk mojego głosu i po raz kolejny wpił się w moje usta, a z mojej buzi wydobył się cichy jęk, co Irlandczyka wyraźnie usatysfakcjonowało. Nie zrozumiał moich intencji, dlatego postanowiłam być bardziej stanowcza.
-Niall przestań - on na to mruknął półgłosem i kontynuował obsypywanie mnie pocałunkami - Niall dość! - złapałam jego ręce, które tym razem wędrowały do mojego rozporka spodni, i spojrzałam na niego z poważnym wyrazem twarzy.
-O co chodzi? - spytał wyraźnie zakłopotany, pewnie zastanawiając się co zrobił źle.
-To się dzieje zbyt szybko - uwolniłam się z jego ciężaru ciała i chwyciłam swoją koszulę.
-Nie rozumiem - chłopak nie ruszył się z miejsca, obserwując jak nieumiejętnie zapinam guziki. Odetchnęłam głęboko, przegarnęłam jednym ruchem swoją burze rozczochranych włosów i usiadłam obok niego.
-Wiem, że dla ciebie to normalne - utkwiłam wzrok w jego niebieskich tęczówkach. - Za kilka miesięcy skończysz 19 lat, a ja mam dopiero 15. Dzielą nas cztery lata różnicy...
-To nie ma znaczenia - przerwał, a ja wywróciłam oczyma.
-Niall, próbuje ci powiedzieć, że nie mogę tego teraz zrobić. Musisz poczekać - przegryzłam wargę, oczekując odpowiedzi. Nie spodziewałam się po sobie takiego odważnego kroku. Przecież taka prośba mogła skończyć się zerwaniem, ponieważ nie wiedziałam czy wystarczająco dużo dla niego znaczę, aby chciał zachować wstrzemięźliwość.
Nagle poczułam dotyk jego dłoni na mojej, po której błyskawicznie przeszedł dreszcz.
-Dla ciebie wszystko - szepnął i delikatnie musnął mój policzek, na którym oczywiście musiał pojawić się rumieniec.
-Dziękuję - rzekłam, chłopak uśmiechnął się szeroko, pokazując swój aparat, a ja odwzajemniłam gest.
-A teraz, moja droga koleżanko - Irlandczyk nagle zmienił ton, podniósł się z kanapy i stanął przede mną pół nagi - Powiedz mi, co skłoniło się do ujawnienia światu naszej słodkiej tajemnicy - złożył ręce na biodrach i spojrzał na mnie pytająco, a ja wybuchłam głośnym śmiechem.
-Ubierz się - wykonał polecenie, nie spuszczając ze mnie podejrzanego wzroku. Gdy był już odziany, chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam go do swojego pokoju.
-Siadaj - rozkazałam, wskazując na swoje łóżko. Po chwili, wyjęłam z szafy gitarę i widząc zachwyt chłopak, uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Skąd ją masz?
-Rodzice kupili mi ją na dwunaste urodziny. W ponad trzy miesiące nauczyłam się wszystkich akordów, a potem nigdy nie okazywałam chęci grania na niej. Wzięłam ją ze sobą mając nadzieję, że zacznę coś na niej komponować i dopiero trzy tygodnie temu sobie o niej przypomniałam - wyszczerzyłam zęby, a Irlandczyk skarcił mnie wzrokiem z obrażoną miną. - Nauczyłam się na niej grać tylko jedną piosenkę no i przyznam, że całkiem dobrze mi to wychodzi.
Usiadłam na krześle, na przeciwko niego i spojrzałam mu prosto w oczy, a spod moich rąk zaczęły wychodzić zdeformowane nuty. Opuściłam głowę, starając skupić się na akordach. Czułam, że robię się cała czerwona, a Niall pożera mnie wzrokiem. Odchrząknęłam i burknęłam pod nosem, że jest nienastrojona. Chłopak parsknął cicho śmiechem, widząc moje nieudolne zmagania ze strunami, a ja spojrzałam na niego wstydliwym, a jednocześnie błagalnym wzrokiem. Blondyn wyszczerzył zęby i raptem znalazł się przy mnie.
-Hej - przegarnął kosmyk moich włosów, który wcześniej opadł mi na twarz. - Wyluzuj. - dotknął mojego ramienia, a ja w jednej chwili poczułam jak ogarnia mnie wewnętrzny spokój. - Zacznij jeszcze raz - ponownie obdarzył mnie swoim pięknym, szczerym uśmiechem i wrócił na swoje miejsce. Zaczęłam od początku,  ale tym razem już prawidłowo. Śpiewałam nie spuszczając wzroku ze swoich palców, aby się nie pomylić, ale wiedziałam, że blondyn jest zadowolony. Kątem oka widziałam jego uśmiech i mało brakowało, abym zafałszowała. Strasznie mnie onieśmielał i przez to bardzo pociągał. Moje uczucie do niego jest po prostu niedopisania.
-All those other girls, well they're beautiful but would they singing a song for you?- na tych słowach w końcu podniosłam głowę, a kąciki moich ust uniosły się. Chłopak był wyraźnie zadowolony. Dokończyłam piosenkę, nie spuszczając z niego wzroku, po czym oparłam instrument o szafę. 
-I jak? Podoba się? - spytałam niepewnie.
-To chyba pytanie retoryczne - Irlandczyk popatrzył na mnie z oniemieniem i za chwilę znalazł się obok i uniósł mnie do góry, na co cicho pisnęłam. - Jesteś niesamowita! Najlepsza dziewczyna pod słońcem. 
Nasze usta miały zamiar połączyć się po raz setny tego dnia, kiedy nagle do pokoju wszedł nieproszony gość.
-Oj, przeszkadzam? - spojrzeliśmy zakłopotani na Harry'ego, a blondyn odstawił mnie na ziemię. 
-Trochę - przyznałam. - Co cię tu sprowadza? - spytałam, a blondyn sięgnął po moją gitarę i zaczął coś na niej brzdąkać. 
-Jak to co? Nie widzieliśmy się przez miesiąc. Zdążyłem już zapomnieć jak wyglądasz - odparł trochę obrażony.
-Przecież widzieliśmy się dziś na lotnisku - przypomniałam mu, ale i tak przytuliłam go i poczochrałam jego włosy, które natychmiast poprawił. 
-Myślałem, że spędzimy razem trochę czasu, ale widzę, że go dla mnie nie masz - skierował wzrok na swojego przyjaciela, a ja poczułam nieco napiętą atmosferę. 
-Nie no co ty. Zostań. Przecież możemy coś porobić we trójkę. Prawda Niall? - spojrzałam porozumiewawczo na Horana, a on przewróciła oczyma, ale widząc moją wrogą minę, przytaknął. 
-No pewnie - odparł mało przekonująco, co mnie zdenerwowało. Nie podobało mi się jego nastawienie. Prawda jest taka, że Harry był równie ważny i także bardzo mi go brakowało. Nie miałam zamiaru go spławiać skoro specjalnie do mnie przyszedł, aby się ze mną zobaczyć. 
-Niall, czy możemy na słówko? - chłopak zgodził się, a Styles nie zdając sobie sprawy z zaistniałej sytuacji, wziął mój laptop i rzucił się z nim na łóżko. 
-Dobra, o co chodzi? - spytałam blondyna, kiedy wyszliśmy już za drzwi.
-O nic - odburknął.
-Harry to twój najlepszy przyjaciel. Nie ufasz mu? - skarciłam go wzrokiem - A może to do mnie nie masz zaufania?
-Jestem zazdrosny, ok? - odrzekł ostrym tonem.
-O Harry'ego? Proszę cię... - machnęłam ręką i uśmiechnęłam się z nie do wierzeniem.
-Tak. Znacie się dłużej. Spędzacie ze sobą mnóstwo czasu i rozumiecie się bez słów. Denerwuje mnie to -jego głos z przyjemnego i pociągającego zamienił  się oschły i wrogi, a w oczach świdrowały iskierki złości. Widząc moje zmieszanie, odwrócił się do mnie plecami, a jego pięści były zaciśnięte. Wydawało mi się, że wyrzucił z siebie wszystko, co tłumił w sobie przez długi czas. Całkowicie mnie zaskoczył takim wybuchem, ale nie zamierzałam tego tak zostawić. 
-Niall - podeszłam do niego, aby nasze twarze były na przeciwko siebie i dotknęłam delikatnie jego policzka, przez co zadrżał. Czułam, że nieco się uspokoił, a wyraz jego twarzy złagodniał. 
-Kocham cię, rozumiesz? Ciebie. Tylko ciebie. Jesteś moim wymarzonym chłopakiem i nie zamieniłabym cię na nikogo innego - przemówiłam stanowczo i czule, nie spuszczając z wzroku z jego oczu, w których nagromadziły się łzy. Wiedziałam, że blondyn chce je przede mną ukryć, dlatego odsunęłam się lekko i udałam, że nie widzę tego, jak dyskretnie przeciera powieki. 
-Przepraszam - szepnął po chwili milczenia, a ja objęłam go w okół szyi. - Też cię kocham - dodał, tuląc twarz w moje gęste włosy. 
Staliśmy w takiej pozycji przez około pięć minuty, po czym odsunęłam się i użyczyliśmy się wzajemnie szerokimi uśmiechami.
-Wracajmy już, bo coś mi mówi, że nie wylogowałam się z twittera. 
_______________________________________________________________________________

Hej, jest już długo oczekiwany rozdział. Jak widać dużo w nim opisów, a to nie jest moja mocna strona, więc przepraszam jeżeli w niektórych momentach zaczynało wiać nudą. Wiem także, że jest krótki, ale i tak już długo niczego nie wstawiałam, więc postanowiłam opublikować co na razie miałam. Mam nadzieję, że aż tak bardzo się nie rozczarowaliście.PS Jeśli chcesz, żebym informowała cię o nowych rozdziałach, wystarczy zostawić swój TT w komentarzu : )